"Mama jest moim wyznacznikiem kobiety idealnej. Chciałbym kiedyś znaleźć, chociaż w przybliżeniu tak wspaniałą partnerkę jak ona. Dlatego wspólnie ustaliliśmy, że jak już kogoś poznam, to zanim się na poważnie zaangażuję, najpierw przedstawię ją mamie w ramach "weryfikacji". Niestety, jak na razie nikt jej nie przypadł do gustu. Ale przynajmniej możemy się pośmiać z niektórych dziewczyn."
*Publikujemy list od czytelnika
Piękne marzenia
Nazywam się Michał i mam 29 lat. Jestem z wykształcenia inżynierem i pracuję w zawodzie. Wynajmuję też niedużą kawalerkę, blisko domu rodzinnego. Mimo że nie zarabiam najgorzej, chciałem się wstrzymać z zakupem większego mieszkania do czasu, kiedy poznam moją przyszłą żonę. To będzie nasza wspólna inwestycja. Tak naprawdę marzę o dużym domu z ogrodem, gromadce dzieci i dwóch psach – wszyscy witają mnie wesołymi okrzykami po powrocie do domu. Wiem, naiwne, ale takie właśnie mam marzenie.
Jak na razie lata lecą, a nic się nie zapowiada, abym się przynajmniej zbliżył do realizacji moich planów. Niestety, nie mogę poznać odpowiedniej kobiety. Ze wszystkimi jest coś nie tak: a to nie potrafi gotować, a to się porusza jak słoń w składzie porcelany, a to śmierdzi jej z ust, a to znowu bałaganiara. Nie jestem w stanie żyć z taką osobą. Winą mogę obarczyć chyba tylko moją matkę. To naprawdę kobieta-ideał. Zawsze było u nas w domu ugotowane pyszne, domowe jedzenie, dom był posprzątany, a mama zawsze czysta i elegancka. No, nie mówię, że chodziła po domu w garsonkach, ale zawsze była wyperfumowana, miała pomalowane paznokcie i zrobioną fryzurę. Dlatego, jak czasami poznam kobietę, która w domowych pieleszach okazuje się fleją, robi mi się niedobrze.
Idealna matka
Mama jest moim wyznacznikiem kobiety idealnej. Chciałbym kiedyś znaleźć, chociaż w przybliżeniu tak wspaniałą partnerkę jak ona. Dlatego wspólnie ustaliliśmy, że jak już kogoś poznam, to zanim się na poważnie zaangażuję, najpierw przedstawię ją mamie w ramach "weryfikacji". Niestety, jak na razie nikt jej nie przypadł do gustu. Ale przynajmniej możemy się pośmiać z niektórych dziewczyn.
Tak jak z tej ostatniej – Justyny. Poznaliśmy się na koncercie. Coś zaiskrzyło. Wydawała się ładna i porządna. Zaprosiłem ją na kilka randek, było w porządku. Studiowała administrację i dorabiała w biurze. Była zadbana i opowiadała, że marzy o dużej rodzinie. Wszystko się zgadzało, póki nie zabrałem jej na „weryfikację”. Mama od razu spojrzała na mnie wymownie – już wiedziałem, że coś jej się nie spodobało. Spotkanie trwało dwie godziny, potem odwiozłem Justynę do domu i wróciłem do mamy.
I co, nie spodobała ci się? Widziałem już to twoje spojrzenie
- zapytałem mamę z przekąsem.
Synu, czy ty widziałeś jej paznokcie? Wyglądały, jakby całą noc kopała ogródek! A do tego te fatalne włosy… No nie wiem kochanie, w sumie wydawała się w porządku, ale jak ty wytrzymasz z takim kocmołuchem
- powiedziała zatroskana mama.
To prawda. Znam siebie, i wiem, że nie wytrzymam. No cóż, będę szukał dalej. Może w końcu poznam kobietę, która spodoba się nam obojgu.
Michał, 29 lat