• Batonik 2010-02-11 o godz. 15:54, odsłony: 6408

    Jak rozwiązać problemy z zasypianiem u dziecka?

    Madzia ma 17 miesiecy, do tej pory nasz system zasypiania wygladal tak: jedzenie kaszki, chwila odpoczynku, kapiel, ubieranie w pizamke, picie wody, gaszenie swiatla, polozenie do lozeczka, wsadzenie smoczka do buzi, wsadzenie mojej reki do lozeczka, tak aby Madzia ja czula.No i wlasnie, mam juz dosyc wkladania tej reki, bo potrafi 30-40 minut sie nia zabawiac, drapac i szczypac, a gdy tylko wyjmuje ja zaraz zaczyna sie placz i wycie, wstawanie w lozeczku.Od dwoch dni zawzielam sie i wszystko robie po kolei tak samo ale nie wkladam reki na koniec i tu zaczyna sie dramat, wyje non stop, caly czas wstaje, to ja ja klade (metoda odkladania) po 40 minutach, zaczynam wychodzic z pokoju na chwile potem wracam, klade ja uspokajam i znowu wychodze - ona caly czas wyje. W koncu zasypia kiedy stoje nad nia i lekko dotykam plecow reka.Powiedzcie, czy mam trwac w tym postanowieniu i katowac ja tak, czy to kiedys przejdzie i ona sie nauczy, jak dlugo to bedzie trwalo? Czy moze powinnam od razu wychodzic (metoda 7,5,3 minut)Niedlugo sie przeprowadzamy dlatego zaczelam stosowac te tortury teraz, zeby nie kojarzylo jej sie zle kiedy sie przeniesiemy a ja nagle cos zmienie.Pomocylol

    Odpowiedzi (96)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-19, 17:10:02
Gość 2010-03-19 o godz. 17:10

Dzięki Batonik :-)) Będę twarda.

Odpowiedz
Batonik 2010-03-19 o godz. 16:16

Tolka, ja Cie wspieram, ucz ja poki nie jest taka cwana jak moja i nie wyskakuje jeszcze z lozeczka, bo potem to juz nie dasz rady. Ja teraz caly czas siedze jak na szpilkach przy niej bo zdarza jej sie jeszcze stac i wyc, czy czasem za chwile nie fiknie. Otwieramy jej juz szczebelki, ale do zasypiania zamykam, bo przeciez zaraz w zabawkach by siedziala lol

Odpowiedz
Gość 2010-03-19 o godz. 16:05

Usypianiem zajmuję się ja, od urodzenia Oliwii. Tyle, że mój szanowny mąż w kwestii nauki samodzielnego usypiania ma odmienne zdanie i mnie w ogóle nie wspiera, kiedy córcia płacze. Uważa, że robię jej krzywdę, bo ona jest jeszcze malutka i potrzebuje przytulenia.
No, ale jak Olisia usypiała przez jakiś czas samodzielnie, to stwierdził, że fajnie ją nauczyłam.

Wczoraj było trochę lepiej z zasypianiem. Wstała tylko dwa razy, ale już specjalnie nie zawodziła. Także to chyba faktycznie był test. :-)))

Odpowiedz
Gość 2010-03-18 o godz. 21:01

Maryś próbowała parę razy przetestować nas w taki sposób, ale nie daliśmy się nabrać, robilismy wszystko jak dotychczas, więc dość szybko dała sobie spokój ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-18 o godz. 20:57

Wczoraj Olinka płakała niemal tak głośno, jak pierwszej nocy, kiedy uczyłam ją zapypiać w łóżeczku. Płakała, bo chciała usnąć na rękach, a nie być odkładana. Nie wiem, czy coś jej się znowu przestawiło, czy to tylko taka próba sił. Tatuś oczywiście dał się na tę histerię nabrać. Ja nie, ale zastanawiam się, czy wasze dzieciaczki też robiły takie testy, czyli wszystko było ładnie, po czym znowu płacz przy wychodzeniu z pokoju lub odkładaniu do łóżeczka. I jak długo to wtedy trwało?

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 18:08

Moja Olinka zasypia niby w lóżeczku, ale ostatnio wymyśliła sobie, że będzie cwańsza niż mama, i że będzie zapypiać na moich rękach. Wygląda to tak, że wieczorem jest cyc, potem całuje i odkładam do łóżeczka. Siedzę przy niej póki nie zaśnie. Ona czasem skontroluje, czy jestem, czasem wstaje. Wtedy biorę ją i przytulam. I tutaj córcia moja od kilku dni pokłada się na moich rękach (wcześniej opierała głowę na ramieniu i chwilę tak się przytulała). Teraz nie chce być w pionie, tylko chce leżeć na moich rękach i tak zasypiać. Więc ja ją znowu odkładam i znowu wsaje (z zamkniętymi oczami) i domaga się wzięcia na ręce. W końcu wychodzę na chwilę, żeby wiedziała, że chcę, żeby spała, a nie ciągle wstawała. Koniec końców udaje się jej zasnąć w łóżeczku. Ale cwaniak się zrobił z niej straszny.
Nieługo zaczynam naukę zasypiania w łóżeczku w dzień, bo mam dość masakrowania moich cycków (strasznie mnie gryzie, jak nie jest głodna).

Aha, jest już trochę lepiej z przebudzeniami. Nie zawsze płacze, jak się obudzi sama w pokoju.

Batonik, cieszę się z twoich sukcesów. To bardzo dużo, a z czasem będzie tak jak chcesz. :-)

Odpowiedz
kasia_kl 2010-03-15 o godz. 05:13

Ja po 3-4 dniach nauki zaypiania tylko na noc zaczęłam też małego odkładać w dzień, ale dopiero jak był maksymalnie zmęczony i to u nas pomogło. Mały zacząl szybciej zaypiać. Po około 2 tygodniach zacząl w końcu zasypiać sam bez wrzasków. Oczywiście zdarzają się dni kiedy stwierdzi że trzeba trochę przed snem powrzeszczeć ale wystarczy że wejdę do pokoju, położę go pogłaszczę parę razy i już śpi. No i w końcu drzemki mu się ustabilizowały i przesypia całe noce.

Odpowiedz
Fiba 2010-03-15 o godz. 04:10

Na szczęście mąż mi pomaga. Do tej pory dawałam mu Sinlac ok. 18 w ramach kolacji, potem cyc na sen.
znaczy synowi dawałam, nie mężowi lol

Odpowiedz
Fiba 2010-03-15 o godz. 04:07

Madeleine- ja doszłam do wniosku, że zacznę od zasypiania wieczornego. I tak jest to dla małego dużo stresu. W dzień na razie- wózek. Zresztą- i tak babcia z nim zostaje a ona tego ryku by nie ścierpiała.

U nas dzisiaj- 1,3,5,7. Po tych 7 minutach padł jak szmata. Trochę zawodził jak go położyłam, ale poddał się, pogłaskałam parę razy i zasnął.
Na szczęście mąż mi pomaga. Do tej pory dawałam mu Sinlac ok. 18 w ramach kolacji, potem cyc na sen. Teraz robię odwrotnie. Cyc o 18, potem kąpanie, karmienie sinlackiem...

Trzymajcie kciuki...

A co doświadczone mamy na pytanie Mad- jak uczyć zasypiac to za jednym zamachem i dzienne drzemki i nocne zasypianie? Czy można to partiami przeprowadzać?

Odpowiedz
Gość 2010-03-15 o godz. 03:54

Dobra, stwierdziłam, że tak dalej u nas byc nie może. Doszło do 10 pobudek w nocy, a w czasie snu musiałam małego obejmowac

No więc niby działamy. Dziś trzeci wieczór - "tylko" pół godziny płaczu. Małym sukcesem jest przespanie wczoraj przez Piotrusia prawie 7h cięgiem - potem moje mleko z butelki i do 5 wytrzymał.

Natomiast dzień - tragedia. Doszło do tego, że mały płacze, jak tylko wchodzimy do sypialni (po cokolwiek - przebrac go, po pieluchę itd.). G. jest teraz zły - ani do zabawy, ani do niczego, bo to on walczy :| . Więc o ile noce są jako tako, to w dzień histeria maksymalna, mały ma już chrypkę i naprawdę mi go żal :( I teraz mam pytanie - co robic?

