"Po tygodniu wakacji nad morzem najbardziej mam dosyć... rozwydrzonych bachorów"

"Po tygodniu wakacji nad morzem najbardziej mam dosyć... rozwydrzonych bachorów"

"Po tygodniu wakacji nad morzem najbardziej mam dosyć... rozwydrzonych bachorów"

Canva

"Siedzimy w restauracji przy stoliku. Kelner próbuje zebrać od nas zamówienie, ale nic nie słyszy, bo dziecko przy stoliku obok drze japę na cały lokal. Coca-coli nie dostało. Jak już udało mi się pokazać na migi co chcemy, mamuśka zaczyna przy stoliku zmieniać niemowlakowi pieluchę w wózku. Zapaszek roznosi się wszędzie. Powiem szczerze – to jest mój ostatni raz, jeśli chodzi o wakacje w Polsce. Niektórzy rodzice nie mają żadnych zahamowań ani krzty kultury. Dramat!"

Reklama

*Publikujemy list od naszej czytelniczki.

Szczęśliwa bezdzietność

Nazywam się Kamila i mam 39 lat. Nie mam swoich dzieci i już raczej nie będę ich mieć. Nigdy za nimi nie przepadałam, ale szanuję innych ludzi, którzy decydują się na rodzicielstwo. No, może po tegorocznych wakacjach już mniej niż wcześniej. Ale zacznę od początku. W zimę pojechałam ze znajomymi na narty do Włoch i niestety w nieszczęśliwym wypadku na stoku złamałam nogę. Przez kilka tygodni byłam unieruchomiona, potem musiałam chodzić na rehabilitację. Mój lekarz dobitnie mi powiedział, że w te wakacje powinnam zapomnieć o zagranicznym wypoczynku.

Noga jeszcze nie doszła do pełnej sprawności. Chyba nie chce jej pani nadwyrężyć? Będą z nią potem duże kłopoty. Proszę w tym roku skorzystać z uroków polskich kurortów. U nas też jest pięknie!

- zachęcał doktor.

W sumie, pomyślałam, widziałam już spory kawałek świata, a Polskę jakoś zawsze omijam szerokim łukiem. Jakoś wszystkie wypady za młodu z rodzicami skutecznie obrzydziły mi podróże po Polsce na długo. Ale przecież czasy się zmieniają, nasz kraj też się zmienił. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Ze znajomymi zarezerwowaliśmy apartament w Kołobrzegu na kilka dni. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Widać, że zarówno warunki lokalowe, jak i sama miejscowość zmieniły się na lepsze. Bałtyk jak zwykle zachwycał. Jednak drugiego dnia już przestało mi się tak podobać. Każdego następnego dnia było coraz gorzej. Chodziło przede wszystkim o specyficzną, acz bardzo liczną grupę turystów – rodziny z dziećmi. Toż to istny koszmar!

Blond chłopiec w niebieskiej koszuli Canva

Wakacyjny horror

Pałętające się bez żadnej opieki, wrzeszczące jak opętane i biegające gdzie popadnie dzieci zniszczyły mi cały urlop, a przy okazji moje mniemanie o Polakach będących rodzicami. Podam przykład. Siedzimy w restauracji i próbujemy zamówić. Nie da się. Dzieci które siedzą obok tak wrzeszczą, że nie słyszę nawet własnych myśli. Rodzice za to siedzą w telefonach. Kiedy zwróciłam dzieciom uwagę, że może trochę ciszej, mamuśka od razu podniosła wzrok znad ekranu i na mnie naskoczyła, żebym zostawiła w spokoju jej bąbelka. Że restauracja to miejsce publiczne, i jak mi nie pasuje, to mogę sobie zamówić na wynos, do domu. Zaniemówiłam.

Jak już udało mi się pokazać na migi co chcemy, inna mamuśka zaczyna przy stoliku zmieniać niemowlakowi pieluchę w wózku. Zapaszek świeżej kupy roznosi się wszędzie. Od razu mnie zemdliło i odechciało mi się jeść. Na plaży niestety nie było lepiej. Jeśli nie jesteś odgrodzony parawanem, bachory latają nad twoim kocem i sypią piachem w oczy, drą się. Nie wiem, jakoś tyle razy byłam na plaży za granicą gdzie przecież też są dzieci i jakoś nigdy tak to nie wyglądało.

Powiem wam jedno – po tych wakacjach z Polakami-burakami i ich „pociechami”, nie mam już więcej ochoty na wypoczynek w naszym kraju.

Kamila

Britini ma 35 lat i do tej pory urodziła 12 dzieci! Pierwsze dziecko urodziła, mając 15 lat!
Źródło: instagram.com/our_large_family_life/
Reklama
Reklama