"Moja żona zaprosiła teściów na weekend. Gorzej być nie mogło! O mały włos, a wyrzuciłbym ich za drzwi..."

"Moja żona zaprosiła teściów na weekend. Gorzej być nie mogło! O mały włos, a wyrzuciłbym ich za drzwi..."

"Moja żona zaprosiła teściów na weekend. Gorzej być nie mogło! O mały włos, a wyrzuciłbym ich za drzwi..."

Canva

„Wyblakły krasnal z wyszczerbionym nosem do ogrodu i różowe ubranka z drugiej ręki (nie mamy dzieci i nawet ich nie planujemy!) to jednak nie wszystko, co spowodowało, że miałem już dość tej wizyty”.

Reklama

* Publikujemy list naszego czytelnika.

Moja żona narobiła niezłego bałaganu

Gdyby były organizowane zawody w najgorszych pomysłach na świecie, moja żonka bez wątpienia zdobyłaby złoty medal. Ta kobieta, choć zupełnie nieświadomie, narobiła niezłego bałaganu i to wcale nie w dosłownym znaczeniu! Wszystko było pięknie do czasu, gdy nie wyprowadziliśmy się z naszej kawalerki. Po długich latach mieszkania w bloku wśród upierdliwych sąsiadów w końcu udało nam się wybudować wymarzoną parterówkę.

Póki mieszkaliśmy w 40 metrach kwadratowych, nie miałem pojęcia, że moja ukochana może wpaść na tak beznadziejny pomysł. W końcu mieliśmy jedynie salon połączony z sypialnią, kuchnię i łazienkę. Nie było miejsca dla (nieproszonych) gości. Co prawda przyznam, że szwagier nie raz nocował u nas, kiedy ciut za dużo wypiliśmy, ale sami swoi to co innego niż teściowie.

To właśnie ich moja żona zaprosiła na weekend, dwa tygodnie po tym, jak przeprowadziliśmy się na swoje. Nie mam pomysłu, skąd ona wpadła na taki pomysł, ale stało się — jak w sobotę zobaczyłem mamusię i tatusia z dwiema wielkimi walizkami w drzwiach, to prawie zszedłem na zawał. Wystraszyłem się, że planują tu zostać na tydzień czy miesiąc. Masakra! Nawet nie chcę myśleć, jakie miałem wtedy ciśnienie! Pewnie przekroczyłbym wszystkie skale...

Odwiedziny teściów w nowym domu małżeństwa Canva

Miałem dość tej wizyty

Odetchnąłem z ulgą, kiedy dowiedziałem się, że w niedzielę po obiedzie chcą już wracać do siebie. Pewnie zastanawiacie się, co było w tych walizkach? Ja też się zastanawiałem i już po chwili poznałem odpowiedź! Otóż mamcia z Niemiec nazwoziła dla nas na nowe lokum jakichś obrzydliwych bibelotów z wystawek. Wyblakły krasnal z wyszczerbionym nosem do ogrodu i różowe ubranka z drugiej ręki (nie mamy dzieci i nawet ich nie planujemy!) to jednak nie wszystko, co spowodowało, że miałem już dość tej wizyty.

Najgorsze było to, jak zaczęli krzątać się po chałupie i wydziwiać, co im się nie podoba i co zrobiliby inaczej. Wielcy znawcy z meblościanką, która pamięta pierwsze odcinki „Mody na Sukces”! Nie chcę się przechwalać, ale zainwestowaliśmy grube siano w cenioną projektantkę wnętrz, która metr po metrze zaplanowała wygląd naszego domu i ogrodu.

Miarka się przebrała, gdy na drugi dzień postanowiłem popisać się przed teściami i przygotowałem jajecznicę na śniadanie oraz wycisnąłem świeży sok z pomarańczy. Nieproszeni goście od razu zaczęli krytykować to, co spichciłem. Nie muszę wspominać, że mamcia sól zużywa w tonach, więc wszystko było dla niej bez smaku. Teściu natomiast uznał, że sok jest za kwaśny i wykorzystując chwilę nieuwagi z naszej strony, wsypał pół cukierniczki do dzbanka. Pychota, cukier aż skrzypiał między zębami.

Chyba zapomnieli, że ich córeczka walczy z cukrzycą, której dorobiła się w trakcie mieszkania z nimi. Całe szczęście, że odjechali już do domu, bo chyba bym wyrzucił ich za drzwi! I myślę, że żonka głośno trzasnęłaby drzwiami, bo też miała po dziurki w nosie tego towarzystwa. Nigdy więcej!

Wkurzony Johnny

Olga Frycz remontuje swoje mieszkanie! Zerwała płytki! Zobacz galerię!
Źródło: Instagram.com/tojafrycz
Reklama
Reklama