"Razem z mężem zamieszkaliśmy u jego rodziców od razu po ślubie. Początkowo wydawało mi się to świetnym pomysłem. Nie mieliśmy pieniędzy na własne mieszkanie, a w ten sposób mogliśmy zaoszczędzić, odłożyć na wkład własny i wziąć kredyt. Niestety, to już trwa kilka lat i nie ma końca, a teściowa traktuje mnie jak gosposię. Mam tego dość".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mieszkanie z teściami to mój koszmar
Kiedyś miałam świetne relacje z teściami, dlatego myślałam, że zamieszkanie z nimi to naprawdę dobry pomysł. Dogadywałam się z nimi i mogłam porozmawiać z teściową na każdy temat. Pomagała nam zorganizować ślub, była ogromnym wsparciem w kryzysowych sytuacjach. Mąż też zawsze miał z nimi doskonale relacje. To dlatego, kiedy zaproponowali nam, żebyśmy z nimi zamieszkali po ślubie, cieszyłam się.
Był to dobry sposób na oszczędności, możliwość odłożenia pieniędzy na wkład własny. Zawsze marzyliśmy o własnym domu, więc wzięcie kredytu było nieuniknione. Niestety, moje życie dość szybko zamieniło się w koszmar i to trwa już kilka lat.
Teściowa traktuje mnie jak gosposię
Czuję się jak Kopciuszek. Teściowa cały czas traktuje mnie jak sprzątaczkę, praczkę i kucharkę. Wysługuje się mną na każdym kroku. Muszę jej gotować obiady, a nawet podawać pod nos śniadania i kolacje jej mężowi, który nie chce sobie sam zrobić kanapek czy herbaty. Jestem tym wykończona. Ile można?
Kiedy się buntuję i mówię, że mogłaby sama coś też zrobić, a nie tylko leży i pachnie, ona ma do mnie pretensje. Uważa, że nie powinnam się tak do niej odzywać, bo przecież ona mi dała dach nad głową.
Mąż nie chce się zgodzić na przeprowadzkę
Wielokrotnie rozmawiałam z mężem na temat przeprowadzki. Tłumaczyłam, że dłużej już tak nie wytrzymam i musimy coś z tym zrobić. On jednak nic sobie z tego nie robił. Uważa, że muszę się jakoś dogadać z jego mamą i na pewno przesadzam, a ona to przecież ciepła i dobra kobieta, która dała nam schronienie i poszła na rękę.
Ma do mnie pretensje, że ją obwiniam o kłótnie. Najgorsze jest to, że jego w ogóle nie ma w domu, więc nie widzi tego, co się dzieje, a kiedy już jest na weekendy, mamusia odstawia straszne przedstawienie. Jestem tym wykończona.
Zdesperowana Synowa