"Kiedyś nie wierzyłam w te wszystkie powiedzonka, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Jestem jednak żywym przykładem na to, że tak jest. Niedawno odważyłam się wziąć rozwód i w końcu odnalazłam szczęście. Jako singielka mogę robić to, o czym zawsze marzyłam. Żałuję, że nie podjęłam tej decyzji wcześniej".
*Publikujemy list naszej czytelniczki.
Niedawno wzięłam rozwód
Za mąż wyszłam bardzo wcześniej. Miałam zaledwie 18 lat, kiedy stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Nie była to przemyślana decyzja. Po prostu zaszłam w ciąże, a w tamtych czasach nie było innego wyjścia, trzeba było sformalizować związek. Rafał nie był moim ideałem, ale myślałam, że jakoś to wszystko się ułoży.
Z biegiem lat okazało się, że więcej nas dzieli, niż łączy. Ja uwielbiam podróżować, on oglądać telewizję. Chciał cały czas siedzieć w domu, nigdy nie udało mi się go wyciągnąć na wspólny wyjazd. Siedzieliśmy więc razem na kanapie i praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy. To był koszmar, a ja głupia tkwiłam w takim związku i liczyłam chyba na cud. Na szczęście w porę się otrząsnęłam. Niedawno wzięłam rozwód po trzydziestu latach małżeństwa. Teraz mam pięćdziesiąt lat i wreszcie zaczęłam żyć.
W końcu jestem szczęśliwa
Bardzo bałam się, że samotne życie będzie dla mnie uciążliwe. Obawiałam się samotnych wieczór i myślałam, że samodzielne wyjazdy nie wchodzą w grę. To dlatego tak długo powstrzymywałam się przed rozwodem. Okazuje się jednak, że dziś, jako singielka, jestem bardzo szczęśliwa. W końcu zaczęłam żyć. Mam dobrą pracę, więc mogę na spokojnie pozwolić sobie na podróże. Zwiedzam świat, pracuję zdalnie, poznaję nowych ludzi. Jestem po prostu bardzo szczęśliwa!
A inni niech sobie gadają
Oczywiście są osoby, zwłaszcza w naszej rodzinie, które uważają, że zwariowałam. Nie mogę w to uwierzyć. Nie widzą, że jestem szczęśliwa. Ich zdaniem postradałam rozum na stare lata, a przede wszystkim bardzo skrzywdziłam byłego męża. Nawet moja córka ma do mnie pretensje, bo ojciec nie radzi sobie z podstawowymi sprawami. Nie potrafi nawet zrobić opłat za mieszkanie, bo zawsze ja się tym zajmowałam.
Trudno, musi się odnaleźć w nowej rzeczywistości, bo ja nie zamierzam oglądać się za siebie. Niech wszyscy sobie gadają, co im ślina na język przyniesie. Ja w końcu odżyłam i zajmuję się sobą. Nie interesuje mnie to, co myślą inni.
Szczęśliwa Pięćdziesiątka