"Myślałam, że podjęłam najlepszą decyzję. Zanim zaproponowałam komukolwiek tę ważną rolę, każdego członka rodziny dokładnie sprawdziłam pod względem zarobków. Ja nie zarabiam kokosów, mąż też dostaje nieco powyżej średniej krajowej. Nie możemy zapewnić synowi wszystkiego, co byśmy chcieli. Chrzestni więc mieli być majętni no i takich właśnie wybrałam, ale odwiedzają syna coraz rzadziej, a czasem nawet nic mu nie przynoszą. Chcę zmienić mu chrzestnych, tylko jak się za to zabrać? Nie znalazłam nigdzie żadnej informacji".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Wybór chrzestnych nie jest łatwy
Wydawało mi się, że ja zrobiłam to dobrze, a spędziłam nad obliczeniami długo godziny. Najpierw wybrałam kuzyna męża, który jest prawnikiem. Zarabia kupę kasy i byłam pewna, że w razie potrzeby wspomógłby naszego syna, ale on się nie zgodził i powiedział wprost, że ma już trzech chrześniaków i pięć chrześniaczek i to dla niego za duże obciążenie, nie tylko finansowe.
Szkoda, bo widać, że naprawdę wie, od czego są chrzestni. Zresztą, zaprosiłam go na przyjęcie i dał małemu więcej kasy niż wszyscy inni goście razem wzięci.
Ja nie jestem zadowolona z wyboru
Chrzestna ma własną firmę i teoretycznie zarabia nie mało, choć też dużo inwestuje w rozwój tej firmy. Chrzestny za to pracuje za granicą, ale się buduje, więc pieniądze w dużej mierze idą właśnie na budowę.
Wiedziałam, że ryzykuję, wybierając w ten sposób, ale już nie miałam na kogo postawić.
Skończyło się tak, że tylko chrzestna odwiedza małego, ale przynosi mu wtedy czekoladę, albo jakieś drobnostki.
Chrzestny za to wciąż jest na wyjeździe.
canva.com
Chcę zmienić chrzestnych
Skoro nie spełniają moich oczekiwać, to chyba mogę? Ja uważam, że chrzestni powinni co miesiąc wnosić na dziecko jakąś opłatę. To byłoby uczciwie, a oni mogliby te pieniądze ująć w swoim comiesięcznym budżecie.
Nie znalazłam nigdzie informacji o tym, w jaki sposób zamienić chrzestnych. Mam nadzieję, że to naprawdę możliwe, bo inaczej mój synek będzie pokrzywdzony do końca życia.
Ja jestem bardzo zawiedziona. A gdy poruszam ten temat z chrzestnymi, to oni kompletnie nie rozumieją mojego podejścia. Najwyraźniej więc nie dorośli do roli, którą im poniekąd ofiarowałam.
Mój apel do rodziców: przemyślcie dobrze, kogo wybieracie na chrzestnych. Żebyście później nie żałowali swojej decyzji, bo o to naprawdę nie jest trudno. No cóż... zawsze uczymy się na błędach. Czasami ta nauka jest niezwykle bolesna.
Malwina
