-
Mała 2010-01-08 o godz. 23:21, odsłony: 2044
Kobiety w "męskich" sytuacjach
Http://motoryzacja.interia.pl/samochody/tuning/news/ta-kobieta-jest-naprawde-szybka,930673
Przeczytalam i stwierdzilam, ze to nie dla mnie.
Zaczelam sie jednak zastanawiac - i tutaj chcialabym poznac wasze zdanie i doswiadczenia moze - ze czesto zdarza sie tak, ze kobiety calkiem niezle odnajduja sie w sytuacjach z gory okreslanych jako "meskie".
Podzielicie sie? :)Odpowiedzi (21)Ostatnia odpowiedź: 2010-01-09, 10:06:19
Czasami sytuacja zmusza mnie do tego, że muszę "stawać się facetem"...
Jakieś dwa miesiące temu byłam zmuszona ratować układ chłodniczy w moim rozwalającym się samochodzie, na wiejskiej drodze i ubrana super elegancko i powiem, że żaden facet przejeżdżający obok, nie zatrzymał się i nie zapytał czy nie potrzebuję pomocy...
W domu jeśli coś się psuje to zwykle ja łapię się za śrubokręty i główkuję co jest nie tak.
Wystarczy mi już "męskich zajęć" i na pewno za układanie płytek się nie zabiorę, ale mam ochotę złapać za pędzel i pomalować mieszkanie.
Ja tez uwielbiam majsterkować. W domu to ja wywiercę dziurę, naprawię coś.
Malować ściany uwielbiam, w wakacje będę budowała altanę w ogrodzie :)
Harcerką byłam, więc z młotkiem jestem zaprzyjaźniona :D
Nie lubię zmywać, gotować, odkurzać...
Córeczka tatusia jestem i zawsze z nim się z małego majsterkowicza bawiłam :)
wiele rzeczy sie w zyciu robilo!!jestem niedoszlym synem ojca:D
pomagam mu przy kazdej okazji majsterkowania, a nawet kilka rzeczy potrafie lepiej niz on:D
adventure racing wrzuć do googla. Kiedyś już o tym pisałam. ;)
OdpowiedzJak juz tu ktoś stwierdził jestem obojnakiem. A na poważnie ścigam się. W rajdach przygodowych i na rowerze.
Odpowiedz
Nabla napisał(a):Mała napisał(a):Wystarczy policzyc, ile wolnego w ciagu roku ma nauczyciel...
Zdecydowanie mniej niż Ci się wydaje. Czas pracy nauczyciela nie pokrywa się z godzinami dydaktycznymi (chodzi o to, że nauczyciel jest w pracy dłużej niż dzieci w szkole). Te 18h tygodniowo, które wszyscy wypominają nauczycielom, to dydaktyka a nie całość obowiązków.
Także wakacje, ferie itp nie są w całości wolne.
Nabla, wiem, bo jestem nauczycielem :)
Rzeczywiscie, pracuje sie dluzej niz te planowe 18 lekcji alechyba nie bez powodu pan Handke chce skrocic wakacje nauczycielom do 6 tygodni
Aha, moi rodzice są nauczycielami - i wakacje, owszem, mają, ale nie takie długie, jak dzieci. Bo - papierkologia, układanie planu i przeróżne inne rzeczy robią właśnie w wakacje - w sumie to miesiąc zostaje.
Odpowiedz
:) Też uwielbiam myć samochód. A najbardziej woskować. 8)
I skręcać meble też lubię. Ale boję się maszyn typu: spawarka i piła mechaniczna, bo widzę oczyma wyobraźni straszną masakrę. ;) Wiertarką natomiast nie gardzę. ;)
Mała napisał(a):Wystarczy policzyc, ile wolnego w ciagu roku ma nauczyciel...
Zdecydowanie mniej niż Ci się wydaje. Czas pracy nauczyciela nie pokrywa się z godzinami dydaktycznymi (chodzi o to, że nauczyciel jest w pracy dłużej niż dzieci w szkole). Te 18h tygodniowo, które wszyscy wypominają nauczycielom, to dydaktyka a nie całość obowiązków.
Także wakacje, ferie itp nie są w całości wolne.
Nabla napisał(a):Mała napisał(a):Nabla napisał(a):Mała napisał(a):Zaczelam sie jednak zastanawiac - i tutaj chcialabym poznac wasze zdanie i doswiadczenia moze - ze czesto zdarza sie tak, ze kobiety calkiem niezle odnajduja sie w sytuacjach z gory okreslanych jako "meskie".
Jestem fizykiem, liczy się?
Na pewno wiekszosc twoich kolegow to mezczyzni :)
Chociaz w moim liceum bylo dwoch nauczycieli fizyki i obie kobiety :)
Jest pewna różnica między naukowcem a nauczycielem. Większość nauczycieli wszelkich przedmiotów (poza wyjątkami w technikach) to kobiety. Większość badaczy to niestety faceci.
