Świat muzyki żegna kolejną wspaniałą gwiazdę. Nie żyje Chris Cornell, słynny wokalista Soundgarden i Audioslave, ikona muzyki grunge'owej, gitarzysta i kompozytor. Muzyk zmarł niespodziewanie w wieku 52 lat. O śmierci Cornella poinformował jego manager Brian Bumbery.
Według oświadczenia wystosowanego do Associated Press, gwiazdor zmarł w środę w nocy w Detroit. Stwierdził, że śmierć była nagła i nieprzewidziana. Przyczyna nie jest na razie znana.
Śmierć Chrisa Cornella wydaje się o tyle wstrząsająca dla fanów, że jeszcze kilka godzin przed śmiercią muzyk napisał post na Tweeterze i zagrał koncert z zespołem Soundgarden. Nic nie wskazywało na to, że będzie to jego ostatni występ.
Wokalista pozostawił żonę Vicky Karayiannis, z którą ma dwoje dzieci oraz córkę z poprzedniego małżeństwa Lillian Jean.
Przypomnijcie sobie jeden z największych przebojów grupy Soundgarden z Chrisem Cornellem - "Black Hole Sun" oraz genialny soundtrack Cornella do filmu "Casino Royal".