„Znalazłam miłość na portalu randkowym, ale nie wiedziałam, że ma żonę i niepełnosprawnego syna...”

„Znalazłam miłość na portalu randkowym, ale nie wiedziałam, że ma żonę i niepełnosprawnego syna...”

„Znalazłam miłość na portalu randkowym, ale nie wiedziałam, że ma żonę i niepełnosprawnego syna...”

canva.com

Prawdziwa miłość z wzajemnością była czymś, o czym marzyłam już od najmłodszych lat. W domu rodzinnym nigdy nie miałam jej zbyt wiele, przez co już w późnym okresie dojrzewania bardzo mocno zabiegałam o zainteresowanie ze strony starszych chłopaków. Nie zliczę, ile razy zostałam zraniona. To jednak niczego mnie nie nauczyło.

Reklama

Pragnienie wielkiej miłości

Większość moich związków zarówno w szkole średniej, na studiach, jak i po nich przebiegało w bardzo podobnych okolicznościach. Żaden z nich nie trwał zbyt długo i to zawsze ja starałam się bardziej, ja robiłam wszystko, aby uszczęśliwić, a tak naprawdę zatrzymać przy sobie każdego faceta, który okazał mi, choć odrobinę zainteresowania. Po zakończonej relacji od razu wchodziła w następną, bo obawa przed samotnością paraliżowała mnie od stóp do głów. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak jest i dlaczego wciąż popełniam ten sam błąd.

Dopiero po trzydziestce za namową przyjaciółki zdecydowałam się skorzystać z pomocy psychologa, co było jednym z najważniejszych kroków w kierunku naprawy mojego życia i odnalezieniu upragnionego szczęścia. Dotychczas szukałam go z zawiązanymi oczami. Terapia pozwoliła mi zdjąć z siebie tę okropną presję oraz otworzyć oczy, a przede wszystkim odzyskać wiarę w to, że zasługuję na coś lepszego.

Po kilkumiesięcznej abstynencji od randkowania postanowiłam zainstalować aplikację randkową, co traktowałam wtedy ze sporym dystansem. Chciałam po prostu kogoś poznać bez żadnych oczekiwań i tak poznałam Grzegorza. Niestety już po pierwszym spotkaniu oczekiwania w mojej głowie zaczęły rysować się niczym ogniste gradient na niebie podczas sierpniowych zachodów słońca.

młoda kobieta korzystająca z aplikacji randkowej canva.com

„Słuchałam tego i nigdy nie czułam się tak podle”

Choć nie byłam już tak ufna, jak dawniej, to podświadomie czułam, że na mojej drodze stanął ktoś naprawdę wyjątkowy. Był o kilka lat starszy, ale to w ogóle mi nie przeszkadzało. Sam sposób, w jaki na mnie patrzył, dawał mi olbrzymie pokłady bezpieczeństwa. Na nic nie naciskał, a relacja rozwijała się w bardzo komfortowym dla mnie tempie. Z dnia na dzień zakochiwałam się coraz bardziej.

Widywaliśmy się głównie w tygodniu, lecz w oparach silnych emocji to w żaden sposób nie wydawało mi się jakkolwiek podejrzane. Trzymałam tę relację w tajemnicy, ponieważ uznałam, że tak będzie lepiej – nie chciałam zapeszać. Teraz żałuję, bo trzeźwe spojrzenie którejś z moich przyjaciółek mogłoby uchronić mnie przed miłosnym zawodem.

Nasz romans trwał siedem miesięcy i zapewne trwałby nadal, gdyby pewnego razu w drzwiach mojego mieszkania nie stanęła żona Grzegorza. Była nad wyraz opanowana i o wszystkim mi opowiedziała. Okazało się, że miłość mojego życia jest żonaty i ma niepełnosprawnego syna, który od lat cierpi na stwardnienie rozsiane. Słuchałam tego i nigdy nie czułam się tak podle, choć to nie była moja wina.

Znalazłam miłość na portalu randkowym, ale nie wiedziałam, że ma żonę i niepełnosprawnego syna. Po tym, co mnie spotkało, już chyba nigdy nikomu nie zaufam...

Mieszkała z niepełnosprawnym synem w kiepskich warunkach. Ekipa "Nasz nowy dom" odmieniła ich życie. Zobacz!
Źródło: www.facebook.com/NaszNowyDom/
Reklama
Reklama