"Nasza córka ma alergię i mąż podjął kategoryczną decyzję, żeby pozbyć się psa. Nie wyobrażam sobie życia bez niego"

"Nasza córka ma alergię i mąż podjął kategoryczną decyzję, żeby pozbyć się psa. Nie wyobrażam sobie życia bez niego"

"Nasza córka ma alergię i mąż podjął kategoryczną decyzję, żeby pozbyć się psa. Nie wyobrażam sobie życia bez niego"

Canva

„Jestem zdruzgotana. Gdy piszę ten list, łzy płyną mi po policzkach, a ja głośno szlocham. Okazało się, że nasza córka ma alergię, więc mąż podjął kategoryczną decyzję, żeby pozbyć się psa. Zależy mi na zdrowiu córeczki, ale nie wyobrażam sobie życia bez niego i nie potrafię wybrać mniejszego zła. Mąż naciska. Nie wiem, co powinnam zrobić... Pomocy!”

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nasza córka ma alergię, więc mąż podjął kategoryczną decyzję

Kilka dni temu dostaliśmy wyniki testów na alergię naszej córki. Okazuje się, że jej kichanie i łzawienie oczu jest spowodowane przez psa. Domyślacie się pewnie, że mamy w domu czworonogiego przyjaciela. Niestety mój mąż uznał, że pies nie jest ważnym członkiem rodziny i musimy się do kategorycznie pozbyć.

Wszystko przez to, że jego matka, podobnie, jak nasza Małgosia, miała alergię na psa, z którym się wychowywała. Niestety nieleczona alergia rozwinęła się w poważną astmę, na którą moja teściowa zmarła.

Jestem zdruzgotana. Gdy piszę ten list, łzy płyną mi po policzkach, a ja głośno szlocham. Zależy mi na zdrowiu córeczki, ale nie wyobrażam sobie życia bez niego i nie potrafię wybrać mniejszego zła. Mąż naciska i każe mi podjąć jakąś decyzję. Nie wiem, co powinnam zrobić... Pomocy!

Dziewczynka siedząca obok labradora, dmuchająca nos Canva

Nie wyobrażam sobie życia bez Bruna. Nie jestem w stanie wybrać mniejszego zła

Bruno to cudowny psiak. Jest bardzo ułożony i łagodny. Nigdy nie szarpie za smycz, niczego nie niszczy w domu, nawet nie żebra przy stole o resztki z obiadu. Pies-ideał. Mam go odkąd skończyłam 20 lat. Posiadanie czworonogiego kumpla było moim ogromnym marzeniem przez całe dzieciństwo.

Rodzice jednak nigdy na to nie pozwalali. Gdy 10 lat temu wyprowadziłam się do wynajmowanego mieszkania, kupiłam wymarzonego labradora i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Z czasem poznałam Michała i założyliśmy rodzinę. Bruno jest dla mnie równie ważny, jak pozostali jej członkowie.

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie bez niego życia. Nie mamy też nikogo bliskiego, komu moglibyśmy go oddać. Teściowa nie żyje, a moi rodzice nadal nie przepadają za psami. Jestem w rozsypce. Odkąd mąż mówi o oddaniu Bruna, nie potrafię spojrzeć w jego mądre, piękne oczyska. Boję się, że mój piesek już czuje pismo nosem i zobaczę w jego oczach ogromny żal, który złamie mi serce.

Nasza córeczka też się domyśla, co się święci. Mąż zabronił jej głaskać pieska i się z nim bawić. Ona ma dopiero kilka lat i w ogóle nie rozumie, dlaczego nagle nie wolno jej tego, co było jej codziennością. Pomocy...

Justyna

Reklama
Reklama