"Przy ołtarzu nazwałam męża imieniem innego. To zapoczątkowało serię dziwnych zdarzeń..."

canva.com

"Poza moim ojcem mam w życiu dwóch ważnych mężczyzn: męża Maćka i przyjaciela Marka. Nigdy nie miałam problemu z równowagą w tych dwóch relacjach. Wszystko do czasu mojego ślubu, gdy nagle wypaliłam do męża, używając imienia przyjaciela. W kościele zrobiła się grobowa cisza, a teściowa przeszyła mnie takim spojrzeniem, że aż struchlałam. To zapoczątkowało serię dziwnych zdarzeń..."

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: historie@styl.fm. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Lepiej dogaduję się z facetami

Tak już mam i miałam od zawsze, że lepiej dogaduję się z facetami niż z kobietami. Od dzieciaka wolałam latać po dworze z chłopakami i grać w piłkę, zdzierać kolana niż bawić się lalkami ubrana w sukienkę z falbankami. To nie tak, że nie miałam żadnej przyjaciółki. Miałam, a i owszem nawet kilka. Tyle że żadna z tych przyjaźni nie przetrwała próby czasu.

Najgorzej było w okresie dojrzewania. Wtedy dobitnie poznałam, jak wredne potrafią być koleżanki. Wieczne knucie, fochy, obrażanie się. Totalnie tego nie rozumiałam. Z kumplami powiedzieliśmy sobie kilka dobitnych słów, jak było trzeba i po problemie. Dziewczyny miesiącami wywlekały jeden błąd. W sumie w dorosłym życiu było dokładnie tak samo, a może i jeszcze gorzej.

To samo w pracy. Facet nie wnika, robi to, co ma do zrobienia. Niestety baby kombinują, wnikają w każdy szczegół i wszystko niepotrzebnie się rozwleka. To nie mój styl. Ja jestem na maksa konkretna. Trudno więc się dziwić, że najgłębszą przyjacielską relację zbudowałam z facetem. Marek i ja trzymamy się ze sobą od pierwszego roku studiów. Na dobre i na złe. Przyjaciel wymarzony.

canva.com

Pomyliłam męża z przyjacielem

Gdy poznałam Maćka, wiedział, że biorąc mnie, musi się liczyć  z tym, że nie zrezygnuję z przyjaźni z Markiem. Zresztą między nimi też od samego początku była nić przyjaźni. Mój ukochany od zawsze bezgranicznie mi ufał i wiedział, że z Markiem łączy mnie tylko i aż przyjaźń.

Wszystko zmieniło się po naszym ślubie. To był dla mnie ogromny stres i wielkie przeżycie. Skończyło się tak, że pomyliłam imiona. Powiedziałam na głos, patrząc mężowi w oczy:

Marku, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.

Zanim doszło do mnie, co odwaliłam, cały kościół zamarł i słychać było tylko nerwowy śmiech męża. Rozejrzałam się wokół, a teściowa przeszyła mnie takim grobowym spojrzeniem, że aż zrobiło mi się słabo.

Mój mąż stawał na rzęsach, żeby poprawić mi humor i zapewnić, że nic się nie stało, ale wesele miałam zmarnowane. Do tego ciągłe przytyczki jego matki. To było nie do zniesienia. Wszyscy próbowali przekuć moją wtopę w żart, ale chyba każdy miał wątpliwość, czy oby na pewno Marek jest tylko moim przyjacielem. Do tego widziałam, jak mój przyjaciel czuje się nie swojo... Już nie wspomnę o jego dziewczynie, która nie próbowała nawet ukrywać, że jest wściekła.

Od wesela minął miesiąc i uruchomiona lawina nie chce się zatrzymać. Wszystko się zmieniło. Marek bardzo się ode mnie odsunął. Jego dziewczyna jest na mnie obrażona. Teściowa co rusz dogaduje jakieś żarty o przyprawianiu rogów jej synusiowi. Gdybym tylko mogła cofnąć czas...

Ania, 28 lat

 

 

 

 

Suknia ślubna Iwony z "Sanatorium miłości" pod lupą! Nie za odważnie jak na seniorkę? Zobacz!
Źródło: AKPA
Zobacz galerię 16 zdjęć

Popularne

Najnowsze