Filip Chajzer od lat zmaga się z ogromnym hejtem, który regularnie wylewa się w jego mediach społecznościowych. Wiele jego działań jest pożywką dla "życzliwych", którzy często w obrzydliwy sposób piszą o problemach Filipa. Tym razem granica przyzwoitości została mocno przekroczona. Chajzer pokazał, z czym musi się mierzyć przez swoją popularność.
Filip Chajzer padł ofiarą hejtu
Filip Chajzer od lat funkcjonuje w świecie show-biznesu. Już nie raz zasmakował gorzkiego smaku sławy. Dziennikarz, a teraz biznesmen uodpornił się na wiele przejawów antypatii internautów. Są jednak rzeczy, wobec których nikt nie byłby w stanie przejść obojętnie.
Ostatnio dziennikarz postanowił się przebranżowić. Filip Chajzer otworzył kebab. Jego niespodziewana zmiana profesji wywołała sporo zamieszania. Nie brakuje zachwytu nad bułą z mięsem z budki Filipa. Sporo jest też prześmiewczych komentarzy internautów, którzy krytykują każdą publikację Chajzera dotyczącą jego biznesu.
Niestety nie każdy potrafi zachować granice przyzwoitości. Pod jednym ze wpisów, dotyczących kebabowni pojawił się obrzydliwy komentarz. Jeden z hejterów opublikował zdjęcie z wypadku, w którym zginął starszy syn Chajzera, Maksymilian. Pod zdjęciem pojawił się okrutny komentarz, skierowany do Filipa:
Tato, twoja buda rozleci się jak to auto.
instagram.com/filip_chajzer
Filip Chajzer stracił cierpliwość
Filip Chajzer stracił cierpliwość i postanowił upublicznić hejterski wpis. Chciał pokazać, z czym mierzy się, realizując swoje pasje i funkcjonując na świeczniku. Całą sytuację opisał w bardzo emocjonalnie:
Publikuję to, żeby pokazać Wam, jaką szma** potrafi być człowiek i do czego prowadzi masowe nakręcanie spirali nienawiści. Wczoraj pod moim postem na Facebooku wrzucono zdjęcie z wypadku, w którym zginął mój syn. Do zdjęcia, którego widok odbiera mi chęć do życia, dodał tekst: "Tato twoja buda rozleci się jak to auto". Buda, o której pisze, to mój biznes, w który włożyłem całe serce, bo zawsze jak coś robię to na 1000%.
Filip Chajzer na stałe wyprowadził się z Polski. Ma dość afer i wiecznej nagonki. Przynajmniej tak ostatnio oświadczył, przebywając w słonecznej Hiszpanii, w której kupił dom. Teraz nawiązał również do swojej decyzji. Już wiadomo, dlaczego ma dość Polski:
Gdzieś trzeba powiedzieć stop, bo wszystko ma swoje granice. Kiedy pytają mnie, dlaczego nie chcę już mieszkać w Polsce, dalej enigmatycznie będę odpowiadać, że nie lubię polskich zim. Reszty można się domyślić.
Trudno sobie wyobrazić, jak można być tak bezdusznym. Nie można wobec takich komentarzy przechodzić obojętnie i pozwalać, że hejterzy bezkarnie pisali takie rzeczy.