Wymyśliłam, żeby go najpierw nauczyc zasypiania w nocy, a w dzień - żeby nie przy piersi - niech śpi na spacerach w wózku (z zasypianiem na dworze nie ma kompletnie problemów). A potem dopiero nauka spania w dzień. Wydaje mi się, że tak jest lepiej, niż usypiac go w dzień przy piersi. A może nie - i nie ma to znaczenia? Doradzcie proszę, bo nie wiem, co robic :(

No i jeszcze - ile dni zajęło Waszym dzieciom nauczenie się zasypiania?

Odpowiedz
Fiba 2010-03-14 o godz. 04:55

Moje dziecko właśnie ryczy już pół godziny :(
Wymiękam..., nie mogę tego słuchać :(

Odpowiedz
Ew-kaa 2010-03-05 o godz. 20:51

Ja też siedzę z małą w pokoju przez jakiś czas zanim nie zaśnie.

U nas wygląda to tak: po kąpieli, zakładamy piżamkę, bajeczka i ewentualne woda do picia jak się domaga.

Potem jak wstaje w łożeczku to ją odkładam, teraz to może czasami raz albo ze dwa razy muszę ją odłożyć na poduszkę. I mała "tłuczę się" a potem zaczyna siewać i już wiem, że zaraz uśnie, Wtedy wstaje i cicho wychodze.

Ale zaznaczam, że mała od urodzenia spi w swoim łóżeczku u nas spała wtedy gdy była chora. W czasem jak mam na południe do pracy to zabieram ją rano do siebie jak się przbudzi i spimy razem jeszcze trochę.

Odpowiedz
Batonik 2010-03-05 o godz. 20:29

Jedno co tylko zauwazylam, ze jak wychodzilam z pokoju i ona sie tak darla i przezywala to, to czesciej budzila sie w nocy i to tak nerwowo, ze od razu ryczala. Potem przyjechala do nas tesciowa i to tez moglbyc jakis stres dla niej, to tez sie budzila w nocy. Mysle, ze moglo to miec jakis zwiazek. Moze im bardziej spokojnie i swiadomie dziecko zasypia, tym ten sen jest bardziej komfortowy dla niego.

Odpowiedz
Pablo 2010-03-05 o godz. 20:20

u nas w zasypia sam w pokoju ale niesttey całej nocy nie przesypia, chociaż budzi się w sumie 2 lub 3 razy i dalej zasypia ( po większych lub mniejszych bólach)
Myslę, że jest to związane ze smoczkiem.
Nie wiem, może spróbować go oduczyć od niego...

Odpowiedz
fjona 2010-03-05 o godz. 18:00

Batonik, rewelacja! :supz:
od czegoś chciałas zacząć a to co osiągnęłyscie to już bardzo dużo! gratuluję!

Odpowiedz
Batonik 2010-03-05 o godz. 17:18

To ja jeszcze moze na zakonczenie powiem, ze Madzia zasypia teraz idealnie, tzn. klade ja gasze lampke i siadam na podlodze obok jej lozeczka nie patrzac na nia ani nie dotykajac jej, po paru minutach bez zadnego jekniecia zasypia i spi cala noc tzn od 20.00 do 7.30. W dzien natomiast jest roznie, bo to juz meza dzialka, a on mietki w tych sprawach i koniec koncow Madzia teraz spi u nas na lozku lub nie spi wcale O

Ale przemyslalam cala ta sytuacje i mimo, ze nie udalo mi sie nauczyc ja zasypiac samotnie w pokoju, to za sukces uwazam brak kontaktu fizycznego oraz calkowite odstawienie smoczka. (musze sie jakos pocieszac ;) )

Bardzo dziekuje Wam za wsparcie :)

Odpowiedz
kasia_kl 2010-03-05 o godz. 17:05

U nas się w końcu udało, Marcel zasypia sam i dzisiaj po raz drugi w swoim życiu przespał sam całą noc to jest od 19:30 do 6:10 co uważam za wielki sukces. U nas pomogło to że po paru dniach zaczełam go też w dzień normalnie odkładać i w nocy uspokajalam go w lozeczku nawet jesli czasem trwalo to godzine, staralam sie go jak najmniej brac do nas. I najwazniejsze od ok 16:00 musial juz nie spac, bo jak zdazylo mu sie przysnac to byl dramat potem przy zasypianiu bo dziecko bylo za malo zmeczone i chcialo sie jeszcze bawic. Trzymam kciuki za innych napewno sie uda! Aha u nas nauka trwala okolo 2 tygodni....

Odpowiedz
Batonik 2010-03-02 o godz. 15:18

natalia25 napisał(a):A to, że mała chce spać w dzień w waszym łóżku to też normalne, ponieważ w tej chwili kojarzy zasyianie z pewną nowością i pewnie jest to dla niej jakiś stres. dlatego woli zasypiać w innym łóżku, ponieważ myśli, że tam ja ominą te nowości, które nie za bardzo sie jej podobają ;)
Aaaaaa to moze tak byc jak mowisz, bo lozko nie ma ograniczen, moze sobie kojarzy, ze tam nie poloze ja i zostawie, tylko bede blisko niej, spryciura lol

Odpowiedz
Pablo 2010-03-01 o godz. 23:22

ale super

u nas wczoraj zasnął około 20 i obudził się za godzinę, póxniej za 2 godziny bo wypadł mu smok, później za godzinę, bo wstał sobie i zączął płakać, następnie za kolejną godzinę, i tak około 2 w nocy usnął i obudził nas jego płacz około 5 nad ranem ufff...

Odpowiedz
Nezi 2010-03-01 o godz. 21:19

Lena zasypia o 18:30 codziennie, samodzielnie i śpi nieprzerwanym snem do 5:00 rano, kiedy to zaczyna dzień. Potem są tylko drzemki (40 minut kilka razy w ciągu dnia). Dziś po nocnym śnie obudziła się o 6:00 a więc spała w sumie jednym ciągiem 11,5 godziny. I nie budzi się z płaczem w nocy.

Odpowiedz
Batonik 2010-03-01 o godz. 16:43

U nas Madzia budzi sie praktycznie codziennie tak okolo 4-5 rano, musze ja polozyc i poglaskac, a w skrajnych wypadka jak dzis ponosic na rekach, uspokoic i dopiero odlozyc do lozka. Wila sie jak w egzorcyscie lol wydaje sie jakby cos jej sie przysnilo, ale przeciez budzi sie codziennie mniej wiecej o tej samej porze, wiec jakby mozna by wykluczyc zly sen. Bie wiem o co z tym chodzi.
A my dalej zasypiamy razem, tzn ona lezy w swoim lozeczku a ja siedze obok, bez kontaktu fizycznego i wzrokowego. Jakos sie udaje. Za to cos jej sie przestawilo i w dzien chce zasypiac na naszym lozku :o jak sie wklada do jej lozka to ze zlosci malo nie wyskoczy i pokazuje na nasze lozko. Zlamalismy sie, bo w sumie w dzien to moze se spac na naszym.

Odpowiedz
Pablo 2010-03-01 o godz. 15:45

a czy w nocy wasze pociechy nie płazą?
śpią do sumiutkiego rana ?
u nas dziś walczyłem w nocy, wstawałem kilka razy jak płakał i efekt że dopiero około 5 wzieliśmy go do na do łóżka, więc jakiś malutki sukcesik jest...

Odpowiedz
nusia20 2010-03-01 o godz. 05:15

my na pocątku tylko uczyliśmy się zasypiania w ciagu dnia ponieważ nie czulam się na silach na naukę i płacze w nocy.. Dopiero jak sie zebralam w sobie i przy pomocy męża ktory też wstawal uczylismy go nauki zasypiania w nocy (ale trwalo to może maks 2 noce)
Czasem jest jednak tak że Bartek nie potradi w nocy sam zasnać i się kończy placzem

Odpowiedz
Nezi 2010-03-01 o godz. 05:09

No to ja byłam przekonana, że u nas metoda nie podziała. Próbowałam już wcześniej ale widocznie za wcześnie i mała nie była na to gotowa (wpadała w histerie aż robiła się sina od płaczu).
Po przeczytaniu tego wątku spróbowałam ponownie. Nauka trwała ledwie kilka dni. Lena na nocne zasypianie nie potrzebuje już mamy. Po wieczornym jedzeniu zostaje odłożona do łóżeczka, dostaje buziaka w czółko i zostaje sama. Pogada trochę, poprzekręca z boku na bok i zasypia sama. Nawet doszło do tego, że jak ją chcę poprzytulać to protestuje i uspakaja się dopiero po położeniu do łóżeczka.

Przytulane mamy zasypianie w ciągu dnia, ale to mi nie przeszkadza a Lena jest spokojniejsza i jej drzemki są dłuższe.

