"Wróciłam z Ameryki. Teraz chcę pomóc biednym rodzinom"

"Wróciłam z Ameryki. Teraz chcę pomóc biednym rodzinom"

"Wróciłam z Ameryki. Teraz chcę pomóc biednym rodzinom"

Canva

"Rok temu wróciłam ze Stanów. Mam świetne warunki finansowe i mnóstwo nowych, markowych ubrań, którymi mogłabym obdarować potrzebujących. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że nigdy w życiu nie zrobiłam jeszcze nic dla nikogo tak bezinteresownie, z dobrego serca... Czas to zmienić i znaleźć rodziny, które naprawdę potrzebują pomocy, żeby podzielić się z nimi tym, co mam. Człowiek jest przecież wart tyle, ile może dać od siebie innym. Ale nie wszyscy mi przyklasnęli..."

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki.

W Ameryce zarobiłam dużo dolarów. Chcę się tym podzielić z potrzebującymi

Mieszkałam w Stanach przez 20 lat i ciężką pracą dorobiłam się tam naprawdę niezłych pieniędzy. Nie jest to może wielka fortuna, ale razem z mężem i dziećmi żyliśmy naprawdę na poziomie.

Jednak gdy syn i córka usamodzielnili się, a mój mąż przedwcześnie zmarł z powodu przewlekłej choroby, poczułam się samotna. Cały ten dobrobyt nie sprawiał mi przyjemności.

Powoli kiełkowała we mnie myśl o powrocie do Polski. Rok temu podjęłam tę decyzję i przeprowadziłam się na stałe do rodzinnego kraju. W końcu poczułam się znów jak w domu.

Zdałam sobie także sprawę, że w całym swoim życiu nie zrobiłam jeszcze niczego dla drugiego człowieka ot, tak, ze szczerego serca...

No, może poza swoimi dziećmi, ale one dają sobie radę świetnie same, bez mojej pomocy. Jako osoba żyjąca w pojedynkę nie mam aż takich potrzeb materialnych, a chciałabym, żeby moje dolary się nie zmarnowały.

Przywiozłam też ogromną ilość nowych, markowych ubrań. Wielu z nich nie zdążyłam ani razu założyć, bo gdy mąż chorował, dużo schudłam. Chciałabym podzielić się tym wszystkim potrzebującymi.

Dłoń kładzie na drugiej dłoni czerwone serce Canva

Szukam naprawdę potrzebujących rodzin, ale nie wiem, jak do nich trafić. Inni pukają się w głowę

I tutaj pojawia się problem: Nie wiem, jak mam do nich dotrzeć... Mam tylko jeden warunek. Chciałabym, żeby to wszystko trafiło do NAPRAWDĘ potrzebujących rodzin, które są w trudnej sytuacji życiowej. Może to dla nich nowość, wstydzą się poprosić o pomoc, albo nie spełniają kryteriów pomocy z oficjalnych źródeł.

Nie chcę, żeby owoce mojej ciężkiej pracy trafiły do jakichś cwaniaków albo osób, dla których korzystanie ze wsparcia to sposób na życie... To ma iść na realną pomoc, a nie stanowić zapomogę na fajki. Nie ufam też fundacjom.

Gdy rozmawiam na ten temat z dawnymi znajomymi z Polski albo z moimi dziećmi, oni tylko pukają się w głowę, że zwariowałam... I że taka jednorazowa pomoc nic nie zmieni, trzeba dać ludziom wędkę, a nie rybę. Usłyszałam nawet niepochlebne zdanie o jednorazowym czyszczeniu szafy...

Skąd tyle ludzi małej wiary? Człowiek chce pomóc, a zewsząd obiekcje i trudno znaleźć dojście do dróg pomocy... Może sama otworzę fundację...

Wolna Amerykanka

Caroline Derpieński smarka w banknot dwustuzłotowy. A potem robi nim sobie makijaż. Zobaczcie!
Źródło: instagram.com/carolonederpienski
Reklama
Reklama