Stifler czyli Damian Zduńczyk z "Warsaw Shore" w czwartek wkręcił wszystkich w to, że wytatuował sobie na udzie wielkiego mierzącego 42 cm penisa. Dziś poifnormował, że to był tylko żart.
A konkretniej prank. Stifler sam był bardzo dumny z siebie, że udało mu się oszukać fanów. Zduńczyk zamieścił na Instagramie nowe zdjęcie, na którym już widzimy, że jego udo jest wolne od tatuażu.
A nagrodę za prank roku otrzymuje Stifler! Udało mi się wkręcić dosłownie wszystkich. Media, Fanów, inne sławy, a przede wszystkim hejterów Stifler vs hejterzy: brutalne KO w pierwszej rundzie. Dziękuję, dobranoc #geniuszzla #jestemzwyciezca - napisał zadowolony z siebie.
Musimy przyznać, że cała akcja była albo dobrze przemyślana, ale Damianowi udało się też wkręcić kolegów z "Warsaw Shore" - ci pod jego zdjęciem okazywali zdziwienie. Fani jednak twierdzą, że ten żart ma podwójne dno - uwierzyli w niego, bo nie spodziewali się po Stiflerze niczego mądrego...
Udało ci się wkręcić bo jesteś taki głupi, że mógłbyś to serio zrobić
Uff dobrze bo z jedną nogą to słabo ...
prank dobry w ch...
Szacun Jakby to był np. Wojtek to jasne, że wkrętka, ale Tobie uwierzyłam - piszą w komentarzach.
A wy - uwierzyliście w to? My jednak odetchnęliśmy z ulgą, że ten tatuaż to żart...