Odpowiedz
Pablo 2010-03-01 o godz. 05:08

U nas płacz spowodowany jest pewnie czasami ząbkami które idą idą i wyjśc nie mogą...ale innymi czasy to pewnie przyzwyczajenie do rodziców

Odpowiedz
Fiba 2010-03-01 o godz. 04:45

Podłączam sie do pytania Pablo.
Próbuję stosować tę metodę, ale na razie w wersji light ;) nawet jakoś idzie. zobaczymy czy szok jednak nie byłby lepszy...

ale mam taki problem, że młody budzi się w nocy czasami z płaczem ;) smok i pogłaskanie wystarcza, no ale wstać muszę. pewnie jest to echo zasypiania przy cycu i jak sie budzi w nocy to sie dziwi gdzie jest cyc... wiem, wiem...

Odpowiedz
Pablo 2010-02-28 o godz. 06:10

Witam

watek super...szczególnie dla moich rodziców bo nie wierza, że dziecko może w tym wieku (10,5 miesiąca) samo usnąć, bez noszenia na rękach.
U nas maluszek nawet od kilku dni ładnie zasypia, ale...budzi się w nocy kilka razy i oczywiście zaczyna płakać. czy wtedy też go dalej usypiać, bop obecnie wędruje do naszego łóżka?

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 21:43

Batonik napisał(a):Agusiek, no wiec tak wlasnie robie :) nawet dziala, nie mamy kontaktu dotykowego, ani Madzia nie dostaje smoczka, wiec jakis tam sukces jest.
Powoli byle do przodu ;) może twoja Madzia jest "wrażliwcem" i potrzebuje więcej wsparcia i czasu na dostosowanie się do "dorosłych" zachowań.

Uściski dla Ciebie i Madzi :usciski:

Odpowiedz
Batonik 2010-02-25 o godz. 21:27

Agusiek, no wiec tak wlasnie robie :) nawet dziala, nie mamy kontaktu dotykowego, ani Madzia nie dostaje smoczka, wiec jakis tam sukces jest.

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 21:16

Batonik - zamarłam jak przeczytałam o tym łuuup :| Ty może jednak siedź z maleńką dopóki nie zaśnie, czytaj książeczkę, a potem siedź tylko coraz dalej od łóżeczka. Jeśli Ona taki boik jest to żadna terapia szokowa nie przyniesie raczej dobrego efektu. A jak wypadnie z łóżeczka głową w dół to więcej szkód z tego będzie niż pożytku

Przepraszam że tak chaotycznie :)

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 20:46

kasia_kl napisał(a):No to ja tak dla zachęty napiszę że moje dziecko właśnie bo niezwykle krótki proteście zasnęło samo na popołudniową drzemkę i mam nadzieję że ze spaniem na noc nie będzie juz problemu..... ale poczekamy do wieczora i zobaczymy
Super. :-) Oby było coraz lepiej.
U nas jest tak, że jak ja jestem z Olinką w weekend, to nawet nie próbuję usypiac jej bez cycka. Próbowałam, zanim wróciłam do pracy, żeby męzowi i mojej mamie było łatwiej. Jak już załapała, że mamy w dzień nie ma, to bez problemu usypia - u taty na rękach, u babci na rękach, w wózku na spacerze lub w łóżeczku. A jak mama jest, tzn. że ma być cycol i koniec! :-) Nie chcę jeszcze zmieniać jej tego toku myślenia. Póki co walczymy z wieczornym zasypianiem i samotnymi przebudzeniami.

Odpowiedz
kasia_kl 2010-02-25 o godz. 20:41

No to ja tak dla zachęty napiszę że moje dziecko właśnie bo niezwykle krótki proteście zasnęło samo na popołudniową drzemkę i mam nadzieję że ze spaniem na noc nie będzie juz problemu..... ale poczekamy do wieczora i zobaczymy

Odpowiedz
Batonik 2010-02-25 o godz. 19:58

No tak, tylko musimy sie najpierw przeprowadzic, zeby do tego swojego pokoju mogla sie przeniesc, jakos nie mam przekonania, ze przeprowadzka i nowy pokoj i nowe lozko nie podziala na nia juz kompletnie destrukcyjnie, a poza tym nie mam kompletnie kasy teraz zeby kupowac jej nowe lozeczko i umeblowac sliczny przytulny pokoik dla niej.
Ona generalnie jest boidudkiem, w piaskownicy boi sie dzieci, choc bardzo lubi tam chodzic i sie bawic, ale jak jakies dziecko do niej podejdzie usmiechnie sie i wyciagnie reke to ona od razu leci z podkowka do mnie, wogole jak przeanalizuje, to taka mami spodnica jest. Do tego jest taka drobna, ze ciagle wydaje mi sie, ze jest jeszcze taka niesamodzielna, ze cokolwiek chce ja nauczyc, to ona patrzy na mnie jak na malowane wrota, na nocnik boi sie usiasc, no generalnie globtroter zycia to z niej nie jest.

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 19:35

Batonik a moze rzeczywiscie terapia szokowa. Swoj pokoj i lozeczko? Bez mozliwosci wyskakiwania. Moze potraktuje to jak nowe zasady a tak wasz pokoj kojarzy jej sie z calkiem innym trybem zasypiania.

Odpowiedz
Batonik 2010-02-25 o godz. 19:08

No za pierwszym razem miedzy lozeczkiem a komoda (lacza sie tym krotkim bokiem) stala mata edukacyjna w opakowaniu, wiec mniemam ze wlazla jedna noga na to i dalej jej jakos wyszlo. Odstawilam oczywiscie to natychmiast, odsunelam lozeczko od naszego, no teraz teoretycznie nie mam mozliwosci, wiec jak mnie denerwowala i nie chciala sie polozyc nawet jak siedzialam z nia, to wychodzilam na chwile, zeby pokazac jej, ze nie ustapie i takie tam... i wczoraj jak weszlam po jakiejs chwili to wisiala tak na tym lozeczku, ze pachy miala na tej poreczy od lozka (czyli tak juz w prawie na pasie wisiala) zrozumialam, ze pamieta skubana, ze wtedy jej sie udalo i teraz zrobi wszystko zeby sie wydostac. Jakos sie podciaga, trudo mi jest sprecyzowac jak to dokladnie robi, bo mnie przy tym nie ma

No tej nauki zasypiania w normalnym lozku najbardziej sie balam i dlatego bylam przekonana o slusznosci metody teraz, nie wiem jak to bedzie, a moze olsni ja cos, moze przeprowadzka do swojego pokoju, nowe lozeczko i takie tam, nie wiem... narazie ciesze sie, ze reka i smoczek jest juz za nami.

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 18:23

Batonik, z łózeczka da się wyskoczyć mając do dyspozycji samo łóżeczko też...

ale zasypiać dziecko mające już możliwość wyjścia (wyjęte szczebelki, tapczanik czy coś) też się da nauczyć, na szczęście :D

a w międzyczasie ma się odpowiednik domowej siłowni ;)

Odpowiedz
Batonik 2010-02-25 o godz. 18:19

No niby tak, ale jednak marzylam o takim scenariuszu jak ma Ajka i Natalia, buzi, zamykam drzwi i moja slodka dziecina zasypia. Poza tym tak jak mowila Ajka, nie nauczylam ja samodzielnosci do tego stopnia, ze jak wydaje mi sie, ze juz spi i chce wyjsc z pokoju, a ona jeszcze nie spi, to momentalnie podrywa sie na rowne nogi i zaczyna wyc, no normalnie jakby jakas shize miala na tym punkcie.

Dodam maly zarcik, ze kiedy wyskoczyla mi z tego lozeczka, wlasnie w telewizji lecial serial HEROSI i co ja wariatka sobie pomyslalam w zartach, ze moze moje dziecko jest herosem i potrafi latac lol ale pomijajac zarty, to szczescie, ze nic jej sie nie stalo, bo nie darowalabym sobie tego zasypiania do konca zycia, dlatego dziewczyny poodsuwajcie od lozka wszelkiego rodzaju mozliwosci wspiecia sie, bo nie wiadomo co tym malym kombinatorom wpadnie do glowy.

Tolka trzymam kciuki, zeby Tobie sie udalo i tez zaluje, ze wczesniej nie zaczelam stosowac tej metody.

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 18:09

Batonik,
właśnie dlatego zdecydowałam się na naukę usypiania teraz, póki Oliśka jeszcze nie potrafi zwiać z łóżeczka. :-)
Dzięki temu wątkowi, który był dla mnie zapalnikiem do podjęcia tej decyzji.
Ale myślę, że skoro twoja ręka nie wisi już w łóżeczku córci i nie jest narażona na gryzienie, drapanie i inne okoliczniości, to i tak jest jakiś sukces. :-)

Odpowiedz
nusia20 2010-02-25 o godz. 18:05

u nas to długo trwało, ale uznalam że skoro juz tyle się męczy szkoda to przerwac a potem znow zaczynać

Odpowiedz
Batonik 2010-02-25 o godz. 17:59

No a u nas kompletna porazka

Przede wszystkim wroce do kwesti roznych dzieci lol
Ajko absolutnie nie negowalam Twoich rad, wrecz byly dla mnie dopingujace, tak samo Natalii, piszac o roznych dzieciach mialam na mysli, ze nie wszystkie podporzadkuja sie regulom, Wasze dzieci na pewno sa w tej wiekszosci na ktore dziala ta metoda i dzieki Bogu :D pewnie, ze latwiej by mi bylo gdybyscie byly obok mnie i mowily mi, tak wlasnie rob, u mnie bylo dokladnie tak samo, zobaczysz to podziala.

Wiec moja porazka nastapila w czwartek, wyszlam jak zwykle po polozeniu Magdy do lozka, oczywiscie standartowo ryk, wycie i co tam chcecie, weszlam po minucie, poglaskalam i wyszlam, dalej ryk i wycie, weszlam po trzech uspokoilam ja i wyszlam, zaczelam zbierac zabawki, ona wyje jak zawsze i nagle slysze luppp... i dalej takie same wycie, przez chwile gonitwa mysli kotlowala mi sie w glowie, co to bylo, ale jednak przeanalizowalam, ze wyraznie slyszalam huk o podloge, otwieram drzwi a tam na podlodze stoi moja corka wyobrazacie sobie jak zdebialam - ona wyszla z lozeczka, nie jestem w stanie wam powiedziec jak. Wystraszylam sie i juz nie moglam jej zostawiac samej, od tamtej pory siedze z nia w pokoju, ale nie dotykamy sie, ani nie daje jej juz smoczka. O i tak skonczyla sie moja przygoda z metoda zasypiania.
A nastawiona juz bylam, ze wytrzymam i bede ja uczyc do skutku. :D

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 17:36

katarinasl,
może to jest trochę tak jak u nas. Olisia płacze, jak tylko wyjdę z pokoju. Nie płakała chyba tylko raz, jak wychodziłam. Jak nie chce leżeć, kiedy przy niej siedzę, to wychodzę po to, żeby zobaczyła, że to nie zabawa. Jak sobie popłacze, to potem się przytula i odchodzi jej chęć do zabawy. Może to okrutne z mojej strony, ale już teraz się nie cofnę.
W każdym razie, może Zosta też potrzebuje waszej/twojej obecności, dotyku.
Wątek zaczął się od tego, że Batonik chciała uwolnić swoją rękę, ale może jak wychodzenie nie skutkuje nalezycie, to trzeba jakoś złagodzić to usypianie - pogłaskac, poklepać po plecach, trzymać za rączkę lub po prostu zostac w pokoju.
Tak rozmyślam sobie o tym, bo sama nie wiem, co byłoby najlepsze. Przecież nie jest tak, że każda metoda jest dobra dla każdego dziecka i każdego rodzica.

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 17:20

nusia20 tylko czy to ma być 20 minut wrzasku przez tak długi czas? byłam przygotwana na protesty, ale przez tydzień- dwa, a nie 1,5 miesiąca.

Tolka Zosia zasypia w końcu w łóżeczku klepana po plecach, czasem pada pijąc herbatę- bo jak się tak nawrzeszczy to jej dajemy.

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 17:07

katarinasl,
a po tym, jak Zosia płacze pół godziny to jak uspia? na rękach?

U nas po prawie tygodniu od pierwszej nocy samodzielnego usypiania sytuacja wygląda tak, że Olisia zwykle płacze 2 lub 4 minuty i po przytuleniu usypia. Zdarzyło się, że usnęła całkiem bez płaczu. Posiedziałam chwilę przy łóżeczku, ona patrzyła na mnie, patrzyła, w końcu odwróciła się na boczek, i usnęła.
Nie wiem, czy to już sukces, ale nie jest źle. Przede mną inne wyzwanie - nauczyć Olisię, że jak jest sama w pokoju, to nie jest żadna tragedia. Cały czas płacze, jak po przebudzeniu zorientuje się, że jest sama. Nie wiem, co mam z tym zrobić...

Odpowiedz
nusia20 2010-02-25 o godz. 05:27

kartinasl ja bym się na twoim miejscu nie poddawała dziecko podobno z tego co czytałam potrzebuje ok 20 minut żeby zasnąć.. zobaczysz potem bedzie lepiej!
ja też miałam często dość - najgorze jak zasypiało w 10 minut a potem nagle 40 minut ryku..

Odpowiedz
Gość 2010-02-25 o godz. 05:01

tak czytam o Waszych sukcesach z tą metodą i się lekko dołuje, bo u nas nie działa :(
tzn. Zosia była przez pierwsze miesiące życia bujana, a potem podjęliśmy decyzję o nauce samodzielnego zasypiania, ale pomimo stosowania tej metody od 1,5 miesiąca moje dziecko nadal nie umie zasnąć samo- odłożone do łóżeczka- czas wrzasku jest stały- około pół godziny, a ja czuję, że zapędziłam się w kozi róg- do bujania wracać nie chce, ale mam dość słuchania jej płaczu, zwłaszcza, że efekty mierne.

Odpowiedz
nusia20 2010-02-25 o godz. 04:34

acha i wyciągałam i odkładałam bo było mi z tym łatwiej

Odpowiedz
nusia20 2010-02-25 o godz. 04:33

ja wyciągałam z łóżeczka, uspokajałam ale nie trzymalam za długo i odkładałam. Naukę samodzielnego zasypiania wspominam jako najgorsżą rzecz ak na razie, ciężko było znieść ten płacz, ale uważam że było warto. Bartek teraz sam zasypia, czasem się przebudzi ale dalej potrafi zasnąć. Ucyzlam go jak miał 5 miesiecy... są rózne etapy potem dziecko zasypia często w 5 min, a czasem 20 minut.. najgorsze są etapy kiedy dziecko nauczy się siadać, stawać, przekręcać -wtedy też trzeba wytrwać że jak na przykłąd dziecko ma spać to z pozyji stojącej lub siedzącej trzeba położyć do pozycji leżącej i wyjść (niestety nie zawse sie to podoba 8)

Odpowiedz
liberte 2010-02-25 o godz. 04:24

GEliza, gratuluję.

okres nauki samodzielnego zasypiania wspominam strasznie. Jestem wyjątkowo mało odporna na płacz mojego dziecka. Niemniej jednak nie żałuję i myśle, że wsystkim nam to dobrze zrobiło. Marcel dzieki temu zaczął przesypiac całe noce i nawet jak się w nocy przebudzi to tylko na chwile. Nie muszę już do niego wstawać bo zasypia z powrotem bez problemu.

Wszystkim zmagającym się życzę powodzenia.

Odpowiedz
kasia_kl 2010-02-25 o godz. 03:32

Zachęcona waszym wątkiem zaczęłam znowu uczyć małego zasypiać samemu, piszę znowu bo kiedyś zasypiał sam ale jak zaczęły wychodzić zęby i przyszła trzydniówka dziecko nauczyło się zasypiać z mamą. Pierwszego dnia równe 40 min się darł i padł ze zmęczenia, wczoraj był bardzo zmęczony i padł po około 15 minutach płaczu a dziś też zajęło mu uśnięcie około 15 minut. Znaczy się jeszcze nie zasną tylko się uspokoił i przestał płakać i właśnie słyszę takie chlipanie przez nianię i mi źle choć w głębi duszy wierzę że to nam na dobre wyjdzie. :(

Odpowiedz
Gość 2010-02-22 o godz. 16:16

A ja nie wyobrażam sobie, żebym miała nie wyciągnąć Olwii z łóżeczka. Nie wiem, czy słusznie czy nie, ale jej to pomaga. Mi też.

