"Pierwszy raz poszłam na Dzień Babci do przedszkola. Ta jedna rzecz mnie zniechęciła"

"Pierwszy raz poszłam na Dzień Babci do przedszkola. Ta jedna rzecz mnie zniechęciła"

"Pierwszy raz poszłam na Dzień Babci do przedszkola. Ta jedna rzecz mnie zniechęciła"

canva.com

"Moja wnusia jest w przedszkolu już ostatni rok. Niestety (albo stety) do tej pory nie uczestniczyłam w żadnym spotkaniu z okazji Dnia Babci, gdyż mała zwykle była chora i zostawała w domu. W tym roku się udało i przyznam, że bardzo się na to cieszyłam. Niestety, choć cała ta otoczka wprawiała w naprawdę wyjątkowy nastrój, to wydarzyło się coś, co kompletnie mnie zniechęciło. Jestem ciekawa, czy taki jest zwyczaj również w innych przedszkolach? Czy to wymysł tylko naszej placówki? Ja poczułam się wręcz urażona".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Cieszyłam się na to wyjścia

Marcelinka wprawdzie już od miesiąca recytowała mi swój wierszyk i dokładnie wiedziałam, co i kiedy będzie się działo i już podczas tych recytacji byłam z niej niezwykle dumna, ale chciałam usiąść tam między innymi babciami i powiedzieć na głos:

O! To jest właśnie moja zdolna wnusia.

Wiem, że każda babcia i tak myśli o swojej wnusi tak samo, ale nigdy nie byłam na takim zorganizowanym Dniu Babci i chciałam to nadrobić.

W tym roku wyjątkowo się udało

W poprzednich latach Marcelinka zawsze była chora. W związku z tym musiałam się zadowolić wierszykiem wyrecytowanym przez telefon. Tym razem miała być ta cała magiczna otoczka, o której słyszałam tylko z opowieści koleżanek.

Przyszłam. Zostałam powitana upominkiem i posadzona przy stole, na którym królowały słodkości przygotowane przez rodziców. Ten stół aż uginał się pod ciężarem ciast, a w sali pachniało świeżo parzoną kawką i herbatą. Rodzice naprawdę się postarali.

A później przyszedł czas na występy. Marcelinka oczywiście mnie wzruszyła, ale scenariusz przedstawienia sam w sobie mnie zachwycił.

babcia w towarzystwie wnuczki w wieku przedszkolnym canva.com

Ale czar prysł

Na koniec na mini scenę wparowała pani dyrektor. Sam fakt, że dzieci musiały zejść ze sceny, w trakcie największych braw mnie zasmucił. Bo z całym szacunkiem, ale to właśnie te dzieci były gwiazdami przedpołudnia, a nie dyrektorka.

Ale ona miałam nam do przekazania ważną informację. Skoro już tak wielu się nas tam zebrało (byli też dziadkowie), to pani dyrektor postanowiła poopowiadać o tym, jak to przedszkole potrzebuje odmalowania, ile sprzętów nowych potrzeba i co jeszcze by wypadało zrobić.

A później przekazała nam skarbonkę, do której każdy miał wrzucić co łaska, ale oczywiście patrzyła każdemu na ręce. Dopilnowała osobiście, aby skarbonka trafiła do każdej babci i każdego dziadka. A ja poczułam niesmak. Bo to 50 zł, które zmuszona byłam tam wrzucić, wolałabym przeznaczyć na drobnostkę dla wnusi. Mogłam zabrać ją za to do kina.

Pomyślałam sobie, że to jednak dobrze, że więcej takich okazji nie będzie. Marcelinka idzie już do szkoły, a tam rzadko organizuje się przyjęcia z okazji Dnia Dziadków.

Czy Wasze przedszkola też w tak niedelikatny sposób proszą o pieniądze? W tak kiepskich momentach?

Zawiedziona Babcia

Jak zbudować bliskie relacje z dziećmi? 5 złotych zasad, które zmienią Twoje życie rodzinne Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama