"Nie podoba mi się, jak sąsiedzi wychowują swojego syna. Ma spore braki w kulturze"

"Nie podoba mi się, jak sąsiedzi wychowują swojego syna. Ma spore braki w kulturze"

"Nie podoba mi się, jak sąsiedzi wychowują swojego syna. Ma spore braki w kulturze"

canva.com

"Robert ma już pięć lat, a nawet >>Dzień dobry<< sąsiadom nie powie. Ja tak tylko obserwuję z boku, ale widzę, że dziecko ma spore braki. Rodzice niby tacy wykształceni, a dziecku nie poświęcają wystarczającej uwagi. Zresztą on już od maluszka był poza domem. Żłobek, przedszkole nie dadzą tego, co rodzice! No nie wtrącam się, ale takie moje zdanie".

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Odchowałam swoje dzieci

Jestem już na emeryturze, ale doskonale pamiętam, ile czasu poświęcałam swoim dzieciom. Niestety, jak się chce być rodzicem, trzeba się liczyć z wszystkimi obowiązkami. Matka schodzi na drugi plan.

Jestem mamą czwórki dzieci. Nie było łatwo odchować taką gromadkę, ale dzieci są moją największą dumą. Poświęciłam młodość na macierzyństwo. Taka była nasza decyzja. Mąż dobrze zarabiał, mogliśmy sobie pozwolić na dużą rodzinę. Wiadomo, z jednej pensji nie było aż tak różowo, ale dla dobra dzieci woleliśmy trochę zacisnąć pasa i zostałam z nimi w domu. Na pracę zawodową przyszedł czas później.

Trzeba też pamiętać, że lata 80. to nie był czas tych wszystkich udogodnień dla mam. Pieluchy były tylko tetrowe, nie było żadnych słoiczków, ani innych. Dzieci wychowałam na kulturalnych i mądrych ludzi. Ale ja trzymałam się zasad i wymagałam od najmłodszych lat.

chłopiec na huśtawce canva.com

Nie podoba mi się, jak sąsiedzi wychowują swojego syna

Moje dzieci dawno poszły w świat. Póki co nie doczekałam się wnuków, ale chętnie babciuję dzieciakom na osiedlu. Szczególnie, od kiedy przeszłam na emeryturę i mam sporo wolnego czasu.

Mieszkamy w małym blokowisku, gdzie większość zna się od lat. Niektóre młode mamy to koleżanki moich dzieci. Chętnie korzystają z mojej pomocy i czasem wyskoczą na drobne zakupy. Wtedy ja siedzę z ich maluchami na placu zabaw. Nie biorę oczywiście za to pieniędzy. Sama na tym korzystam, bo od zawsze kocham dzieci.

Mamy w naszej klatce taką jedną rodzinę, które wprowadziła się tutaj kilka lat temu. Młode małżeństwo nastawione na karierę. Nigdy jakoś nie zaprzyjaźnili się szczególnie z sąsiadami. Zresztą nie bardzo mają kiedy. Oboje ciągle siedzą w pracy, a dziecko w placówkach. Ten Robercik poszedł do żłobka, jak miał pół roku. No odstają trochę od reszty sąsiadów, bo tu wszyscy się znają i są dla siebie dość serdeczni.

Ten mały nie ma zbyt wielu znajomych wśród osiedlowych dzieciaków. W ogóle jest dość wyalienowany. Nigdy nie mówi pierwszy "Dzień dobry", a w sumie to i rzadko coś odpowie, gdy ja powiem pierwsza. Burka coś pod nosem i spuszcza wzrok.

Rodzice przyszli z nim wczoraj na plac zabaw i żadne z nich ani me, ani be. Aż zagaiłam tę mamę. Pół żartem, pół serio powiedziałam, że pięciolatek nawet się z serdeczną sąsiadką witać nie umie, a oni, jak na mnie hulnęli. Tatuś Roberta powiedział, że jego synek nie musi kłaniać się obcej babie. No, jak oni taki przykład dają maluchowi, to nic dziwnego, że brakuje mu kultury. Nie dość, że dziecko wiecznie tuła się po placówkach, to jeszcze taki przykład w domu. Totalny brak kultury, aż trudno uwierzyć. Apeluje do młodych rodziców, włóżcie więcej poświęcenia w rodzicielstwo!

Mariola

 

 

 

 

 

 

Kasia Kowalska pokazała syna. Ależ oni są do siebie podobni. Niewiarygodne! Zobacz!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama