"Nie kocham już mojego męża, ale nie mogę odejść. Dzieci muszą mieć ojca, więc robię to dla ich dobra"

Zdjęcie ilustracyjne/Canva

"Zawsze marzyłam o szczęśliwej rodzinie - zbudowanej przede wszystkim na miłości i wspólnym zrozumieniu. Rafała poznałam na studiach i imponował mi swoją zaradnością. Pokochałam go, jednak z perspektywy czasu mam wrażenie, że był dla mnie bardziej jak przyjaciel, a nie partner. Nie chciałam jednak zostać sama, więc zgodziłam się na ślub i w wieku 28 lat byłam mężatką. Po dwóch latach od ślubu powitaliśmy na świecie nasze pierwsze dziecko, a teraz mamy ich już trójkę urwisów. To dzieci są dla mnie całym światem i zrobię wszystko, aby były szczęśliwe".

Publikujemy list od czytelniczki.

"One potrzebują całej rodziny - mamy i taty"

Nie wiem, kiedy moje uczucie do Rafała wygasło, nie wiem w ogóle, po co to wszystko piszę. Może chcę siebie trochę wybielić, usprawiedliwić? A może potrzebuję odrobiny zrozumienia? To nie jest tak, że ja zdradzam męża. Po prostu nic już do niego nie czuję. Drażni mnie tym co i jak mówi, jak chodzi, nawet jego śmiech ostatnio mnie wkurza. Jesteśmy od 6 lat małżeństwem, czyli prawie 10 lat razem. To jest długo, ale też bez przesady, ludzie są ze sobą całe życie i wciąż siebie bardzo kochają.

Wiem, że mogłabym odejść. Rozwód w dzisiejszych czasach to nie jest nic niespotykanego. Jednak nie mogłabym tego zrobić naszym dzieciom. One potrzebują całej rodziny - mamy i taty, których znajdą pod jednym dachem. Nie chcę przerzucać dzieci z mojego domu do domu Rafała i na odwrót. Poza tym jak podzielilibyśmy majątek, za co kupiłabym mieszkanie dla siebie i dzieci? Musiałabym coś wynająć albo zadowolić się kawalerką.

Jest jeszcze coś. W mojej rodzinie wszyscy są zachwyceni Rafałem. Traktują mojego męża jak skarb. We wszystkim pomaga moim rodzicom, w wakacje zrobił im remont domu, kuzynowi naprawił auto za darmo. Tego nie można odmówić Rafałowi - zna się na wielu rzeczach, lubi pomagać i życie z nim jest łatwiejsze. Nie wyobrażam sobie, a nawet nie chcę sobie wyobrazić reakcji mojej rodziny na wieść o moim rozwodzie. To byłby nie tylko szok dla każdego, ale również musiałabym się zmierzyć z ich niezadowoleniem, a ja jestem raczej osobą bezkonfliktową.

"Nie wierzę, że każdy jest ze sobą z miłości"

Nie wiem właściwie na co liczę, napisałam tego maila, ponieważ uważam, że wciąż za mało się mówi o wygasającym uczuciu. W filmach, reklamach, w mediach społecznościowych zasypuje nas fala radosnych, szczęśliwych par, które idą razem przez życie. Nie wierzę, że każdy jest ze sobą z miłości, ale wierzę, że wiele osób boi się przyznać do tego, że coś się skończyło - chociażby przez strach przed reakcją bliskich.

Ja się boję przede wszystkim o swoje dzieci. Czy one poradziłyby sobie z rozwodem rodziców? Przecież są takie malutkie... Muszę zaczekać, ale jak tylko podrosną, to w końcu zdobędę się na odwagę i zawalczę o siebie i swoje szczęście. Może wtedy nawet napiszę drugiego maila do opublikowania, aby dodać otuchy innym kobietom w podobnej sytuacji!

Martyna

Co zrobić, aby cieszyć się z małżeństwa? Jak uniknąć rozwodu? Te porady sprawią, że znów się w sobie zakochacie i docenicie! Zobacz galerię!
Źródło: unsplash.com
Zobacz galerię 9 zdjęć

Popularne

Najnowsze