Jest tak:
W piątek kiedy dziecię moje najadło się i wyraźnie chciało mu się spać, ale jeszcze niekoniecznie miało taki zamiar, odłożyłam do łóżeczka i wyszłam z pokoju z postanowieniem 'teraz albo nigdy'. Usypianie trwało godzinę. Najpierw była histeria, potem już tylko smutne chlipanie. Serce mi pękało, kiedy wchodziłam do pokoju, a ona siedziała w łóżeczku i chlipała. No, ale w końcu utuliła się i usnęła. Obudziała się jeszcze 2 razy, w końcu przyszedł mocniejszy sen.
Drugiego wieczora płakała 2 minuty, potem jeszcze trochę, ale już przy trzecim moim wejściu usnęła. Ogromnym postępem było to, że drugiego wieczora pozwoliła się już odłożyć do łóżeczka (pierwszej nocy prężyła się i krzyczała, jak tylko próbowałam ją odłożyć).
Wczoraj natomiast płakała pierwsze 2 minuty, potem jak wyszłam, to chwilę płakała a potem dłogo, długo była cisza. Za wsześnie jednak do niej zajrzałam, bo okazało się, że leżała i próbowała zasnąć, a jak mnie zobaczyła, to rozpłakała się na nowo. Jednak kiedy już ją przytuliłam i pogłaskałam, to jak wychodziłam, to po raz pierwszy nie płakała. I po chwili usnęła.
Jak wchodzę do niej, to wyciągam ją z łóżeczka i przytulam, głaszczę po plecach i szepczę różńe miłe rzeczy. A córcia przytula się do mnie, obejmuje łapkami i opiera główkę na ramieniu. A serdeuszko strasznie mocno jej bije.

I teraz tak - mogę zrezygnować z wychodzenia z pokoju, bo póki jestem obok, to Olisia nie płacze. Ale nie wiem, czy to jest dobry pomysł - żeby potem nie było jak z ręką Batonika. Nie wiem, może to wychodzenie ją za bardzo stresuje. A z drugiej strony może nie powinnam się uczyć sytuacji przejściowych, za jaką uważam siedzenie przy łóżczeku, zanim dziecko nie zaśnie. W końcu będzie musiała zostawać sama w pokoju.

No i jeszcze jedno. Efektem ubocznym jest to, że teraz jak Olinka się obudzi (czy w dzień, czy rano) i zobaczy, że jest sama w pokoju, to pd razu płacze. Wcześniej wstawała w łóżeczku, wyciągała rączki w stronę drzwi i wołała 'e!, e!'

Odpowiedz
Ol 2010-02-22 o godz. 03:33

teleferajna napisał(a):w tej metodzie 3-5-7 itd. to jak wchodzocie do pokoju to wyciagacie małe z łóżeczek? bo mój synek się nie uspokoi tylko od poklepania czy pogadania - muszą być rączki... to jak to jest?
Nie wyciągaliśmy z łóżeczka. Miał skończone sześć miesięcy (początek siódmego), gdy uczyliśmy. Nie jest za małe pięciomiesięczne.

Odpowiedz
Gość 2010-02-21 o godz. 00:24

nho i trafiłam na właściwy wątek

też mam pronblem z usypianiem nocnym mojego synka - ma 5 miesięcy (może jeszcze za mały na samodzielne usypianie).

jakkolwiek bym go nie kładła czy przy piersi czy bez jest wilki płacz przez godzine aż zasypia zmęczony płaczem mięczy 23-24 w nocy i śpi do 6.30

w tej metodzie 3-5-7 itd. to jak wchodzocie do pokoju to wyciagacie małe z łóżeczek? bo mój synek się nie uspokoi tylko od poklepania czy pogadania - muszą być rączki... to jak to jest?

Odpowiedz
Ol 2010-02-20 o godz. 07:41

GEliza napisał(a):ale jestem bardzo szczęsliwa, że dochodzimy do normalnego trybu zasypiania. :D Gratuluję :)

Odpowiedz
GEliza 2010-02-19 o godz. 17:43

Dziewczyny, od jakiegoś czasu podczytuję ten wątek, bo i nas dotknał problem z usypianiem. Jakis czas temu nauczyłam Eryka zasypiać bez noszenia, lulania, ale moja szanowna teściowa to wszystko zepsuła i zaczeło się na nowo..
Przeczytałam tu o metodzie 3-5-7 i powiem Wam, że działa!!!!
4 dni temu połozyłam Małego do łózka, wyszłam z pokoju i ryk był przez jakieś 20 minut. Oczywiście w międzyczasie wchodziłam do pokoju po 3, potem po 5 minutach, itp., w końcu Eryk padł zmęczony płaczem.
Dzień później, płacz trwał około 10 minut.
Nastepnego wieczoru nie musiałam juz wchodzić, bo po jakiś 2 minutach mały zasnał.
A wczoraj, to tylko polozyłam synka do łózeczka, pogłaskałam po głowce, a on sam przekręcił sie na boczek i zamknał oczka. Wyszłam, słyszałam zza drzwi, że jeszcze nie śpi, ale juz nie płakał, nie wstawał w łózeczku i po prostu za chwile zasnął.

Wiem, że zdarzaja się wyjątkowe dni, kiedy pomimo wyuczonej "techniki", dziecko może się zbuntować ( wychądzące zabki, choroba, gorszy nastrój, etc.), ale jestem bardzo szczęsliwa, że dochodzimy do normalnego trybu zasypiania. :D

Dzięki za rady i życzę innym mamom wytrwałości i owocnych skutków waszej konsekwencji. Naprawde warto!!! :D

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 20:58

Shiad - to nie tak ze konsekwencja ponad wszystko Konsekwencja przede wszystkim, ale nie za wszelką cenę Zdarzają się sytuacje kiedy noszę Olkę przez pół nocy na rękach, kiedy śpi ze mną - ale tylko wtedy kiedy widzę że naprawdę coś jest nie tak a nie że są to tylko "fochy".

W tym momenie Ola już wie na co sobie może pozwolić. W te największe upały nie mogła spać i szalała do 22 - 23, mimo iż kolacja, kąpiel były o "strej" porze. W pewnym momencie zabawy podchodziła do mnie, kładła mi główkę na kolana, pytałam ją czy chce iść już spać, czekałam aż pokiwa główką na tak i szłyśmy spać. Odkładałam do łóżeczka i wychodziłam z pokoju. Dziecko zasypiało.

Zresztą zawsze po koniec dnia pytam ją czy chce już zjeść kolację, wykąpać się i iść spać. Być może tego nie rozumie (choć wierzę że jest odwrotnie), ale chcę żeby wiedziała że liczę się z jej zdaniem. Zresztą często z Olą rozmawiam ;)

I być może brzmi to okrutnie, ale tak naprawdę to jest i dla dziecka lepsze i dla nas. Dziecko wie jakie są reguły, wie co po czym następuje (słynne rytuały Tracy ;), a i ja mam luz.

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 20:58

Podczytuję wątek bo problem zasypiania też nas dotyczy. Chociaż właśnie udało się synkowi zasnąć dzięki metodzie tu opisywanej. Zasnął po 5 minucie. Straszne trudne to było ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

Czy dzięki temu, że dziecko nauczy się samo zasypiać poprawi się jakość i długość snu? Dotychczas, w dzień, Adaś był usypiany na rekach i spał zazwyczaj 30min. i bardzo szybko znowu był marudny i śpiący.

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 19:03

Ajka, ok, ja nie twierdzę, że któraś z Was nie reaguje na prawdziwe potrzeby swojego dziecka.

tylko sam wątek zaczął iść w kierunku KONSEKWENCJA PONAD WSZYSTKO - i z tym polemizuję.

a także z zasadą MOJE LENISTWO PONAD WSZYSTKO ;) - przynajmniej w teorii, bo w praktyce oczywiście ulec lenistwu łaaaatwo...

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 19:00

Shiad ale to nie jest tak, ze niemiecki rygor, 8 gaszenie swiatla i do 8 rano nikt tam nie wchodzi chocby sie walilo, palilo. Znam juz moje dziecko na tyle, ze wiem kiedy jest jej zle i wisi mi pol nocy na rekach (a i tak bywalo) bo tego potrzebuje. Ale wiem tez kiedy ma "focha" niczym poza probowaniem na nieuzasadnionego.

Wszystkie zasady wprowadzalismy z naszego lenistwa. i to one sa dla nas a nie my dla nich.

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 19:00

Bluemendale napisał(a):Mikołaj usypia na 2 sposoby - jak jest bardzo zmęczony pada przy jedzeniu, jeśli nie padnie jest odkładany do łóżeczka, gdzie jeszcze chwile imprezuje a potem jest krótkie wycie,które oznacza matka weź mnie połóż na boku i przykryj kocykiem co też czynię i Młody usypia.
Moja Zosia identycznie, za to starszy brat to były przeboje. Dopiero po lekturze Każde dziecko może nauczyć się spać Anette Kast-Zahn i Hartmut Morgenroth pomału doszłam do ładu z tym spaniem.
Z tym że od około 3 miesięcy (urlop i wybicie się z rytmu) znowu mamy bunt zasypiania, tym że z podwojoną siłą. Masakra. :(

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 18:55

a mi się osobiście takie stawianie konsekwencji ponad wszystkie inne wartości wydaje troszkę okrutne.

dorosły też stosuje wobec siebie jakieśtam zasady - nie wiem, dietetyczne, zdrowotne, cokolwiek - ale jak ma gorszy dzień z jakiegoś powodu, to sobie odpuszcza, nie?

a co dopiero maluch - który może się gorzej czuć, mogą iść ząbki, może się czegoś przestraszyć, może milion innych rzeczy - ale utulić nie można, bo KONSEKWENCJA.

i ja sobie doskonale zdaję sprawę, że takie ustępowanie z jakiegoś powodu raz czy drugi cofa malucha w 'postępach', samodzielności i tak dalej. że będę musiała drugi raz przekonywać do czegoś. albo trzeci. albo dziesiąty. no i co z tego? nauczyłam raz, nauczę drugi.

zgadzam sie absolutnie, że w wychowaniu dziecka ważne jest ustalenie mądrych zasad, rytmu dnia itp, i trzymanie się ich - ale zdecydowanie wolę, kiedy to zasady są dla nas (rodziców i Młodej), a nie my wszyscy - dla zasad.

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 18:52

MonikaT napisał(a):Ajka, czy zostawiacie Amelce włączone światło?
Nie, generalnie nie ma swiatla. Czasami jak nam sie przypomni to wlaczamy takie swiatelko przy niani (ale to naprawde jest tylko taki punkcik). Teraz w domu zasypia jeszcze przy swietle dziennym (mamy tylko zaluzje drewniane a o 8 wciaz jest jasno) ale w innych miejscach sa rolety calkowicie zaciemniajace, czyli jak wychodze od niej z pokoju to nic nie widze.

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 18:43

No cóż, różne dzieci, różni rodzice. Ale jeden fakt, jeśli chce się osiągnąć efekt najważniejsza jest KONSEKWENCJA. Już jedno odejście od ustalonych zasad powoduje że dziecko się "gubi" i możemy bal zaczynać od nowa. Też było mi ciężko nie wiziąć małej na ręce i nie przytulić jak się darła wieczorem a widziałam że już jest mega śpiąca, ale nie robiłam tego bo wiedziałam że jesli choćby raz sobie na taką słabość pozwolę to zrobię krzywdę mojemu dziecku

Zawsze zostawiam Oli włączone światło dopóki nie zaśnie, potem gaszę. Jak się budzi w nocy to nie świecę światła tylko utulam i zmykam do siebie. Wyjątkiem są momenty kidy Ola jest chora.

Odpowiedz
fjona 2010-02-18 o godz. 17:53

oo to ja się podepnę pod pytanie Moniki, tylko troche inaczej: czy wasze dzieci boją się ciemności? dotąd nie było z tym problemu ale ostatnio jak maciek rozbudzi się w nocy to muszę mu zostawić choć odrobinę światła bo inaczej płacze. nie wiem czy to mozliwe, żeby to już był strach przed ciemnością? czy po prostu takie przezwyczajenie jak kazde inne. jakos nie widze sensu z tym walczyć bo nie muszę go wtedy usypiac ani nic, jestem po prostu ciekawa czy to może być już na tym etapie strach?

Odpowiedz
MonikaT 2010-02-18 o godz. 05:41

Ajka, czy zostawiacie Amelce włączone światło?

Odpowiedz
Ol 2010-02-18 o godz. 04:53

Sorki, że trzeci post z rzędu, ale przypomniało mi się, że Mały zasypia z pieluszką i misiem, przykryty. A od wczoraj jest zmieniona "kolejność wieczorna", tzn. najpierw kaszka, a po niej kąpiel (wcześniej była kąpiel, a po niej kaszka), buzi, miś, pieluszka, wyłączenie światła i spać. Teraz jest szybciej i wygodniej :).

Odpowiedz
Ol 2010-02-18 o godz. 04:48

Batonik napisał(a):Moja Madzia byla bardzo wymagajacym dzieckiem i odkladana samotnie w lozeczku darla sie niemilosiernie, nie jest latwo takiej swiezej mamie przetrzymywac dziecko. Antoś też darł się i też nie było mi łatwo. Pomógł mi bardzo Mąż i konsekwencja.

Odpowiedz
Ol 2010-02-18 o godz. 04:46

żmijka napisał(a):A czy można stosować taką metode przy 7 miesicznych dziciakach, bp u mnie to wygląda tak:
leże z małą karmie ją ona zasypia i kładę ja do łóżeczka, a chciałbym ja nakarmić i położyć do łóżeczka taką przytomną jeszcze, jak tak robie to ona mi wstaje, płacze, wkońcu mi sie jej robi szkoda biore ją do łózka i po 1 min cyca zasypia :/
Jak mam postępować waszym zdaniem?
Ja z Mężem nauczyliśmy Małego zasypiać i spać całą noc na początku siódmego miesiąca. Też był na piersi. Przy piersi zasypiał. Gdy Go odstawiałam przed zaśnięciem i chciałam położyć spać, darł się. Dochodziło do tego, że 1,5 lub 2 h był przy piersi, zanim położyłam Go spać. Byłam wykończona i nie miałam wieczorów dla siebie. Do tego pod koniec szóstego miesiąca budził się w nocy coraz częściej na cyca. Ja zaczęłam "chodzić na rzęsach" rano i nie miałam siły zajmować się z energią od rana Małym. Powiedziałam: dość tego . Przeczytaliśmy z Mężem książkę pt.: "Uśnij wreszcie". Wybraliśmy spokojniejsze dni, tzn. takie, w których nigdzie nie jechaliśmy z Antosiem i nie miał żadnych "nadprogramowych" wydarzeń. Na początku kosztowało mnie to dużo nerwów, ale Mąż był bardzo konsekwentny i wspierał mnie. On podchodził do Synka, bo gdy ja podchodziłam, to Antoś chciał pierś (mama=cyc). Antoś darł się niemiłosiernie. Pierwszego wieczoru Mąż podszedł do Niego po 1 min., potem po trzech, 5, 7. Za każdym razem powtarzał rytuał z zasypiania, tzn. układał Syna, przykrywał, mówił łagodnym tonem, że już czas na spanie i życzył Mu dobrej nocy. Pierwszego wieczoru Antoś zasnął po 40 min. darcia, drugiego po 30 min., trzeciego po 20 min. Jeszcze przez kilkanaście dni jakoś buntował się przeciwko takiemu zasypianiu (najwyżej kilka minut), ale w końcu zaczął przesypiać bez pobudki od 20:00 do 6:00, a my razem z Nim :) Do dziś śpi całą noc. Przekonałam się też, że nie był głodny w nocy, tylko potrzebował mojej bliskości. Do dziś karmię piersią (raz, dwa razy na dobę). Ja zaczęłam wysypiać się. Jestem od rana bardziej energiczna i radosna. Mam siłę do zajmowania się Antosiem w dzień. Najważniejsza tu była KONSEKWENCJA.

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 04:38

Mikołaj usypia na 2 sposoby - jak jest bardzo zmęczony pada przy jedzeniu, jeśli nie padnie jest odkładany do łóżeczka, gdzie jeszcze chwile imprezuje a potem jest krótkie wycie,które oznacza matka weź mnie połóż na boku i przykryj kocykiem co też czynię i Młody usypia.

Odpowiedz
Fiba 2010-02-18 o godz. 03:34

Ajka, sorry, nie chciałam tak ostro.

Czytam ten wątek, więc jestem zainteresowana zarówno radami jak i postępami Batonika.
Na razie czytam.
Potem zobaczymy :)

PS> Oczywiście że moje dziecię jest "wyjątkowe" 8)

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 03:21

Widze, ze moja dobra wola zostala tutaj zdeptana z blotem. Obserwuje duze grono moich znajomych i wiele matek na forum. I w 90% bledem rodzicow jest brak konsekwencji, bo takie malutkie, bezbronne itp. A pozniej sa pytania jak cos zmienic i dlaczego to jest takie trudne. Wielu moich przyjaciol, ktorzy po rozmowach z nami skorzystali z naszych rad, dziekowali pozniej za trzezwe spojrzenie i sprowadzanie do pionu "przewrazliwionych rodzicow". Zaraz wyjdzie na to, ze na forum sa tylko "szczegolne dzieci" a takie jak moje i Natalii to sa wyjatki i wszystkie ksiazki oparte sa na tych wyjatkach.

Nie stawiam siebie jako osoby wszystkowiedzacej, bo na 100% popelaniam bledy i kiedys przyjdzie mi sie zmierzyc z konsekwencjami swoich decyzji rowniez w kwestii wychowania dziecka. Ale ja bardzo chetnie slucham rad innych ludzi i nie torpeduje ich od samego poczatku.

Odpowiedz
Fiba 2010-02-18 o godz. 03:02

zauważ że są różna dzieci
bo są

a takie rady "moje dziecko nigdy nie miało problemów z usypianiem" to... cóż gratuluję, ale naprawde nie zawsze się tak da od początku wprowadzić. u nas zasypianie to zawsze był hardcore, szczególnie w dzień. a wszelkie podręczniki po prostu na razie nie działają

Odpowiedz
Gość 2010-02-18 o godz. 01:00

natalia25 napisał(a):
rzecz jasna nikt nie jest gorszym czy lepszym rodzicem
Rozumiem, że zaliczasz się do tej lepszej kategorii :lizak:

Odpowiedz
Gość 2010-02-17 o godz. 21:51

Ja myślę, że Ajka ma sporo racji, ale u mnie problemem było to, że ja tak bardzo lubię, jak córcia usypia w moich ramionach.
Wiem, że im później chce się oduczyć dziecko zasypiania przy piersi, na rękach, czy jakkolwiek inaczej, tym gorzej. Póki co jednak nie potrafię do końca zrezygnować z tych małych, obejmujących mnie łapek, które po jakimś czasie rozluźniają się i opadają, z widoku tych zamykających się oczek, które wpatrują się we mnie, aż nie usną, z tego ciepłego i delikatnego ciała przytulonego do mnie... Ech, ciężka sprawa... :-)
Jednak po lekturze tego wątku i kilku przytoczonych tu radach zaczęłam odkładać Olisię do łóżeczka, kiedy jeszcze nie śpi. Taką na wpółśpiącą. Póki co nie ma płaczu ani lamentu. Albo się uturla w łóżeczku, albo wstaje i muszę wziąć ją na nowo, przytulić do piersi i znowu odkładam. I tak do skutku, aż zaśnie. Z czasem zamierzam odkładać ją coraz bardziej świadomą, aż do momentu, kiedy po kolacji, myciu i wieczornym czytaniu będę mogła powiedzieć córci 'dobranoc', ucałować i wyjśc z pokoju.

:-)

Odpowiedz
Batonik 2010-02-17 o godz. 21:27

Tylko musisz wziac pod uwage, ze sa rozne dzieci (mowie tu o noworodkach) Moja Madzia byla bardzo wymagajacym dzieckiem i odkladana samotnie w lozeczku darla sie niemilosiernie, nie jest latwo takiej swiezej mamie przetrzymywac dziecko. Chociaz musze przyznac, ze spanie razem z nami, bylo bardzo bacznie przezemnie minimalizowane ze wzgledu na przyszlosc, i faktycznie Madzia teraz nawet chyba nie pomysli o tym, ze mozna by z nami sobie slodko spac :D

Odpowiedz
Gość 2010-02-17 o godz. 21:17

I tak jeszcze mi sie nasunelo. Nie chce u nikogo dolowac czy bron boze krytykowac. Moze mala rada dla przyszlych mam. My nigdy nie mielismy problemu z usypianiem. Od pierwszego dnia w domu po kapieli i jedzeniu mala ladaowala w swoim lozeczku. Jak kazdy noworodek szybko zasypiala a i pozniej nie bylo to problemem. Dla niej to bylo cos bardzo naturalnego i oczywistego, ze sama ma zasnac. Nawet teraz jak juz chodzi to czasami potrafi sobie zorganizowac imprezke w lozku. Ale to sa jej gadania, smiechy itp, zadnych placzy. Czasami zasypia od razu, czasami i 3 godziny ma pyjama party.

Odpowiedz
Gość 2010-02-17 o godz. 20:42

Ajka napisał(a):Dokladnie, Amelka ma jedna drzemke w ciagu dnia. Ale czasami po poludniu jest zmeczona i sie czesto przewraca. Wtedy klade do lozeczka a ona sobie spokojnie leze "laduje akumulatory" i pozniej znowu jest gotowa do demolki.
Tak samo mamy ;) a z zasypianiem poradziłam sobie w taki sposób że jak darła się to wyciągałam z łożeczka i szłysmy się bawić na siłę. Jak się już czasem ze zmęczenia przewracała to niosłam do łóżeczka i kładłam, jak wstawała to znowu do zabawy. W końcu pokumała że długo się tak nie da i teraz odwraca się grzecznie na boczek i zasypia. Czasem leży chwilę zanim zaśnie, a czasem w ogóle nie śpi tylko się "ładuje" :)

Wieczorkiem jak widzę że po kąpieli jeszcze nie jest "gotowa" do spania to tez się chwilę jeszcze bawimy. Ale najczęściej usypia już prawie jak ją w piżamke ubieram, więc kończy się włożeniem do łóżeczka i zasypia sama. Jak płacze idę do pokoju, głaszczę po główce, mówię że już pora spać, czasem porobię "ciiii" ;) i wychodzę. Jak zdarzają się sytuacje ekstremalnego wycia (rzadko) to postępuję dokładnie tak jak w dzień.

Odpowiedz
Gość 2010-02-17 o godz. 19:12

Dokladnie, Amelka ma jedna drzemke w ciagu dnia. Ale czasami po poludniu jest zmeczona i sie czesto przewraca. Wtedy klade do lozeczka a ona sobie spokojnie leze "laduje akumulatory" i pozniej znowu jest gotowa do demolki.

Odpowiedz
Batonik 2010-02-17 o godz. 15:19

Wczoraj wreszcie sie doczekalam po 45 minutach ciszy w pokoju :D pierwszy raz moje dziecko samo zasnelo. No chyba cos sie ruszylo. Nie mniej jednak zauwazylam u niej lekka nerwice, tak jak kiedys chetnie szla sie kapac tak teraz na haslo kapanie zaczyna plakac
Zobaczymy jak bedzie dzis.
Aha i doczytalam w ksiazce, ze przy drzemce dziennej jesli po godzinie dziecko nie spi nalezy odpuscic.

Odpowiedz
Batonik 2010-02-15 o godz. 19:11

Dziekuje Ci bardzo, tez bym wolala, nie stac nad nia, tylko ona wydaje mi sie juz taka zmeczona i prawie spi, ale jak sie tylko rusze ona od razu sie podrywa i wszystko zaczyna sie od poczatku, wtedy zal mi jej, chodz tez jestem taka, ze jak sobie zaloze ze mam nie stac nad nia to wytrzymam.
Poza tym tlumacze sobie, pustej glowie, ze jak przeniesie sie ja do doroslego lozeczka to nie bedzie juz tak prosto bo by uciekala z niego No trzymajcie kciuki za mnie i moich sasiadow lol

Odpowiedz
Batonik 2010-02-15 o godz. 18:43

no wlasnie Madzia tez, tylko otwieram drzwi, a ona juz sie ladnie kladzie. No to co mowisz, ze u ciebie tez tak bylo, ale opisz mi dokladnie jak mozesz, jak na poczatku zasypiala, sama kiedy ciebie nie bylo, czy jak wchodzilas ona sie kladla i stalas nad nia i ona wtedy juz z wyczerpania zasypiala, jak dlugo to trwalo. Czy wogole doszlyscie do takiej perfekcji ze kladziesz ja do lozeczka wychodzisz i on apo cichutku zasypia. Bo ja juz nie wiem czego mam sie spodziewac i dlatego zaczynam watpic :D przydalaby mi sie superniania, ktora stalaby zkolei nademna lol
Sorki, ze tak wam zawracam gitare, ale nie widze efektow.

Odpowiedz
Batonik 2010-02-15 o godz. 15:52

No i niestety mam mieszane uczucia, ona jak tylko wychodze od razu wstaje i wyje, wyje dotad az nie wejde znowu, wtedy przestaje wyc i od razu kladzie sie na poduszcze i jak bede nad nia stac to bedzie tak lezec. Nie doczekalam sie zasniecia kiedy nie bylo mnie w pokoju tylko kiedy stalam nad nia. Ogolnie wydaje mi sie, ze ona zaczyna kojarzyc spanie jako jakos kare, bo ja ja zostawiam. Nie wiem co mam dalej robic zamowilam sobie ksiazke Jak nauczyc dziecko zasypiania i czekam na nia, moze tam mi cos napisza.

