Po całym tygodniu pracy i zmagań z przeciwnościami losu, wiele osób lubi odreagować. Wybieramy różne formy relaksu. Czasem to jest sport, a czasem ostre imprezowanie. Wszystko jest dla ludzi. Co jednak robić, gdy czujemy, że sytuacja wymyka nam się spod kontroli. Co kiedy niewinne odreagowywanie zaczyna przeradzać się w uzależnienie?
W każdy weekend baluję
Pani Marzena jest singielką pracującą na odpowiedzialnym stanowisku. W tygodniu dzieli czas między pracę, a kursy doszkalające. Po pięciu intensywnych dniach potrzebuje odskoczni:
Pięć dni haruje, jak głupia. Po pracy i kursach jedyne na co mam czas to szybki obiad i odcinek serialu przed snem. Przychodzi weekend i nareszcie mam dla siebie czas. Śpię do południa i obijam się przez pół dnia. Wieczór zawsze wygląda tak samo. Ja po prostu potrzebuje iść i się zresetować. Mamy swoją grupkę singielek już od lat. Wiadomo, sporo się wykruszyło, założyło swoje rodziny, ale nasza piątka wiernie trwa w teamie. Pierwsze winko idzie przy szykowaniu. Włączam muzykę i sączę wolno trunek przy makijażu. Potem wpada ekipa i kolejną butelką wznosimy toast za przyjemny wieczór. Dwie butelki puste, a to dopiero początek
"Boję się, że to zaczyna iść w złą stronę"
Kiedy za bardzo sobie popuścimy, granica może nam się zatrzeć. Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba pamiętać o umiarze:
Zaczynam widzieć problem. W klubie nie potrafię powiedzieć dość. Dziewczyny zawsze jakoś znajdują granicę, a ja nadrabiam za wszystkie czasy. Faceci stawiający drinki jakoś zawsze mnie kuszą. Nawet jak czuję, że wypiłam dużo myślę sobie, że jeszcze jeden mi nie zaszkodzi...
Kiedy pojawia się problem? Po czym poznać, że przesadzamy? Na pewno takim sygnałem powinno być nasze niestosowne zachowanie i "odchorowywanie" imprezy:
Tydzień w tydzień kończy się tak samo! Albo zostaję królową imprezy i tańczę na stole, albo królową obciachu z głową w sedesie... Niedziela schodzi na dojście do siebie, a od poniedziałku wiadomo! Koło kręci się od nowa. Ostatnio stwierdziłam, że chyba zaczynam mieć problem... Boję się, że to idzie w złą stronę, a ja nie umiem przestać!
Co sądzicie o imprezowym życiu Pani Marzeny? To normalna potrzeba przy takim trybie życia, czy już gruba przesada?
Przeczytaj także
"Mąż zeżarł mi narcyzy z doniczki, bo myślał, że to... szczypiorek! Wszystkim facetom przytrafiają się takie wpadki?"
"Potrzebowałam pieniędzy i sprzedałam biżuterię po mamie. Teraz ojciec nie chce mnie znać"
"Teściowa mówi, że w naszym domu śmierdzi. Teraz chce u nas posprzątać"