-
Gość 2010-04-03 o godz. 20:06, odsłony: 16093
Kto nie mial wieczoru panienskiego/kawalerwskiego?
Bo my sie zastanawiamy...
troszke nie wiem jak to by musialo wygladac organizacyjnie bo my mamy znajomych typu "kazdy z innej parafii" z racji tego,ze nie bylo nas dlugo w polsce nasza rodzina tez sie slabo zna, a poza tym kazdy mieszka w innym miescie(i panstwie) teraz i wiemy,ze wiekszosc zjawi sie dopiero w dniu naszego slubu...
wiec wymylilismy,ze moze np zamiast zrobimy impreze integracyjna dla mlodych uczestnikow wesela? tych, ktorzy beda mogli przyjsc?
i jeszcze pytanie: czy jeszcze pytanie: czy jesli nie mialyscie takich wieczorow to potem nie bylo Wam tego szkoda?Odpowiedzi (35)Ostatnia odpowiedź: 2011-10-01, 01:01:21
Ja nie miałam i nie żałuję bo i czego? Świadkowa chciała zrobić, ale nie chciałam jej naciągać na koszty, tym bardziej, że nie miałby kto przyjść, tylko ja i ona, bo reszta moich dziewczyn albo w ciąży przed po porodem albo po więc szkoda było czasu i zachodu.
Odpowiedz
czekoladka napisał(a):A co do zapraszania osób na oficjalny wieczór panieński, to gdybym robiła taki wieczór a nie zaprosiła siostry od mojego G. i żony jego brata to obie by sie obraziły. A jako, że nie chcę ich mieć i nie kręci mnie bawienie się w ich towarzystwie to najprościej w świecie będzie tego nie robić. A tak naprawdę, to nigdy nie chciałam mieć wieczora panieńskiego.
moim zdaniem najważniejsze jest to czy chcesz czy nie... i od tego wszystko powinno zależeć...
a co do reszty... to przecież nie musisz ogłaszać oficjalnego wieczoru, tylko możesz powiedzieć młodemu, że się umówiłaś z przyjaciółka do kina i na kawę, o ile on to musi wiedzieć ;)
Ja się bardzo zastanawiam czy robić wieczór panieński czy nie.
Klub z dygającymi przy drążku facetami mnie nie bawi, szlajać się po knajpach z babami (w sensie koleżankami) też nie lubię. Do szlajania się po knajpach w celu dobrej zabawy jest mi niezbędnie potrzebny mój chłop ;)
Natomiast pod wpływem tego wątku zastanawiam się, czy rzeczywiście nie zafundować sobie takiego wieczoru panieńskiego, gdzie zostanę solidnie wymasowana, odprężę się, odpocznę... i w sumie to nawet mogę zrobić w dzień przed... właśnie wtedy się przyda... :ia:
behemot666, hm to jednak może i będzie to wieczór panieński, ale ja tego tak nie postrzegam. Po prostu pójdę z przyjaciółka na jakąś dyskotekę i zjemy coś dobrego, tak jak to zwykle robimy. A co do zapraszania osób na oficjalny wieczór panieński, to gdybym robiła taki wieczór a nie zaprosiła siostry od mojego G. i żony jego brata to obie by sie obraziły. A jako, że nie chcę ich mieć i nie kręci mnie bawienie się w ich towarzystwie to najprościej w świecie będzie tego nie robić. A tak naprawdę, to nigdy nie chciałam mieć wieczora panieńskiego.
Co do picia alkoholu, no cóż, dla tych ludzi, którzy by przyszli na taką imprezę, alkohol musi być, bo one nie umią inaczej. A my we 2 z przyjaciółką bawimy się świetnie nawet pijąc soczki na dyskotece.
