"Mąż i dzieci chcieli psa, a skończyło się na tym, że ja muszę z nim wychodzić. Wiedziałam, że tak będzie!"

"Mąż i dzieci chcieli psa, a skończyło się na tym, że ja muszę z nim wychodzić. Wiedziałam, że tak będzie!"

"Mąż i dzieci chcieli psa, a skończyło się na tym, że ja muszę z nim wychodzić. Wiedziałam, że tak będzie!"

canva,com

"Oczywiście wiedziałam, że to się tak skończy, że gdy kupimy psa, to wszystko spocznie na moich barkach. Dzieci obiecały, że będą wychodzić z yorkiem i to samo zresztą mówił mój mąż, ale okazało się, że żadne z nich nie jest słowne..."

Reklama

Chcieli psa, a teraz nie ma, kto z nim wychodzić!

Wszystko zaczęło się jakieś 2 lata temu, gdy obiecałam młodszej córce, że kupimy jej na urodziny psa. Byłam pewna, że zapomni po jakimś czasie, ale ona się przypomniała w dniu urodzin i rozpłakała się przy wszystkich gościach i zasugerowała, że ją okłamaliśmy, ponieważ miała dostać psa. Starszy syn wtedy przyznał jej rację i powiedział, że on także marzy o psie i ma nadzieję, że dostaną go na gwiazdkę, a że do świąt były jeszcze trzy miesiące, to myślałam, że zapomną znowu, ale niestety i tym razem się tak nie stało i znowu w domu wielki płacz i tragedia...

Wtedy z mężem postanowiliśmy, że damy im jeszcze jakiś czas i zobaczymy, jak idzie im z obowiązkami domowymi, jeśli faktycznie będą wykazywać zainteresowanie pieskiem i będą dopytywać, to zdecydujemy się na to, że kupimy im wymarzonego yorka. Dzieciaki obiecały, że będą się zajmować pieskiem i tak samo zresztą mówił mój mąż, a ja się dałam nabrać.

piesek york leży na ziemi canva.com

Pieskiem zajmuję się tylko ja!

Po roku męczenia mnie o to, aby piesek pojawił się w naszym życiu, w końcu Rocky zawitał w naszych skromnych progach i przez pierwsze dwa tygodnie faktycznie wszyscy byli żywo zainteresowani szczeniakiem, ale już w trzecim tygodniu pobytu czworonożnego przyjaciela obowiązki zaczęły powoli spadać na mnie. Rano mąż nie miał czasu oczywiście wyjść z psem, bo bardzo był zabiegany i śpieszył się do pracy na drugi koniec miasta - tak jakbym ja nie pracowała i nie miała swoich obowiązków, ale okej, godziłam się na to i faktycznie robiłam szybki wypad z psiakiem na spacer przed pracą.

Po przedszkolu i po szkole w domu ja byłam pierwsza, więc automatycznie ja z Rockym wychodziłam i nawet mój starszy syn nie chciał mi towarzyszyć, a obiecywał, że będzie sam wychodził z pieskiem. Wieczorem także nikt nie był chętny na wyjście z psem - dzieci z wiadomych względów, bo są jeszcze za małe, a mój mąż był bardzo zmęczony i znów wszystko spadało na mnie.

Wytrzymałam tak pół roku i w końcu wybuchłam w czasie jednego ze spotkań rodzinnych, gdy ktoś zapytał się, jak się żyje nam z pieskiem. Mój mąż odparł, że cudownie, że jest super przyjacielem. Krzyknęłam wtedy dość głośno, że faktycznie można cieszyć się z pieska, kiedy nie trzeba wychodzić z nim na spacer, kupować mu karmę, pamiętać o jego jedzeniu, o szczepieniach, o strzyżeniu i o całej masie rzeczy, o której oni nie mają pojęcia. Mąż był wielce zdziwiony i powiedział mi w drodze do domu, że przecież mogę prosić o pomoc, jeśli sobie nie daję rady... Ręce opadają!

Zaskoczona zachowaniem rodziny Ola

Psy, które kochają jeździć autem. 10 czworonogów, które poprawią Ci dzień!
Źródło: imgur.com/gallery/UJcJq
Reklama
Reklama