"Moje dziecko płakało w samolocie. Reakcja siedzącego obok mężczyzny nie mieści się w głowie!"

"Moje dziecko płakało w samolocie. Reakcja siedzącego obok mężczyzny nie mieści się w głowie!"

"Moje dziecko płakało w samolocie. Reakcja siedzącego obok mężczyzny nie mieści się w głowie!"

canva.com

"Rodzina z Gdańska jeszcze nie poznała mojego malutkiego synka, dlatego postanowiłam ją odwiedzić. Polecieliśmy z Antosiem samolotem – z półrocznym dzieckiem im krótsza podróż, tym lepiej, wiadomo. Nie przewidziałam tylko, że moje maleństwo będzie aż tak płakać! Zaczął jeszcze przed startem i skończył, kiedy mieliśmy lądować. Na szczęście lot trwał tylko godzinę, ale siedzący koło nas facet zareagował w szokujący sposób".

Reklama

*publikujemy list naszej czytelniczki

Urodziłam, ale nie zamknęłam się w czterech ścianach

Antosia urodziłam sześć miesięcy temu. Jest dla mnie całym światem, ale to nie oznacza, że zamknęłam się z nim w domu. Zawsze byłam bardzo aktywna, w weekendy często organizowałam wypady za miasto, o tradycyjnych urlopach już nawet nie wspominam. Od kiedy na świecie jest mój synek, trochę zwolniłam, ale mamy za sobą już kilka pięknych wycieczek.

W ostatni weekend postanowiłam odwiedzić rodzinę w Gdańsku. Sama od lat mieszkam na południu Polski, ale rodzina jest dla mnie bardzo ważna, utrzymujemy stały kontakt. A raczej utrzymywaliśmy, bo od czasu urodzenia Antosia się z nimi nie widziałam! Mieli mnie odwiedzić już kilka miesięcy temu, ale są bardzo zapracowani. Ja jestem na urlopie macierzyńskim, więc uznałam, że to świetny moment, żeby wybrać się nad morze.

Antoś jest na co dzień spokojnym dzieckiem. Koleżanki nawet żartują, że trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno, bo naprawdę rzadko marudzi, dużo śpi i jest ogólnie takim pozytywnym maluszkiem. Cóż, nie narzekam. Dlatego bez obaw zdecydowałam się na podróż do Gdańska samolotem. To krótka trasa, Antoś lubi wycieczki, co może pójść nie tak?

Antosiowi nie spodobał się samolot

Okazało się, że coś jednak może. Antoś był niespokojny już od momentu wejścia na pokład. Fakt, samolot był pełen ludzi, przed startem nie działała jeszcze klimatyzacja i było naprawdę gorąco. Odlot się opóźniał, siedzieliśmy ściśnięci, a Antoś zaczął płakać.

Początkowo siedzące obok nas osoby patrzyły współczująco, próbowały go zagadywać, rozbawiać. Jednak z upływem kolejnych minut ich entuzjazm słabł, pojawiało się za to zniechęcenie i zniecierpliwienie. Przodował w tym zwłaszcza siedzący koło nas mężczyzna po pięćdziesiątce.

Po ponad półgodzinie płaczu Antosia zawołał stewardessę. Powiedział jej, że chce się przesiąść, bo nie jest w stanie podróżować w takich warunkach. Okazało się jednak, że samolot jest naprawdę pełny – wszystkie miejsca były zajęte! Mężczyzna był już bardzo zirytowany. Zaczął do mnie pokrzykiwać:

Pani uciszy tego dzieciaka! Jak już musiała pani go zabierać do samolotu, to trzeba się teraz nim zająć.

Na moje próby wyjaśnienia, że robię, co mogę, ale to malutkie dziecko i nie da się mu tak po prostu wytłumaczyć, dodał:

To może jakiś kaganiec by pani ze sobą woziła!

Zamarłam. Popatrzyłam na inne osoby siedzące w okolicy, szukając wsparcia. Nikt się jednak nie odezwał. Powiedziałam temu facetowi, że jest bezczelny, że sam może tez ma dzieci...

Ja moje dzieci, droga pani, dobrze wychowałem! Ale to trzeba mieć coś w głowie, a nie być pustą lalunią.

Na taki tekst już nie znalazłam wystarczającej riposty. Odwróciłam wzrok i odliczałam minuty do końca lotu. Antoś w międzyczasie magicznie ucichł.

Czy płaczące dziecko to naprawdę taki problem? Gdzie ludzka empatia?

Monika

Modelka plus size nie wpuszczona do samolotu przez swój wygląd! "Jest pani za duża" - usłyszała Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/juliananehme
Reklama
Reklama