"Syn nie chce chodzić do szkoły. Przypadkiem odkryłam, dlaczego ma takie podejście"

"Syn nie chce chodzić do szkoły. Przypadkiem odkryłam, dlaczego ma takie podejście"

"Syn nie chce chodzić do szkoły. Przypadkiem odkryłam, dlaczego ma takie podejście"

canva.com

"Najpierw była boląca głowa, później brzuch. Później suchy kaszel, który okazał się wymuszany. Mój syn bardzo chętnie chodził do szkoły aż do końca trzeciej klasy. Był przykładnym uczniem, lubił odrabiać lekcje, zdobywał nagrody w różnych, szkolnych konkursach. Opowiadał dużo o swojej ukochanej wychowawczyni, a ona miała naprawdę świetne podejście do uczniów. Potrafiła ich tak zmotywować, że nawet największe leniuszki chętnie brały się do pracy. Jednak w tym roku wszystko się zmieniło. Olaf był zafascynowany tym, że pozna różnych nauczycieli i będzie zmieniał klasę z lekcji na lekcję, ale jego zapał szybko się skończył. Już wiem, dlaczego".

Reklama

*publikujemy list czytelniczki

Syn był przykładnym uczniem

Można by powiedzieć, że to dopiero początek i dlatego. Bo te pierwsze trzy klasy podstawówki, to jeszcze taka trochę ochronka. Dzieci traktuje się prawie jak w przedszkolu.

Nie zmieniają klas z lekcji na lekcję, a kontakt mają głównie ze swoim wychowawcą, który uczy ich wszystkich przedmiotów.

Olaf bardzo lubił swoją nauczycielkę, ale ta kobieta ma prawdziwy dar i naprawdę widać, że kocha swoją pracę. Nie chodziło jej nigdy o pochwały. O to, żeby się wykazać. Jej zależało na tym, żeby dzieci naprawdę się czegoś nauczyły.

Miała swoje sposoby na zmotywowanie nawet największych leniuszków. Trochę jej tego zazdroszczę, bo ze mnie kiepska motywatorka.

Oj, były łzy, gdy trzeba było się żegnać z trzecią klasą. Mimo to Olaf chętnie wrócił do szkoły po wakacjach i był otwarty na nową przygodę.

Ale wszystko się zmieniło

Początki czwartej klasy wspominam dobrze. Olaf nie tracił zapału do nauki, a wręcz przeciwnie. Odkrywał bardzo chętnie wszelkie nowości, które czekały na niego każdego dnia.

Miał swoje ulubione przedmioty. Rozkochał się na przykład w angielskim. Przypuszczam, że nauczyciel mu przypasował. Opowiadał o wszystkim z taką pasją, że trudno było się nie wkręcić.

Ale miał też przedmioty, których nie lubił. Wśród nich był WF, co mnie zaskoczyło, bo Olaf jest bardzo ruchliwym dzieckiem. Lubi biegać, skakać, grać w piłkę. Chodził nawet swego czasu do szkółki piłkarskiej.

Mniej więcej w drugim miesiącu czwartej klasy zaczął symulować choroby. Najpierw bolała go głowa, później brzuch. W następnych tygodniach wymuszał kaszel.

Ja zawsze jechałam z nim do lekarza, żeby sprawdzić, czy coś się dzieje.

W pewnym momencie sama stwierdziłam, że syn chyba symuluje i zamiast leku przeciwbólowego, dałam mu witaminę. O dziwo ból przechodził, a młody był gotowy, by iść do szkoły we wszystkie dni, w które nie miał WF-u.

dziecko na szkolnym korytarzu canva.com

Odkryłam, o co chodziło

Pewnego dnia przyszłam do szkoły zapłacić za obiady i usłyszałam rozmowę 3 matek dzieci z równoległej klasy. Wspominały o złym zachowaniu nauczyciela od WF-u i o tym, że ich dzieci nie chcą chodzić na jego lekcje.

W domu zapytałam Olafa wprost, czy jemu też o to chodzi. Przyznał się od razu i opowiedział, że nauczyciel krzyczy na nich często i nazywa ich gamoniami i osłami.

Mogłabym długo opowiadać o wszystkich przykrych sytuacjach, jakich doświadczył przez niego mój syn i inne dzieci.

Wnieśliśmy na niego zbiorową skargę i póki co poszedł na zwolnienie lekarskie. Wszyscy jednak wiedzą, że to ściema. Najważniejsze jednak, że dzieciom został przydzielony nowy nauczyciel, a one znów chętnie chodzą na zajęcia. Mój syn też.

Ale to dla mnie nie do pomyślenia, że można w taki sposób traktować swoich uczniów.

Ania

Zobacz piękne paznokcie do szkoły!
Źródło: Instagram.com/klaudiapopinska
Reklama
Reklama