Odpowiedz
Fiba 2010-02-13 o godz. 04:41

U nas ostatnio popsuło się zasypianie. I ( o zgrozo;) ) zauwazyłam ,jak go głaszczę- usypia...

A tak swoja droga, to wyobrażam sobie Batonik, jak się męczysz, ale ogólnie, to słodkie jest z tą ręką :love:

Odpowiedz
Batonik 2010-02-12 o godz. 16:53

Mozesz sprobowac ja odkladac do lozeczka i siedziec przy niej az zasnie, skoro potrafi sie uturlac, tylko nie popelniaj mojego bledu i nie naduzywaj dawania reki :D

Odpowiedz
Gość 2010-02-12 o godz. 16:48

Dzięki Batonik,

metoda chyba fajna, ale rzeczywiście nie wiem, czy już mogłabym ją stosować (dziecko ma 10 m-cy i jest jeszcze na piersi). Myślę, że ja jeszcze poczekam, tym bardziej, że ostatnimi czasy Oliśka najada się, po czym odrywa się od piersi i usypia turlając się przez chwilę po łóżku. Może zasypianie bez cycka przyjdzie jej jakoś samoistnie...
A może jestem naiwna. ;-)

Odpowiedz
Batonik 2010-02-12 o godz. 16:44

Metoda minutowa polega na polozeniu dziecka do lozeczka i wyjscia z pokoju, najpierw na 3 minuty, potem wracasz supokajasz dziecko (bo wyje niemilosiernie) nastepnie znowu wychodzisz tym razem na 5 minut, potem powtarzasz czynnosc zwiekszajac czas wyjscia z pokoju az do skutku

U nas wczoraj bylo 3,5,7,9 i potem jak weszlam to Mdzia polozyla sie i kiedy przy niej stalam zasnela. Zobaczymy jak bedzie dzisiaj :D

Zmijka nie mam pojecia czy juz mozesz tak robic, tym bardziej ze karmisz piersia, jak Madzia byla w tym wieku dokladnie tak samo zasypiala, tylko ja ja przenosilam do lozka jak juz spala.

Odpowiedz
żmijka 2010-02-12 o godz. 16:13

A czy można stosować taką metode przy 7 miesicznych dziciakach, bp u mnie to wygląda tak:
leże z małą karmie ją ona zasypia i kładę ja do łóżeczka, a chciałbym ja nakarmić i położyć do łóżeczka taką przytomną jeszcze, jak tak robie to ona mi wstaje, płacze, wkońcu mi sie jej robi szkoda biore ją do łózka i po 1 min cyca zasypia :/
Jak mam postępować waszym zdaniem?

Odpowiedz
Gość 2010-02-12 o godz. 15:20

O co dokładnie chodzi z tymi minutami? Nie słyszałam o tej metodzie.

Odpowiedz
bluesilk2 2010-02-12 o godz. 05:24

Gosia należy do dzieci które nie śpią w dzień ( miała rok i 4 miesiace jak przestała w ogóle spać w dzień) ale własnie na południowe drzemki musiałam ja nauczyc zasypiać. I to też metodą minutowa.

Za to wieczorem pada na nos flacha,kąpiel gasimy światło i dobranoc - tak jest od samego początku. Z resztą Asia dokładnie tak samo jest nauczona dzieki temu od 20 mam wolne :)

Odpowiedz
Batonik 2010-02-11 o godz. 19:28

a mam jeszcze pytanie, czy tak samo postepowac przy drzemce w poludnie, bo wtedy opiekuje sie nia maz, ja nie wiem czy on wytrzyma w konsekwencji, mietki jest lol poza tym to jest jednak troszke innaczej, bo jak sie rozplacze na dobre to w koncu nie bedzie spala, bo da sie tak przeciez, a wieczorem to jakby nie ma wyjscia :D poza tym sa te rozne gadzety oznaczajace spanie jak kapanie, pizamka i takie tam.

A i zostawiac ja w tym pokoju dotad az zacichnie? tak?

dziekuje Wam bardzo, bede probowac dalej :D

Odpowiedz
Gość 2010-02-11 o godz. 18:33

ja nie Natalia ale może odpowiem, bo też wg tej metody uczyłam zasypiać Marysię. Zaczyna się od tego co u was czyli kapiel, przebieranie, układnie do snu. Chwilę siędzę, przytulam, głaszczę poczym wychodzę. Na 2 min. po dwóch minutach wracam i znów to samo, przytulanie, głaskanie, uspokajanie, mało mowienia. Nie wyjmuję też małej z łóżka. Nie jestem w pokoju dłużeni niż 2 min. i znów wyjście. Tym razem na dłużej. I znów powrót. I tak do skutku. My zaczynalismy od przerw 1,3,5 min. i z czasem je wydłużaliśmy. Powodzenia Batoniku!

Odpowiedz
Gość 2010-02-11 o godz. 18:31

o ile z 'uspianiem' nigdy nie mieliśmy problemu w sensie, że ktoś musi przy Młodej być (no ale do niedawna mieszkała z nami w pokoju), o tyle półtora miesiąca temu się zawzięłam nauczyć ją, że po kąpieli, przebraniu w piżamkę i takich tak jest czas na spanie a nie chodzenie po domu.

trwało to niecały tydzień, akurat męża nie było w domu, więc sprawa zależała tylko od mojej konsekwencji. no i powiem tak - pierwsze parę dni trzeba ją było po 30-40 razy odnosić do łóżeczka - ale w tydzień zrozumiała, że nic nie wygra, i na kilku razach się kończyło.

no tylko że osoba wdrażająca zmiany musi być absolutnie przekonana o swojej słuszności - dziecko błyskawicznie wyczuje wahania. u nas się ciut popsuło przy przeniesieniu do drugiego pokoju i dorosłego łóżka - ale tylko ciut, no chyba, że coś się dzieje b. ciekawego typu goście, to wtedy mamy małego wieczornego szwendacza ;).

Odpowiedz
Batonik 2010-02-11 o godz. 18:05

Natalio, a co robilas dokladnie kiedy wczodzilas do niej do pokoju i ile tam siedzialas?

w 6 minucie??? Madzia ryczy ponad godzine

Odpowiedz
Batonik 2010-02-11 o godz. 18:03

No konsekwentn amoge moge byc, bo potrafie zniesc jej jeki lol , mnie zastapic to nie ma kto, bo wieczorami zawsze jestem sama, a jesli cos mialoby mnie zastapic to probowalam jej podtykac misia, mowilam do niej " przytul sie do misia", to ona go wywala, albo wciska za lozko wydaje mi sie ze nie jest problem w tym ze ona musi trzymac cos, tylko chodzi konkretnie o mnie, jak tylko jej dotykam np. po pleckach to odrazu sie uspokaja.
Tlumacze sobie to tak, ze im wczesniej tym lepiej (choc i tak jest stosunkowo pozno na nauki) chcialabym, zeby nauczyla sie zasypiac sama, bo chcialabym ja tez przeniesc do jej pokoiku w nowym domu. No i przede wszystkim nie chce byc uwieziona juz z ta reka.

To co, mowicie, ze trzeba to przetrwac, bede probowac, tylko musze teraz byc konsekwentna, bo innaczej kicha.
A czy mozecie mi powiedziec, ile to mniej wiecej trwa, czy ktoregos dnia poprostu zasnie sama, czy to bedzie stopniowo trwac coraz krocej, musze wiedziec, czego sie spodziewac, zebym jej jakiejs emocjonalnej krzywdy nie zrobila.

Odpowiedz
Gość 2010-02-11 o godz. 17:33

albo nie ktoś a coś?
np.pieluszka, misio?

Odpowiedz
Gość 2010-02-11 o godz. 17:05

A czy może cie ktos zastąpić w zasypianiu? Z tą ręką :)

Odpowiedz
fjona 2010-02-11 o godz. 16:54

Batoniku, ja bym stosowała metodę 7,5,3. nie ma się co dziwić, że Madzia protestuje skoro przez tyle czasu tak wyglądało zasypianie. ale każde dziecko jest się w stanie do pewnych przezwyczajeń odzwyczaić. pytanie czy ty jesteś w stanie przecierpieć jej ból? powiem ci, że jesli będziesz konsekwentna to efekt będzie ale to już ty sama musisz zobaczyć czy tak bardzo ci na tym zależy, żeby powalczyć przez jakiś czas.
w kazdym razie trzymam kciuki za sukces!

Odpowiedz