czekoladka napisał(a):nie lubię zachlywania się
musiałabym zaprosić 2 szwagierki
taką imprezę mogę zrobić sobie tylko z przyjaciółką moją
nie czuje potrzeby (...) oglądania striptizera
Hmm, ja chyba czegoś nie rozumiem - czy naprawdę uważasz, że na każdym wieczorze panieńskim obowiązkowe jest upijanie się, zapraszanie ludzi, za którymi się nie przepada i robienie tego, na co nie ma się ochoty? 8)
Nie wydaje mi się, by była jedna "definicja" wieczoru panieńskiego. Dla mnie rewelacyjnym wieczorem panieńskim będzie wypad z przyjaciółką na miasto albo do kina, dobra kolacja i miło spędzony czas. Dla Ciebie również, więc wg mnie jednak i Ty planujesz "wieczór panieński". ;)
A ja im dłużej zastanawiam się nad panieńskim, tym dochodzę do wniosku, że nie chcę mieć czegoś takiego. Po pierwsze, nie lubię imprez alkoholowych (czasem się napiję, ale nie lubię zachlywania się). Po drugie, musiałabym zaprosić 2 szwagierki (siostrę mojego i żonę brata mojego), a ich nie chcę mieć na panieńskim, a 2 panieńskich robić nie będę!. Po trzecie taką imprezę mogę zrobić sobie tylko z przyjaciółĸą moją, innych ludzi nie chcę. Po czwarte nie widzę sensu robienia panieńskiego (m.in. amerykański zwyczaj - wg mnie beznadziejny). No i po piąte nie czuje potrzeby "wyszalenia się" po raz ostatni albo co gorsza oglądania striptizera (mnie to zupełnie nie kręci).
Hmmm to widzę, że rewolucje zrobię gdy znajomi usłyszą, że panieńskiego nie ma :D Chyba tylko z przyjaciółką wyskoczymy na miasto na chwilę,a potem jakaś kolacyjka i winko :D Tak jak zwykle siedzimy. :)
Chodziło mi o to, że nie chcę zapraszać siostry mojego narzeczonego i żony brata mojego narzeczonego ;) z różnych powodów.
ja zaznaczylam inne. we dwojke razem ze znajomymi poszlismy po prostu na piwko. takie ostatnie jako "wolni" jeszcze ludzie lol
Odpowiedz
nie miałam i nie żałuję
jakoś nie było mi to do szczęścia potrzebne.
Mąż miał swoją imprezkę a ja w tym samym czasie ale w innym miejscu swoją. Bawiłysmy się świetnie. Przyszły prawie wszystkie zaproszone przez świadkowe (bo były 2 ) koleżanki. Wykonywałam różne "ciekawe" zadania i odpowiadałyśmy na "interesujące" pytania, które się losowało lol Im więcej alkoholu tym "fajniejsze" odpowiedzi . Rozluźniłam się i w końcu nie myslałam o mętliku slubnym. Zreszta dla mnie każda okazja jest dobra, żeby spotkać sie z psiapsiułami, poplotkowac i napić się. Polecam
OdpowiedzNie mieliśmy wieczoru panieńskiego/kawalerskiego. Jakoś nie mieliśmy czasu ani specjalinie ochoty...
Odpowiedz
My nie mieliśmy takiego prawdziwego wieczoru panieńskiego i kawalerskiego, ale zrobiliśmy wspólną imprezę - grilla dla znajomych.
No i było super Dostałam nieśmiertelne stringi i konewkę a mój luby dostał szpadel :D :D :D
a my mieliśmy imprezy i było świetnie!Do tej pory każdy je wspomina :D Grunt to zgrana ekipa!Nasze wieczory organizowali przyjaciele,my tylko załatwialiśmy miejsce, picie i jedzonko.Ponieważ to było latem, odbyły się dwa,oddzielne grille (nic prostszego!). Dostaliśmy prezenciki, na które musieliśmy zapracować-były jakieś konkurencje.Było picie i pyszności z grilla, tańce, pogaduszki i wygłupy.
Wspomnienia mam cudowne!A to wszystko przez świetnych znajomych
ja miałam typową panieńską imprezkę - spotkanie w knajpce z 6 koleżankami - jakieś drobne upominki, morze wina i tańce... nic szczególnego ale zrelaksowało, rozweseliło, pozwoliło na oddech od bieganiny ślubnej. w tym kotekście polecam wszystkim. byleby nie wpaśc w pułapke że MUSI BYĆ niezapomniany szalony wieczór i stresowac sie jeeszcze tym dodatkowo!
