"Wyrodna córka nie zwolniła się z pracy, żeby odebrać mnie ze szpitala. Czekałam na korytarzu przez trzy godziny"

"Wyrodna córka nie zwolniła się z pracy, żeby odebrać mnie ze szpitala. Czekałam na korytarzu przez trzy godziny"

"Wyrodna córka nie zwolniła się z pracy, żeby odebrać mnie ze szpitala. Czekałam na korytarzu przez trzy godziny"

Canva

"Choć ja poświęciłam jej całe moje życie, nie znalazła ani chwili, by odwiedzić mnie w szpitalu. Co prawda dzwoniła do mnie codziennie po kilka razy, ale nie oszukujmy się — rozmowa twarzą w twarz to zupełnie coś innego. Największe rozgoryczenie przyszło jednak w dzień wypisu. Zamiast pojawić się na korytarzu wraz z wypisem, ta wyrodna dziewucha nie załatwiła sobie zwolnienia z pracy. Czekałam na nią trzy godziny. Ten czas mijał jak wieczność. Czułam się opuszczona, niepotrzebna i zaniedbana, a łzy same cisnęły mi się do oczu."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mam problemy zdrowotne i wyrodną córkę

Kilka tygodni temu miałam zaplanowany zabieg w szpitalu. Choć sama operacja przebiegła pomyślnie, to największym wyzwaniem okazał się mój pobyt w tym miejscu. Już na samym początku moja wyrodna córka miała problem, żeby mnie tam zawieźć. Przecież nie wyobrażała sobie chyba, że dojadę na miejsce taksówką.

Potem było jeszcze gorzej. Leżałam na oddziale przez dwa dni, a ona ani razu mnie nie odwiedziła. Było mi bardzo przykro, bo do moich towarzyszek niedoli, z którymi leżałam na jednej sali, non stop ktoś przychodził. Dzieci przynosiły im owocowe soki, ciasteczka i gazety oraz drobne na telewizję, żeby nie poumierały z nudów.

Moja córka zgrywała jednak bardzo zapracowaną i choć ja poświęciłam jej całe moje życie, nie znalazła ani chwili, by odwiedzić mnie w szpitalu. Co prawda dzwoniła do mnie codziennie po kilka razy, ale nie oszukujmy się — rozmowa twarzą w twarz to zupełnie coś innego.

Smutna kobieta w granatowej piżamie leżąca w łóżku szpitalnym Canva

Córka nie odebrała mnie ze szpitala. Czekałam na korytarzu trzy godziny

Największe rozgoryczenie przyszło jednak w dzień wypisu. Wiedząc, że będę wypisana ze szpitala, liczyłam na to, że od razu córka po mnie przyjedzie. Niestety, zamiast pojawić się na korytarzu wraz z wypisem, ta wyrodna dziewucha nie załatwiła sobie zwolnienia z pracy. Czekałam na nią trzy godziny. Ten czas mijał jak wieczność. Czułam się opuszczona, niepotrzebna i zaniedbana, a łzy same cisnęły mi się do oczu.

Gdy moja córka w końcu dotarła na miejsce, zapytałam ją, dlaczego potraktowała mnie w taki sposób. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, kiedy ta zaczęła tłumaczyć się pracą, jakby jej obowiązki zawodowe były ważniejsze od matki, która poświęciła jej całe życie.

Zawsze starałam się być przy niej, gdy tylko mnie potrzebowała i tego samego oczekiwałam w zamian. Jednak na marne. Moje przekonania o rodzinnych wartościach i wzajemnej trosce legły w gruzach.

Marta, zdruzgotana matka

Ewa Szykulska trafiła do szpitala. 74-letnia aktorka jest nadal aktywna zawodowo
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama