"Mam szesnastoletnią córkę. Zawsze dbałam o jej wykształcenie i rozwój. Czytałyśmy razem wiele książek. Nie sądziłam jednak, że to stanie się jej największą pasją. Teraz moje dziecko w ogóle nie wychodzi z domu. Cały czas siedzi z nosem w książkach. Ona w ogóle nie ma koleżanek. Muszę ją jakoś rozruszać, to tak dłużej nie może wyglądać".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: historie@styl.fm. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Moja córka nie ma koleżanek
Jest mi żal mojej córeczki. Ma zaledwie szesnaście lat i ciągle czyta książki. Kompletnie tego nie rozumiem, bo bardzo zależy mi na tym, aby była lubianą osobą. Owszem, od samego początku dbałam o to, żeby dobrze się rozwijała. Jeszcze jak była dzieckiem to bardzo dużo czytałyśmy książek. To był nasz rytuał. Zaszczepiłam w niej miłość do książek i byłam z tego powodu dumna. Ogromnie się cieszyłam, że jest nimi zainteresowana i woli sobie poczytać, niż obejrzeć kolejną animację. Teraz tego żałuję. Może gdzieś popełniłam błąd i powinnam była ją bardziej zachęcać do interakcji z innymi dziećmi? Rzadko też wychodziłyśmy na plac zabaw, więc chyba trudno jej było nabyć umiejętności społecznych.
Muszę coś z tym zrobić
Czuję się winna, że moja kochana córeczka nie ma koleżanek. Wydawało mi się, że robię dla niej wszystko, aby była dobrze rozwinięta. Zabrakło jednak towarzystwa innych osób. W szkole była wycofana. Nigdy nie bawiła się z innymi dziećmi, ani nie spotykała z nimi po szkole. Na podwórku też nie miała koleżanek. Trudno, żeby było inaczej, skoro w ogóle nie wychodziła na dwór. Jest mi naprawdę bardzo przykro. Chciałabym ją jakoś rozruszać. Ma już 16 lat, mogłaby pójść na jakąś imprezę, a ona wieczorami tylko czyta i czyta.
Najlepiej niech się pozbędzie tych książek
Chciałabym dać jej po prostu karę na czytanie książek, ale zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest najlepszy pomysł. Może po prostu je wyrzucić? Ale czy to ma sens? Przecież wtedy pozbawię ją wszystkiego, co kocha. Będzie siedziała i patrzyła w sufit. A może lepiej byłoby ją zapisać do jakiegoś klubu książkowego? Może nawet sama się z nią do takiego wybiorę? Wydaję mi się, że to może okazać się strzałem w dziesiątkę. Przecież tam pozna osoby, które mają podobne zainteresowania do niej!
Zatroskana Matka
Przeczytaj także
"Koszt komunii chrześnicy był ogromny. Miałabym za to zagraniczne wczasy"
"Mojemu mężowi brakuje talentu do majsterkowania. Zazwyczaj wzywamy kogoś z ogłoszenia"
"Ksiądz polecił dzieciom przynieść datki na misje z kopert, które dostały po komunii"