"Zrobiłem dziadkowi taki pogrzeb, jakiego sobie życzył. Od rodziny usłyszałem, że nie wezmą w czymś takim udziału"

"Zrobiłem dziadkowi taki pogrzeb, jakiego sobie życzył. Od rodziny usłyszałem, że nie wezmą w czymś takim udziału"

"Zrobiłem dziadkowi taki pogrzeb, jakiego sobie życzył. Od rodziny usłyszałem, że nie wezmą w czymś takim udziału"

canva.com

"Dziadek był niezwykle ważną osobą w moim życiu. Kiedy byłem mały, to głównie on się mną zajmował. Gdy się zestarzał, role się odwróciły. Byliśmy bardzo blisko, dlatego po jego śmierci to ja zająłem się organizacją pogrzebu. Doskonale wiedziałem, jakiej ceremonii chciał, i spełniłem jego życzenie. I wtedy od reszty rodziny usłyszałem, że nigdy mi tego nie wybaczą!"

Reklama

*publikujemy list naszego czytelnika

Dziadek był najważniejszą osobą w moim życiu

Dziadek Władek zajmował się mną, od kiedy skończyłem pięć lat. Rodzice bardzo dużo pracowali – mama była lekarką w szpitalu, a tata często wyjeżdżał w kilkutygodniowe delegacje. Dziadek był nauczycielem, przeszedł na wcześniejszą emeryturę i dzięki temu mógł zostać moim głównym opiekunem. Sytuację ułatwiał fakt, że wszyscy mieszkaliśmy w jednym domu.

Kilka lat temu musieliśmy się zamienić rolami. Dziadek Władek poważnie zachorował, więc było dla mnie oczywiste, że muszę się nim zająć. Wróciłem do domu rodzinnego, z którego wyprowadziłem się w trakcie studiów, i zostałem opiekunem dziadka. Na szczęście mam pracę zdalną, więc mogłem sobie na to pozwolić. Dziadek cierpiał, zwłaszcza przez ostatni rok swojego życia, ale mam poczucie, że moje towarzystwo wpływało na niego kojąco. Ja zresztą też czułem się lepiej, będąc obok niego.

Dziadek Władek umarł w zeszłym miesiącu. Zająłem się organizacją pogrzebu – byłem z dziadkiem najbliżej, więc to chyba naturalne. Moja mama, która była jego córką, nadal pracuje w szpitalu i nadal nie ma na nic czasu, a jej brat mieszka za granicą. Poza tym dziadek w ostatnich miesiącach swojego życia bardzo szczegółowo przedstawił mi wizję swojej ostatniej imprezy, jak zwykł określać pogrzeb. Wydawało mi się, że w związku z tym wszystko pójdzie gładko.

Rodzina nie chciała uszanować woli dziadka

Okazało się, że byłem nadmiernym optymistą. A może mam po prostu za małą wyobraźnię, bo nadal nie mieści mi się to w głowie... Kiedy poinformowałem rodzinę o dacie pogrzebu i bliscy dowiedzieli się, że ceremonia będzie świecka, wpadli w szał. Nie przesadzam! Pierwszą reakcją było milczenie, a po chwili zaczynał się atak:

Co ty sobie wyobrażasz?! Jak to tak bez księdza? Gusła jakieś!

Co ludzie powiedzą? Nikt znajomy nie miał takiego pogrzebu. To jest w ogóle ważne?

Zobaczysz, Adrian, zobaczysz, Władek będzie cię straszył zza grobu!

Przyznam, że kiedy kolejna osoba z naszej rodziny wyskakiwała z takimi argumentami, zacząłem się zastanawiać, czy oni w ogóle wiedzieli cokolwiek o dziadku Władku. Nigdy nie był wierzący, nie pamiętam też, żeby kiedykolwiek chodził do kościoła na zasadzie "bo wszyscy tak robią". To nie było w jego stylu.

Owszem, obchodził święta, to znaczy przychodził, kiedy mama go zaprosiła, ale nigdy nie łączyło się to u niego z jakąś religijną refleksją. Za to w ostatnich kilkunastu latach swojego życia miał zdecydowaną postawę antykościelną. Nienawidził kleru, uważał, że instytucja kościoła robi więcej złego niż dobrego. Więc to chyba oczywiste, że tylko świecki pogrzeb wchodził w grę?

Niestety nie wszyscy członkowie mojej rodziny rozumują w ten sposób. Na pogrzebie zabrakło kilkunastu osób, które powiedziały mi wprost, że nie wezmą udziału w tej, jak to określiły, szopce. Żeby było zabawniej, nie były to wcale osoby szczególnie religijne. To raczej ten typ, który dwa razy do roku pojawi się w kościele, przyjmie księdza po kolędzie i tyle. Cóż, najwyraźniej brak klechy na pogrzebie był dla nich nie do przeskoczenia.

Adrian

Na pogrzebie Emiliana Kamińskiego był jego pies! Żona aktora zabrała go, by pupil pożegnał się ze swoim panem! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama