"Na starość zamieszkałam razem z inną seniorką. To był wspaniały pomysł! Nie jestem już samotna"

"Na starość zamieszkałam razem z inną seniorką. To był wspaniały pomysł! Nie jestem już samotna"

"Na starość zamieszkałam razem z inną seniorką. To był wspaniały pomysł! Nie jestem już samotna"

Canva

"Byłam przerażona wizją, że kiedyś przestanę być samodzielna i dzieci będą musiały oddać mnie do domu opieki. Córka żyła za granicą, a w mieszkaniu syna nie było wolnego pokoju, który mogłabym zająć... Odkąd 10 lat temu zmarł mój mąż, zostałam sama. Nie szukałam innej miłości. Z mojej skromnej emerytury ciężko było związać koniec z końcem. Ale mieszkać samotnie nie było łatwo, bałam się, że zasłabnę i nikt mnie nie znajdzie na czas. Długo nie widziałam żądnego dobrego wyjścia z tej sytuacji, aż kiedyś poznałam kogoś, kto był w takiej samej sytuacji, a nawet gorszej. Ta pani nie miała nikogo. Wpadłyśmy na pomysł, by zamieszkać razem..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Po śmierci męża zostałam sama w mieszkaniu

Miała dobre, szczęśliwe życie i nadzieję, że nawet po śmierci męża jeszcze coś dobrego mnie tu, na ziemi, spotka. I nie myliłam się!

Wacław odszedł 10 lat temu, a ja od tamtej pory mieszkałam sama. Dzieci od czasu do czasu wpadały, najpierw same, potem już z wnukami. Moja duma! Też nie było im lekko, spłacali kredyt, pracowali, zajmowali się dziećmi. Córka szukała szczęścia za granicą, a syn mieszkał 300 km ode mnie. Nieraz Arleta proponowała, żebym wyjechała do nich do Anglii, ale nawet nie chciałam o tym słyszeć. Starych drzew się nie przesadza, prawda?

Syn wciąż myślał, że daję sobie radę sama, ale nie do końca tak było. Zresztą, i tak nie chciałabym siedzieć mu na głowie. Ani przenosić się do nieznanego mi miasta. Wolałam zostać tu, gdzie spędziłam większość swojego życia. Jednak z wiekiem byłam coraz bardziej przerażona, że w końcu przyjdzie taki moment, że nie poradzę sobie sama i stanę przed ogromnym pytaniem o dom opieki. A tego nie chciałam!

Było mi trudno - finansowo, bo ze skromnej emerytury musiałam utrzymać sama mieszkanie. Do tego opłacić leki, rachunki. Był czas, że oszczędzałam nawet na ogrzewaniu i jedzeniu. Musiałam liczyć każdy grosz.
Babcia w okularach i rudej kurtce rozmawia z drugą babcią w czarnej kurtce i okularach Canva

Poznałam inną seniorkę w tej samej sytuacji

A potem poznałam panią Luizę. Miała ponad 80 lat i żadnej rodziny. Była w gorszej sytuacji, bo była całkiem sama. Ja miałam wtedy 77 lat. Poznałyśmy się na spotkaniu dla seniorów i od razu złapałyśmy nić porozumienia. Zaprzyjaźniłam się z nią.

Pani Luiza opowiedziała mi historię swojego życia. Była w jeszcze trudniejszej sytuacji, niż ja, bo ja miałam bliskich, a jej najbliżsi pomarli. Dzieci nawet nigdy nie miała, a mąż roztrwonił ich wspólny majątek. Mimo to nie straciła rezonu. Gorzej ze zdrowiem... Przy cukrzycy przydałaby się jej stała opieka, na którą nie mogła liczyć.

Ja też bałam się, że mieszkając samotnie, kiedyś zasłabnę, nie dosięgnę telefonu albo nie zdążę zadzwonić po pomoc, a jak mnie znajdą, będzie już za późno. Takie rzeczy się zdarzają.

Byłyśmy w tak podobnych sytuacjach, że wpadłyśmy na pomysł, by zamieszkać razem! Żeby było nam łatwiej. Pani Luiza wprowadziła się do wolnego pokoju u mnie... To był strzał w dziesiątkę! Teraz mamy lżej. Mamy z kim porozmawiać, pośmiać się. Jestem spokojniejsza, bo ktoś jest obok i czuwa. Jest nam obu znacznie raźniej.

Z dwóch emerytur dużo łatwiej opłacić wszystko i jeszcze zostaje nam na zbytki. Dzieciom też kamień spadł z serca. Mają teraz jedną dodatkową babcię i na święta zapraszają nas obie. I wiecie co? Mam jeszcze jeden pokój i myślimy, żeby dorzucić sobie trzecią seniorkę. Choć czy to nie będzie za dużo?

Helena

Najlepsze plakaty wyborcze 2024. Kandydat bez koszuli z klatą na wierzchu wymiata. Zobacz galerię!
Źródło: Facebook.com/SekcjaGimnastyczna
Reklama
Reklama