"Teściowa wciąż przynosi dzieciom zwierzęta w prezencie. Robi mi tylko kłopot"

"Teściowa wciąż przynosi dzieciom zwierzęta w prezencie. Robi mi tylko kłopot"

"Teściowa wciąż przynosi dzieciom zwierzęta w prezencie. Robi mi tylko kłopot"

canva.com

"Najpierw wciąż przychodziła do nas z workami słodyczy. Ja nie mówię, że moje dzieci nie mogą jeść takich rarytasów no ale przecież nie daję im tego kilogramami. Teściowa twierdziła, że przecież raz na dwa miesiące mogą sobie pozwolić na słodką ucztę. Upomniałam ją i poprosiłam, żeby przynosiła dzieciom bardziej kreatywne prezenty, jeśli już tak bardzo czuje potrzebę dawania im czegokolwiek. Pożałowałam tych słów. W ostatnim roku była u nas 6 razy i za każdym razem przyniosła dzieciom nowe zwierzątko".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mieszkamy daleko od siebie

Gdy brałam ślub, ustaliłam z mężem, że wyprowadzimy się gdzieś, skąd będzie wystarczająco daleko do naszych rodziców, a jednocześnie tak samo blisko. Ta odległość sprawia, że nie widujemy się często, to też jest mniej okazji do wtrącania się i niepotrzebnych sprzeczek.

Za to jak teściowie czy rodzice przyjeżdżają w odwiedziny, to są obładowani prezentami dla dzieci. Moja mama przywozi im raczej kreatywne zabawki. Wręcza im kolorowanki z naklejkami, klocki i inne takie.

Teściowa za to przyjeżdżała z worem słodyczy. Było tego tyle, że normalnie jedlibyśmy to całą rodziną przez dwa lata. A ona dowoziła zapas co dwa miesiące i obrażała się, jeśli podczas jej pobytu nasze dzieci nie biegały ubrudzone czekoladą.

Powiedziałam STOP

Nie jestem mamą, która zabrania dzieciom takich rarytasów. Ale mam mądre podejście do ich diety i częstuję dzieciaki słodkościami tylko raz na jakiś czas. To nie ma być podstawa ich diety.

W pewnym momencie byłam już naprawdę zła, że teściowa kusi ich tym słodkim. Dzieciaki kojarzyły ją już tylko z czekoladą i cukierkami.

Poprosiłam, żeby przywoziła im bardziej kreatywne prezenty, jeśli naprawdę czuje, że musi im coś dać.

Potraktowała moją prośbę poważnie, ale nie jestem tym zachwycona.

dziewczyka ze świnką morską canva.com

Mam w domu zwierzyniec

Przez ostatni rok teściowa odwiedziła nas 6 razy. Najpierw przywiozła dzieciom rybki. No i była radość, przyznaję. To akurat nie jest dla mnie wielki problem, raz na jakiś czas wymienić im wodę i nakarmić.

Ale kolejnym razem, zawitała do nas z żółwiem, a następny z chomikiem.

Później przyszedł czas na świnkę morską.

Potem były papużki, a na koniec jeszcze kot. No naprawdę? Już pomijając fakt, że ja mam teraz w domu prawdziwy zwierzyniec, to jest dla mnie ogromny kłopot, bo o te wszystkie zwierzaki trzeba na bieżąco dbać.

A jak zliczyłam koszt ich utrzymania, to naprawdę przepalam sporą część naszego domowego budżetu.

Jedno zwierzoną OK, super prezent. Szczególnie że to były rybki, które dodatkowo cieszyły oko. Ale taka ilość zwierzaków to naprawdę już uszczęśliwianie na siłę. No bo kto się tymi stworzeniami zajmuje? Wiadomo, że ja.

Teściowa oczywiście za każdym razem przywoziła wyprawkę, ale to jednorazowy wydatek, a każdy zwierzak potrzebuje jeść codziennie.

Czeka mnie poważna rozmowa z teściową, ale to już na odchodne. Nie chcę teraz psuć dzieciom jej pobytu u nas, bo są szczęśliwe. Jednak już sobie myślę, że pewnie następnym razem przyjechałaby z psem, albo z małpką. Kto wie, co jej do głowy strzeli.

Już dawno powinnam była tupnąć nogą. Żałuję, że tego nie zrobiłam.

Mariola

Dla lubiących czarny humor: te memy i żarty o teściowej zrobią Wam dzień :)
Źródło: Źródło: www.facebook.com
Reklama
Reklama