"Lubię spacerować po parku nieopodal mojego osiedla. Zawsze wpadam też na plac zabaw, aby popatrzeć na roześmiane dzieci w piaskownicy i dokarmić w stawie kaczki. Niedawno był ciepły, choć zimowy dzień. Zauważyłam, że jedna dziewczynka w piaskownicy ma na sobie bardzo gruby kożuszek. Pomyślałam, że warto by było podpowiedzieć matce, żeby ją troszkę rozebrała z tego grubego odzienia. Oj, jakaż to była głupia decyzja! Kobieta była wprost wściekła ze złości, a całe zdarzenie zakończyło się jednym wielkim wstydem!"
Chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle
Wszystko zaczęło się od momentu, gdy zauważyłam, że jedno z dzieci, które bawiło się na placu zabaw, miało na sobie zbyt ciepłe ubranie. Postanowiłam podejść do matki dziecka i w życzliwy sposób zwrócić jej uwagę na ten fakt, wyrażając obawy o zdrowie dziecka.
Przepraszam panią, ale zauważyłam, że dziecko ma na sobie zbyt ciepłe ubranie. Może warto by je nieco rozebrać, zwłaszcza przy takiej pogodzie?
Kobieta popatrzyła na mnie złowrogo i szybko chwyciła swoje dziecko, mówiąc:
Jak śmiesz mi mówić, co mam robić ze swoim dzieckiem? To moja sprawa, nie twoja!
Sytuacja szybko się pogorszyła, a kobieta zaczęła mnie oskarżać o mieszanie się w jej sprawy rodzinne oraz o brak szacunku.
Próbowałam ratować sytuację jakoś:
Proszę panią, nie chciałam nikogo urazić. Tylko martwię się o zdrowie dziecka.
A matka maleńkiej dziewczynki coraz bardzo grzmiała:
Ty martwisz się o swoje sprawy, a nie moje. Daj mi spokój!
Niestety, kobieta nie odpuszczała i częstowała mnie kolejnymi wyzwiskami.
Musiałam wezwać służby
Niestety, sytuacja wymknęła się spod kontroli, a inni ludzie zaczęli się zbliżać, aby obejrzeć naszą scenę kłótni. Widząc, że nie jestem w stanie sama poradzić sobie z tą sytuacją, postanowiłam wezwać policję w celu uspokojenia sytuacji i zapobieżenia dalszym incydentom. W końcu kobieta chyba już nie wiedziała, jak się zemścić i zaczęła mnie wyzywać od najgorszych.
Po przybyciu policji sytuacja została ostatecznie rozwiązana, ale niestety pozostawiła we mnie uczucie przygnębienia i frustracji.
Mimo że starałam się postępować w sposób życzliwy i rozsądny, to ściągnęłam na siebie mega kłopoty.
Dajcie znać, czy wy też mieliście taką sytuację, że taka typowa matka naskoczyła na Was za to, że chcieliście jej jakoś pomóc? Przecież ja nawet sama nie mam dzieci, ale każdy chyba by uszanował to, że się zapytałam o zdrowie dziecka.
Obiecałam sobie jednak, że już nigdy więcej nie będę się wtrącać w nieswoje sprawy...
Nie warto być dobrym dla kogokolwiek.
Katarzyna
Przeczytaj także
"Jest mi przykro, bo siostra wybrała na chrzestną dla dziecka zamożną kuzynkę zamiast mnie"
"Czuję, że mój termin ważności upłynął. Nie wiem, czy jeszcze znajdę męża i założę rodzinę"
"Rodzice proszą mnie o wsparcie finansowe. Nie mam jeszcze pracy. Mam dopiero 30 lat"