"Co z tego, że mnie urodziła i wychowała? Niczego jej nie jestem winna - wyrzuciła z siebie. Nie spodziewała się konsekwencji"

"Co z tego, że mnie urodziła i wychowała? Niczego jej nie jestem winna - wyrzuciła z siebie. Nie spodziewała się konsekwencji"

"Co z tego, że mnie urodziła i wychowała? Niczego jej nie jestem winna - wyrzuciła z siebie. Nie spodziewała się konsekwencji"

Canva.com

"Po weekendzie Natalia przyjechała od rodziców w fatalnym humorze. Nie wiedziałem, co tam się rozegrało, bo zamknęła się w łazience i nie chciała mi nic powiedzieć. Dziwiło mnie to, bo jej rodzice są naprawdę w porządku. Odniosłem wrażenie, że to rozsądni ludzie z wartościami. Z jej tatą świetnie się rozumiemy - w końcu jestem od niego tylko o 10 lat młodszy. Doceniam go, tym bardziej że sam już nie mam taty, a moja mama potrzebuje stałej opieki i myślę, żeby wziąć ją do siebie. Ale nie o to Natka miała żal. Dopiero wieczorem ochłonęła i zdała relację z przebiegu kłótni... Początkowo myślałem, że moja dziewczyna (wkrótce narzeczona!) ze mnie żartuje, ale nie... Cóż, jutro się zdziwi, jak ją poproszę o jedną ważną rzecz."

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Ja i Natalia spędziliśmy święta osobno

Zaczynam się coraz mocniej zastanawiać, czemu właściwie związałem się z Natalią... Im dalej w las, tym więcej drzew. Ale ostatecznie czerwone światło zapaliło mi się przez naszą ostatnią rozmowę.

Natalia była w weekend u rodziców; pojechała do nich na święta. Miał też być jej starszy brat z dwójką dzieci. Szkoda mi było, że nie mogłem jechać, bo pogadałbym z tatą Natalii. Jest ode mnie tylko o 10 lat starszy i nawiązaliśmy świetny kontakt. Rozsądny facet z wartościami, podobnie jak mama.

Ale nie mogłem jej towarzyszyć, bo też byłem u rodziny — musiałem zająć się swoją mamą, która choruje na cukrzycę i coraz bardziej potrzebuje opieki. Moja Natka nie chciała ze mną jechać, wolała wybrać się do swojego domu.

Musiałem coś obgadać z mamą, i to osobiście. Zaproponowałem jej w niedzielę, że poszukam większego mieszkania, żebym mógł wziąć ją do siebie. Zawsze będzie raźniej, ona będzie się czuła bezpieczniej, a ja będę miał spokojną głowę. Dla mnie to coś normalnego, co po prostu trzeba zrobić, gdy rodzic potrzebuje. W ogóle nie pozostawia pola do dyskusji — w końcu to mama i tata sprowadzili mnie na ten świat i byłbym ostatnim chamem, gdyby swojego rodzica opuścił w potrzebie. W końcu 40-letni facet ma jakieś obowiązki w życiu, a to jeden z nich — zadbać o bliskich.
mama i dorosły syn siedzą na kanapie i jedzą ciasto canva.com

Po powrocie Natalia opowiedziała, o co pokłóciła się z rodzicami

Wróciłem w poniedziałek wieczorem. Natalia przyjechała kilka godzin po mnie i od razu zauważyłem, że jest w fatalnym humorze. Nie wiedziałem, o co chodzi, bo wpadła do łazienki i siedziała tam ze dwie godziny w wannie. Dopiero po tym wyszła, napełniła szklankę czerwonym trunkiem i zaczęła opowiadać, o co poszło. Myślałem, że sobie ze mnie żartuje, ale nie...

Okazało się, że moja 29-letnia Natka obraziła się na "matkę i ojca", jak to ona mówi - ponieważ w poniedziałek przy obiedzie ośmielili się ją zapytać, kiedy ślub i dziecko... Tata dodał, że już rok Natka jest ze mną i nie mogą się z mamą doczekać, aż córcia ułoży sobie życie. Już na wesele naskładali.

Myślałem, że Natalia mnie wkręca, ale ona naprawdę miała focha o niewinne, rodzinne pytanie przy stole! Kto go nigdy nie słyszał, niech pierwszy rzuci kamieniem. Skoro wiedzą, że córka ma faceta, to czemu mieliby nie pytać?

Ale ona o to wszystko się oburzyła i powiedziała do mamy, żeby się od niej odwaliła. Dokładnie tymi słowami! A gdy tata zwrócił jej uwagę, odezwała się do nich:

Nie macie prawa niczego ode mnie oczekiwać! Co z tego, że matka mnie urodziła i wychowała? Niczego jej nie jestem winna!

- wykrzyczała i dopiła ostatni łyk z pierwszej szklanki. Po czym zrelacjonowała jeszcze, że wygarnęła im, że mają w d... jej potrzeby. Bo ona na razie jest zajęta swoimi sprawami i samorozwojem. Im też nikt nie kazał dzieci robić, więc czemu ma być im coś winna? Stara się o awans w pracy i to jest najważniejsze. Nie ma czasu nikogo niańczyć, a bez ślubu też można żyć. Jak będą się tak wtrącać, to zerwie z nimi kontakt. Nie będzie sobie niczego na palec nakładała, bo rodzice tak chcą... Z rozpędu zdążyła powiedzieć tyle i umilkła, bo zobaczyła moją minę.

Powiem jej, żeby się wyprowadziła

Poczułem się urażony, i to potrójnie. Za siebie i za jej rodziców. Nie zdawałem sobie dotąd sprawy, że związałem się z osobą, która nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa, a jakiekolwiek odwołanie się do poczucia obowiązku wywołuje reakcję łańcuchową. Puste slogany o samorozwoju, pęd do kariery... Nie jest niczego winna rodzicom? Naprawdę? Takie podziękowanie za ich cały wysiłek przez tyle lat? Cóż, trzeba być bezmyślnym, żeby tak twierdzić, i chamskim, żeby to jeszcze rozgłaszać.

Ale najwyraźniej moje uczucia też nie są dla niej ważne spoza "ja"... Dlatego we wtorek tuż po pracy poszedłem do jubilera i odwołałem zamówienie na pierścionek zaręczynowy. Zadatek przepadł, ale trudno. Wieczorem poproszę ją, żeby do końca tygodnia się wyprowadziła... Nikt jej nie zmusza, żeby mieszkała ze mną i traciła mój czas. I tak umowa jest na mnie, a jak ta postępowa panna zniknie z mieszkania, będę miał wolny pokój, by odwdzięczyć się mamie za to, że mnie wychowała. W końcu dziewczyn można mieć na pęczki, matkę ma się tylko jedną.

Jarek

Tak wygląda Katarzyna Jasińska - jedyna córka Maryli Rodowicz. Wybrała swoją drogę w życiu. Ależ ostatnio schudła!Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama