-
Gość 2010-01-30 o godz. 13:57, odsłony: 2429
Nie ma to jak kurwa weekend w domu :(
Teoretycznie miał to być miły weekend...
Teoretycznie Luby skończył pracę wczoraj o 14:00 i mieliśmy miło spędzić popołudnie...
Praktycznie wpadł jutro o 14:00 na obiad, powiedział, że cały dzień się nic nie działo... i rozdzwoniły się telefony, tak że u ostatniego pacjenta był o 21:00...
o 2:00 w nocy obudził mnie telefon... 0 3:30 wracający od krowy Luby... 0 5:00 kolejny telefon, Luby znowu wychodzi... i telefony co pół godziny... O 7:00 wspaniałomyślnie Luby wpadł i zapytał czy przełączyć telefon na swoją komórkę, żebym mogła się wyspać... i kurwa do tej pory go nie ma...
Kurwa ja chce się porządnie wyspać i nie po to wychodzę za mąż, żeby całe weekendy spędzać samotnie.Odpowiedzi (4)Ostatnia odpowiedź: 2010-01-30, 17:17:06
My z mężem pracowaliśmy rok w firmie, która świadczyła utrzymanie systemu 24/7. Były co prawda dyżury, ale dyżurny sprawę tylko przyjmował i przekazywał do tego co ją robił. W praktyce wyglądało to tak, że w każdej chwili mógł ktoś zadzwonić, że trzeba coś robić. A często terminy były takie 2-4 godziny. Strach był na zakupy pojechać. A do tego mój M. jest jak do rany przyłuż, nie potrafi odmawiać, wszystkim pomaga. Jak kiedyś się wybraliśmy do restauracji, zadzwonił telefon męża, i on po rozmowie mówi, że chce wracać do domu, bo ma odpowiedź na zgłoszenie, jak to usłyszałam to piana na ustach, czara sie przelała. Zrezygnowaliśmy z tej pracy. Mamy taki zawód, że pracy jest dosyć, wszędzie nas chcą.
Więc może warto wiać do innej firmy. Zwłaszcza jak szef wygląda na lenia i żeruje tylko na pracy innych. Być może przez jakiś czas poprawi się z dyżurami, ale potem wszystko wróci do starego układu.
Zła kobieta napisał(a):bee_m napisał(a):Teoretycznie miał to być miły weekend...
Teoretycznie Luby skończył pracę wczoraj o 14:00 i mieliśmy miło spędzić popołudnie...
Praktycznie wpadł jutro o 14:00 na obiad
Chyba wczoraj? ;)
Tak to się język/klawiatura plącze, kiedy człowiek wkurzony.
Ja nie mówię, że się wściekam, bo wiem, jaką ma pracę, ale np. cały maj mnie nie było i Luby brał dyżury telefoniczne 24/7, a jak chciał wolne w któryś piątek w czerwcu, żeby sprawy urzędowe związane ze ślubem załatwić to usłyszał od szefa, że coś za dużo mu dyżurów zostawia.
Luby siedzi w przychodni 7:00-17:00, szef najwyżej do południa.
Dopiero niedawno wywalczył, że dyżury telefoniczne dzielą na połowę, jak było to ustalone, kiedy pracę podejmował.
Przykro mi, że się weekend nie udał :usciski:
Ale pomyśl, że chłop też pewnie nie jest zachwycony...
bee_m napisał(a):Kurwa ja chce się porządnie wyspać i nie po to wychodzę za mąż, żeby całe weekendy spędzać samotnie.
No chyba nie jest tak zawsze nie :) nie ma się co denerwować- zawodu nie zmieni....
bee_m napisał(a):Teoretycznie miał to być miły weekend...
Teoretycznie Luby skończył pracę wczoraj o 14:00 i mieliśmy miło spędzić popołudnie...
Praktycznie wpadł jutro o 14:00 na obiad
Chyba wczoraj? ;)
bee_m napisał(a):Kurwa ja chce się porządnie wyspać i nie po to wychodzę za mąż, żeby całe weekendy spędzać samotnie.
Ja też siedzę sama, ale taka praca B., jeden weekend w robocie, drugi, wolny, jeden w robocie, drugi wolny. Doskonale Cię, rozumiem, bo nie cierpię, kiedy coś rozwala mi misterne plany miłego dnia / weekendu