"Synek dostał we wrześniu trzy pały, a na żadną nie zasłużył. Już ja im wszystkim dam"

"Synek dostał we wrześniu trzy pały, a na żadną nie zasłużył. Już ja im wszystkim dam"

"Synek dostał we wrześniu trzy pały, a na żadną nie zasłużył. Już ja im wszystkim dam"

canva.com

"Szkoła jest od tego, żeby motywować. Nie wszystkie dzieci są orłami, jeśli chodzi o naukę i nie ma w tym niczego dziwnego. Tak po prostu jest. Mój synek nie jest najlepszym uczniem, ale ja nie mam sumienia nakazywać mu, żeby zaraz po lekcjach znów siadał przy biurku i zakuwał kolejne wzory czy ćwiczył rozwiązywanie równań. Pozwalam mu na to, by cieszył się dzieciństwem. Ale kiedy ma zapowiedziany sprawdzian, to wskazuję mu materiał, którego ma się nauczyć, żeby nie dostać jedynki. Resztę po prostu mu odpuszczam. A nauczyciele nie doceniają jego starań i chęci. Znowu wlepili mu pałę, trzecią z kolei, choć na żadną nie zasłużył".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Żal mi mojego syna

Chodzi już do siódmej klasy, a to podobno najgorsza klasa w szkole podstawowej. Za rok sobie trochę poleniuchują, bo przed egzaminami zostaną im same powtórki. No ale jakoś tę siódmą klasę trzeba przetrwać.

Nie chcę, żeby mój syn wracał ze szkoły i od razu siadał do lekcji. Dosyć go tam psychicznie wymęczą.

Jak wraca, zjada obiad i pozwalam mu grać na konsoli. Czasem potrzebuje drzemki, więc sobie ją robi. A później wybieramy, które lekcje odrobić, a które, że tak powiem olać. Przecież nie będzie rysował jakiś durnych plakatów, ani pisał wierszy. Po co mu to? Niech się uczy matematyki, ale też tylko tego, co potrzebne.

Ze sprawdzianami robimy tak samo

Na szczęście zwykle są zapowiedziane. Jednak na każdy z nich trzeba opanować sporo materiału.

No i ja rozumiem, gdyby to było wszystko, co mu się w życiu przyda. Ale czasami są to tak kompletnie moim zdaniem nieistotne tematy, że naprawdę szkoda na nie czasu.

Ja zawsze przeglądam książkę z synem i wybieramy to, czego ma się nauczyć. Zazwyczaj to jakaś jedna trzecia tego, co ma zadane do opanowania.

Ja mam pewność, że nie może dostać jedynki, a on się nie przemęczy za mocno podczas nauki.

uczeń w szkole canva.com

Ale dostał już trzy pały

Tak się złożyło, że wszyscy nauczyciele dziwnym trafem na sprawdzianie zadali to, czego syn się nie uczył. Ja nie wiem w jakim celu? Sprawdzali znajomość tak bezużytecznej wiedzy.

Oczywiście poszłam do szkoły i żądałam, żeby syn dostał dopytany z tego, z czego się uczył. Ma przecież prawo do poprawy sprawdzianu.

A nauczyciele owszem, pozwolili na to, ale ponownie w formie pisemnej i znów zadali pytania z materiału, którego się nie uczył. A przecież mówiłam im o tym, co umiał.

To już jest po prostu czysta złośliwość. Nauczycielom też powinno zależeć na tym, żeby ich uczniowie osiągali jak najlepsze wyniki. Ale wygląda na to, że mają na to kompletnie wyrąbane. Przecież na ten moment to syn jest zagrożony, bo nie ma innych ocen z tych przedmiotów. I co my mamy z tym zrobić? Chyba muszę się zgłosić gdzieś wyżej. Do kuratorium, albo gdzieś? Bo to tak dalej być nie może.

Synek mi się całkiem do szkoły zniechęci. A on by chciał zostać lekarzem, więc nauk przed nim jeszcze sporo.

Grażka

Reklama
Reklama