"Udostępniłam publicznie moją intymną sesję porodową. Reakcja bliskich mnie rozczarowała"

"Udostępniłam publicznie moją intymną sesję porodową. Reakcja bliskich mnie rozczarowała"

"Udostępniłam publicznie moją intymną sesję porodową. Reakcja bliskich mnie rozczarowała"

canva.com

"Bałam się tego porodu i z jednej strony odliczałam dni do spotkania z moją córeczką, a z drugiej wolałabym nie rodzić wcale. Wiedziałam jednak, że chcę mieć z tego wydarzenia jakąś pamiątkę. Znalazłam kobietę, która robi profesjonalne i bardzo intymne sesje porodowe. Zapragnęłam, żeby wykonała taką też dla mnie. Umówiłyśmy się, że będzie pod telefonem w okolicy terminu mojego porodu. Dotarła na czas. A gdy zobaczyłam, jak piękne zdjęcia zrobiła, chciałam podzielić się nimi ze światem, więc udostępniłam je publicznie. Reakcja moich bliskich mocno mnie rozczarowała".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Bałam się porodu

Tak samo jak mocno czekałam na swoją córeczkę, tak samo bardzo bałam się porodu. Kompletnie nie wiedziałam, co mnie czeka i to chyba było najtrudniejsze.

Naczytałam się tych różnych historii porodowych i czasem aż miałam gęsią skórkę. Ale przecież musiałam przez to przejść. Nie byłam pierwszą, ani ostatnią kobietą, która urodziła dziecko i dała radę.

Stwierdziłam jednak, że gdyby ten ból nie chciał wyjść mi z głowy i gdybym nie zdecydowała się na kolejne dziecko, to fajnie byłoby mieć jakąś pamiątkę.

Znalazłam kobietę, która wykonuje przepiękne sesje porodowe.

Zdecydowałam się na własną

Szybko omówiłyśmy szczegóły i nagle zaczęłam czekać na ten poród bardziej. Chciałam nie tylko spotkać się z córeczką, ale też zobaczyć efekty sesji.

Wiedziałam, że będzie bardzo intymna. Ale nie wstydziłam się tego. Cud narodzin to coś, o czym warto pamiętać, ale w moim odczuciu też coś, czym warto się dzielić.

Ja wiedziałam, że udostępnię te fotki publicznie. Właśnie dla takich kobiet jak ja, które boją się porodu.

Na przykładowych zdjęciach widziałam ból, ale też radość tych wszystkich matek. I to dodało mi sił.

Pomyślałam, że ja też mogę poprzez moje fotki stać się taką siłą dla kobiet, które tak jak ja są zagubione w całej sytuacji i przerażone tym, co je czeka.

stopa noworodka canva.com

Opublikowałam te zdjęcia

I fakt, były maksymalnie intymne. Ale ja się ich nie wstydziłam. Chciałam, żeby zobaczył je nawet cały świat.

Ludzie zaczęli je udostępniać i trafiła na nie najpierw moja teściowa, a później też reszta rodziny i znajomych.

Myślałam, że będą ze mnie dumni, bo żeby udostępnić takie fotki przecież też trzeba mieć odwagę.

Ja jednak stałam się obiektem drwin. Naczytałam się tylu przykrych komentarzy na swój temat, że przez chwilę miałam wrażenie, że wpadam w depresję. Zresztą usunęłam nawet te fotki, ale w internecie nic nie ginie i ludzie już je skopiowali i udostępniali dalej.

Pokłóciłam się też z mężem, bo w pracy się z niego śmieją. Ktoś powiedział mu wprost, że nie chciałby, żeby jego żona pokazywała publicznie to, co powinna zostawić tylko dla swojego partnera.

Z jednej strony wiem, że ci wszyscy ludzie mają rację. Ale z drugiej, dlaczego to ma być taki temat tabu?

Chciałam tylko być wsparciem dla innych kobiet. Okazało się, że jestem chyba zbyt otwarta, a ludzie wciąż takiej otwartości nie tolerują.

Teraz, zamiast cieszyć się rodzicielstwem, wciąż myślę tylko o tym, co zrobić, żeby wszyscy zapomnieli. Żeby rodzina znów traktowała mnie normalnie, a mąż zaczął ze mną rozmawiać.

Krysia

Reklama
Reklama