Odpowiedz
"Inne"
Nie wszystkich moglismy zaprosic na wesele, wiec jakies 2-3 tygodnie wczesniej wyslalismy do znajomych info, ze robimy paniensko-kawalerski i zaprosilismy wszystkich, ktorzy mieli ochote.
Spotkalismy sie u nas w domu, dominowali znajomi mojego meza (ktorzy miedzy innymi wpadli przebrani za striptizerki), zrobilismy "rogrzewke", potem poszlismy do klubu, gdzie oplacilismy gosciom wejscie i bar do pewnej sumy.
Fajnie bylo, choc moi znajomi slabo dopisali, bawilam sie swietnie.
Silmarilla napisał(a):Nie miałam, nie chciałam i absolutnie nie jest mi z tego powodu przykro/smutno/cokolwiek.
Ja też się pod tym podpisuję.
Silmarilla napisał(a):Nie miałam, nie chciałam i absolutnie nie jest mi z tego powodu przykro/smutno/cokolwiek.
quote]
Moge sie pod tym wlasnie podpisac :) Nie zaluje i nawet nie myslalam zeby cos organizowac badz zeby ktos organizowal.
Te osoby ktore ewentualnie mialyby byc musialyby pokonac kawal drogi. Impreza byla na koncu listy zyczen ;)
Ja miałam, mimo że nie chciałam takowego mieć Wieczór panieński zorganizowała mi świadkowa, bardzo sie starała za co jestem jej wdzieczna. Ale nie powiem, żebym się świetnie bawiła Poprostu było miło, ale nic więcej. Było zbyt wiele spraw na głowie, byłam zmęczona, a impreza to ostatnia rzecz jakiej wówczas chciałam.
OdpowiedzMy też nie mieliśmy i wcale nie żałujemy :) Przed samym ślubem mieliśmy dużo do załatwiania (sami wszystko organizowaliśmy) i nie było czasu na takie wieczorki.
Odpowiedz
dzięki dziewczyny! ale dalyscie mi duzo pomyslow!
i tylko utwierdzilyscie mnie w przkonaniu, ze to nic koniecznego 8)
ja już gdzieś pisałam, że nie miałam typowo panienskiego wieczoru tylko imprezę z przyjaciółmi, na której oczywiscie był też mój mąż, bo to też jego przyjaciele ;) - to była taka impreza kawalersko panieńska dlatego zaznaczyłam "inne"
OdpowiedzPoszłam na spacer z 3 koleżankami. Po drodze zeżarłysmy lody. Trudno to nazwac wieczorem panieńskim. Nawet nie przeszło mi przez mysl organizowanie imprezy. Nie lubię.
Odpowiedz
My nie mielismy paniensko- kawalerskich jako takich.
Z racji tego,ze do Polski wracalismy tydzien przed slubem, nie bylo mozliwosci
zorganizowania oddzielnych imprez, w dodatku dla wszystkich znajomych.
Naszym wyjsciem z sytuacji byla impreza tutaj dla znajomych (mielismy towarzystwo mieszane plciowo, bez tortow, striptizow i wszystkich tym podobnych), oraz wieczorek na plazy w Sopocie dla polskich znajomych ( rowniez towarzystwo mieszane, niektorzy nawet z wozkami z dziecmi przybyli lol )
Moich paniensko- kawalerskich nie zamienilabym na zadne inne i ciesze sie, ze zrobilismy z tego spotkania ze znajomymi, w ktorych uczestniczylismy razem, trzymajac sie za rece, tanczac na plazy 8) i odliczajac wspolnie ze znajomymi czas do wielkiego dnia :)
Nie miałam.
Bo po co? :)
Nie wiem, jakoś tak wyszło.
Ale też nie płakałam z tego powodu po nocach ;)
Nie miałam, nie chciałam i absolutnie nie jest mi z tego powodu przykro/smutno/cokolwiek.
Nawet gdybym chciała, byłoby to niemożliwe z podobnych powodów, które podałaś wyżej - spora część znajomych i przyjaciół przyjechała w nocy lub w dniu ślubu.