Rzeczywiscie tak jest...
Nabla napisał(a):I pokutuje głupi przesąd, że kobieta nie może być dobrym naukowcem. Czemu? Bo dzieci, rodzina, a w labie to czasem trzeba posiedzieć... 48h bez przerwy na przykład. A w szkole to owszem, może uczyć, w końcu to kiepsko opłacany zawód, więc wybitnie kobiecy
Rozumiem, ze troche ironicznie to napisalas (ostatnie zdanie).
Ale kwestia rodziny na pewno ma tu znaczenie. Wystarczy policzyc, ile wolnego w ciagu roku ma nauczyciel...
Mała napisał(a):Nabla napisał(a):Mała napisał(a):Zaczelam sie jednak zastanawiac - i tutaj chcialabym poznac wasze zdanie i doswiadczenia moze - ze czesto zdarza sie tak, ze kobiety calkiem niezle odnajduja sie w sytuacjach z gory okreslanych jako "meskie".
Jestem fizykiem, liczy się?
Na pewno wiekszosc twoich kolegow to mezczyzni :)
Chociaz w moim liceum bylo dwoch nauczycieli fizyki i obie kobiety :)
Jest pewna różnica między naukowcem a nauczycielem. Większość nauczycieli wszelkich przedmiotów (poza wyjątkami w technikach) to kobiety. Większość badaczy to niestety faceci.
I pokutuje głupi przesąd, że kobieta nie może być dobrym naukowcem. Czemu? Bo dzieci, rodzina, a w labie to czasem trzeba posiedzieć... 48h bez przerwy na przykład. A w szkole to owszem, może uczyć, w końcu to kiepsko opłacany zawód, więc wybitnie kobiecy
A z drugiej strony chemiczki są jakoś bardziej popularne i pojąć tego nie mogę, bo różnica jest szczerze mówiąc żadna na wyższym poziomie (to, co ja w tej chwili robię nie jest ani fizyką ani chemią ani elektroniką sensu stricte, bo specjalizacja jest interdyscyplinarna)
Blutka, ja mam troche inaczej z tym podziwem. W mojej szkole nauczany jest przedmiot Podstawy elektrotechniki. I o ile uczacy tego przediotu facet jest zjawiskiem calkiem normalnym, to na kobiety patrze z podziwem. Bo to przeciez nie przypadek a zainteresowanie. I jakies studia kierunkowe skonczyc musialy.
Odpowiedz
Nabla napisał(a):Mała napisał(a):Zaczelam sie jednak zastanawiac - i tutaj chcialabym poznac wasze zdanie i doswiadczenia moze - ze czesto zdarza sie tak, ze kobiety calkiem niezle odnajduja sie w sytuacjach z gory okreslanych jako "meskie".
Jestem fizykiem, liczy się?
Na pewno wiekszosc twoich kolegow to mezczyzni :)
Chociaz w moim liceum bylo dwoch nauczycieli fizyki i obie kobiety :)
Szczerze mówiąc - chyba nie mam takich stereotypowo męskich zainteresowań. A kobiety wykonujące "męskie" zawody, mające "męskie" hobby nie budzą we mnie większego podziwu, niż mężczyźni robiący to samo. Jak ktoś coś robi dobrze, to mi to zwisa, czy to babka, czy facet - nie zmienia to "wielkości podziwu". ;)
Odpowiedz
Mała napisał(a):Zaczelam sie jednak zastanawiac - i tutaj chcialabym poznac wasze zdanie i doswiadczenia moze - ze czesto zdarza sie tak, ze kobiety calkiem niezle odnajduja sie w sytuacjach z gory okreslanych jako "meskie".
Jestem fizykiem, liczy się?
O to, czy wy macie zainteresowania powszechnie uwazane za meskie. Nie wiem, rajdy, wyscigi, ogolnie motoryzacja, sklejanie modeli samolotow :) itp.
Ja nie mam takich zainteresowan. Ale musze przyznac, ze kobiety, ktore niezle sobie radza w tych "meskich" sytuacjach czasami wzbudzaja moj podziw. Bo swoja przygode z danym meskim sportem czy hobby rozpoczynaja ze straconej pozycji - tak mi sie wydaje. Wiekszosci moze sie wydawac, ze kobieta sobie nie poradzi.
Moj maz chodzi na pilke. Ostatnio w druzynie przeciwnej byla kobieta. I wg relacji mojego meza, calkiem niezle sobie radzila "JAK NA KOBIETE"... :)
Akurat prowadzenie samochodu rajdowego jakoś jednoznacznie męsko mi się nie kojarzy. Nie bardzo też wiem, o co pytasz? O to, czy uważam, że z kobietami wykonującymi "typowo męskie" czynności, jest coś nie teges? ;) Czy o to, czy ja coś takiego robię?
Odpowiedz