Pogawędka z Tomaszem Jacykowem część 1

Pogawędka z Tomaszem Jacykowem część 1

Kilka dni temu odbyłem ciekawą rozmowę z Tomaszem Jacykowem. W jednej z warszawskich kawiarenek spotkałem się z czołowym polskim stylistą, by pogawędzić o modzie – tej z ulicy i tej z wybiegu. On starał się przekonać mnie, że Ewa Minge nie jest projektantką, a puchówki nadal są w modzie. Ja z kolei pytałem o polskim front row na pokazach, ofiarach mody i warszawskim street fashion.

Dziś publikuję pierwszą i chyba najbardziej aktualną część wywiadu. O drogich szynszylach, kożuszkach i sportowych puchówkach, czyli moda zimowa w pigułce.

Reklama

„Zdecydowanie, najwięcej ciepła zimą daruje futro, kożuch i skóra. Namiastką futra jest puch, czyli sławne puchówki (kurtki wypychane pierzem – gęsim czy łabędzim). Dodam na marginesie, że ci ekolodzy, którzy chodzą w sportowych puchówkach i dumnie deklarują, że nie zabijają zwierzątek, niech się wezmą za głowę i pomyślą, że ich kurtki wcale nie są bardziej ekologiczne od płaszczów z naturalnego futra.

Puchówki po prostu są. Nie podlegają ani modzie, ani trendom. Te zimowe okrycia stały się obowiązkowym elementem zimowego krajobrazu. Wszyscy projektanci, nawet te wielkie domy mody, poza wyrafinowanymi płaszczami czy kożuchami, mają linie sportowe, w których musi być puchówka. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest uniwersalna i świetnie nadaje się zarówno na spacer w mieście, jak i na wycieczkę w góry.

Puchówki biorą góry – wszyscy w nich chodzą. Ci fashioniści z Paryża czy Nowego Jorku również. Główną zaletą takich kurtek jest lekkość. Futra są efektowne i zarazem ciężkie. Zwolennikom naturalnych materiałów mogę polecić futro z szynszyły – niezwykle lekkie i kosmicznie drogie. Jeśli się nie mylę, za takie okrycie zapłacimy tyle, ile za kawalerkę na warszawskim Tarchominie (śmiech)." Tomasz Jacyków

Rozmawiał Eustachy Bielecki

Reklama
Reklama