-
oliszka 2009-01-05 o godz. 20:46, odsłony: 2215
16 paździrnika ...to był dzień...
Witam Was wszystkie
muszę przyznac, że nie jestem aktywną forumowiczką, czytam i śledzę, ale nie udzielam się....troche z braku czasu, ale tu nie o tym....ponieważ pośrenio dzięki Wam miałam wspaniały ślub, w ramach podziękowań opisze TEN dzień.
w czwartek przed ślubem pojechalam do rodzinnego domu. Po drodze odebrał suknie ślubną, Poznań ul .Głogowska-bardzo polecam salon Madame de Paris, zawisiłam ja na drzwiach samochodu i dumnie prowadzilam autko, bezpiecznie aż do rodzinki. W domu pogaduchy z mama, aż do nocy. Piątek od rana kosmetyczka i poprawa pazurków, gorąca kąpiel z wklepaniemw ciałko wszystkiego co tylko możliwe.Całodniowy relaks!
Wieczorem przyszli znajomi i reszta rodzsinki tłuc szkło i napic się wódeczki:-) było bardzo sympatycznie, szkoda ze nie było wtedy narzeczonego, ale cóż tak chcieliśmy-zobaczyć się przez ołtarzem.
W sobote rano na 8,30 fryzjer...mały poślizg i w domu byłam o 10,00, a o 11,00 wyjazd bo przeciez do Poznania trzeba dojechać a na ślub się spóźnić brrrr....
Ale wszystko spokojnie....czekał juz na mnie przepiękny bukiet....z mamą zaczęłyśmy się malować i ubierać....radzę przygotowac sobie ze 3 pary pończoch!! ubrałam jedne-poszło oczko w obu, ubrałam drugie-to samo...mama przeryła szuflady i znalazła stara parę uffff było gorąco ale śmiesznie i byłam dziwnie spokojna i szczęśliwa.
Przed 11,00 zaczęli się zbierać goście, wsiedli do busa ja z mama, bratem i tatą za kieronicą do wypucowanego samochodu taty ( szykował je przez tydzień). I w drogę......
Szybko minęła ta podróż, pogadaliśmy, pośpiewaliśmy, z mama zjadłam całą paczkę miśków Haribo ( chyba jednak byłyśmy zestresowane).
Podjechalismy pod poznanska farę, a tam kupa ludzi, gości i turystów.
Mam z bratem weszli do kościoła, z tata jeszcze chwilę poczekaliśmy az wszyscy wejdą, tata dumny trzymał mnie i cieszył się, że ludzie myślą ze jest panem młodym i ma taką piękną Panne hihi
Zaczęło się...wybila 13,00...odczekalismy kilka taktów... jak się okazało narzeczony zaczął sie denerwować (i o to chodzilo ;))....piękna masza, piękna przysięga, mądre kazanie, piękna gar na organach....było po prostu cudownie....obydwoje uśmiechnięci i zrelaksowani....mówiliśmy głośno i wyraźnie słowa przysięgi, wszyscy byli pod wrazeniem....póxniej niekończący sie sznur gości do życzeń, każdy dostał od nas czekoladowego cukierka zawinietego w tiul z kokardką :)
Spaecrkiem przeszliśmy do Carpe Diem, gdzie czekał na nas szmpan.
Po przystawce podeszliśmy do każdego z gości i głośno go przedstawiliśmy, opowiadając o nim anegdotkę-wszystkim się to bardzo podobało. Po obiedzie mój brat powiedzial niesamowity toast, mądry, wzruszający....ach....
Potem tańce.....bialy tort....kolacja.....o 22,00 mój mąż przeniósł mnie przez próg naszego mieszkania....i zyli długo i szczęśliwie....
Mam zdjęcia...niestety nie z kościoła...jakby któraś była tak miła i podała swój adres...przesłałabym i mozeby "wystawiła" an forum....
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za pomocOdpowiedzi (35)Ostatnia odpowiedź: 2009-01-10, 00:15:00
:D
wszystkiego najlepszego z okazji Ślubu,
ślicznie wyglądaliście :heart: :heart: :heart:
Wow, kolejna sliczna para :) Wszystkiego najlepszego!
Ta fotka rewelacyjna :love:
Zycze wam duuuuzo szczesliwosci :D
Wygladaliscie cudnie w tym dniu :stokrotka:
A fryzurke mialas miodzio!!!!!
Jeszcze raz wszystkiego dobrego....