W świecie wizażu zapanował nowy trend, który robi furorę wśród makijażystów i beauty guru. Mówimy oczywiście o "Strobing"! Zastanawiacie co oznacza to dziwne słowo, strobing to nic innego, jak nowa nazwa dla długo już znanej techniki rozświetlania.
Przez długi czas czas w makijażu panował mat - matowe wykończenie makijażu, matowe cienie do powiek i przede wszystkim matowe konturowanie. Jednak w tym sezonie moda odwróciła się o 180 stopni i zamiast płaskiego matu, kochamy wszystko co metaliczne, perłowe i połyskujące.
Malowanie, a raczej rozświetlenie techniką Strobing polega na nakładaniu mocno połyskującego rozświetlacza (najlepiej bez drobinek, bo brokat jest BARDZO passe) na najwyższych punktach naszej twarzy, czyli kości policzkowych, nosa, podbródka, łuk kupidyna i często nawet czoła. Zamiast klasycznego, matowego produktu o kilka ton jaśniejszych od naszej karnacji, wybieramy raczej te mocno błyszczące w kolorach złota, szampana i srebra. Efekt Strobingu jest niezwykle naturalny, dziewczęcy i odmładzający, wygląda obłędnie na opalonej skórze i o wiele mniej czasochłonny niż konturowanie, uwierzcie nam, próbowałyśmy!