-
Kamisia 2009-05-15 o godz. 03:31, odsłony: 3909
Akcja porodowa i poród...
Chciałabym wprowadzić wątek, w którym mamy, które urodziły i które znajdą chwilkę czasu odpowiedzą na pytania tych, które jeszcze oczekuja na godziną "0".
Myślę że tym oczekującym przydadzą się rady, porady i informacje z pierwszej ręki :)
Co Wy na to?Odpowiedzi (18)Ostatnia odpowiedź: 2009-06-04, 07:51:23
Mój szpital też nie jest za blisko. W dodatku mąż w pracy i na noc bierze leki, po których nie może auta prowadzić Nie wygląda mi to różowo ;)
Ale nie martwię się na zapas........... Moja szyjka jest twarda jak kamień ;) więc pewnie to trochę potrwa............
Choć zobaczymy, bo właśnie mnie skurcze łapią. Jeszcze się okaże, że TO się dziś ruszy :D:D:D:D
EDIT. Jest godzina 9.00. Skurcze znowu przeszły :x :x A było już tak fajnie 8) 8)
Witajcie, dziękuję za porady i informacje. Jestem już spokojniejsza :) Psychicznie zaczynam się do tego wydarzenia również przygotowywać.
Syndrom wicia gniazda też się rozpoczął na dobre :) i kompletuję potrzebne rzeczy, w tym te do torby szpitalnej:)
Na razie się nie boje i mam nadzieję że tak pozostanie do końca i że wszystko pójdzie szybciutko i milutko
Póki co chodzę do szkoły rodzenia i uczę się oddychać..., choć mam wrażenie, że jak nadejdzie właściwy czas to cała teoria weźmie w łeb i pojawi naturalny instynkt, no cóż zobaczymy... swoją drogą to już nie mogę się doczekać, bo wiem że nagrodą będzie moje kochanie- kicki albo dyndadełko (tego też jeszcze nie wiem)
Ja byłam w teorii przygotowana perfekto nawet zamierzałam urodzić bez znieczulenia gorzej w praktyce nic nie szło po mojej myśli torba nie spakowana a o 23 zaczeły odchodzić mi wody w żadnym szpitalu nie było miejsca i odsyłali mnie 40km dalej ale na szczęście przyjęli mnie w mieście nad ranem zaczęły się lekkie skurcze a jak były już dość silne to wołałam bez przerwy o znieczulenie
W sumie poród to chyba aż tak nie boli tylko te cholerne skurcze
I prawdą jest że gdy trzyma się już dziecko w ramionach to już nic nie boli (oprócz zszycia które czułam )
Dziewczyny tak miło czytać o waszych porodach a ja tak bardzo się boję że nie mogę sobie z tym strachem poradzić a do porodu zostało tylko 5 tygodni
Odpowiedz
Mnie obudzily skurcze o 2 w nocy, bardzo lekkie jak przy @. Byly odrazu regularne co 5 minut. Mialam tez plamienia co bylo efektem rozwierania sie szyjki. Do szpitala pojechalismy ok 5, skurcze byly juz co 3 minuty ale nadal byly leciutkie i praktycznie nie bolaly. O 6 rano bylam na porodowce a o 11.35 urodzilam. Moge dodac ze bolesne skurcze zaczely sie dopiero ok 9 rano, a o 10.30 mialam juz pelne rozwarcie.
Wiec niczym sie nie martw, na pewno zdazysz
Jedz do szpitala jesli skurcze beda regularne, chyba ze odejda Ci wody to powinnas jechac odrazu.
moj porod trwal gdzies 23 godziny, licze od momenty takich dosyc mocnych skorczy do porodu
skurcze zlapaly mnie w nocy, byly takie jak na @, zraz po tym doszedl dziewny bol krzyza, dodam ze prawie cxaly dzien nie czulam juz malucha (ponoc to normalne przed porodem) takie bole nie dajace spac juz, ale jeszcze do zniesienia trwaly gdzies 3,4 godzinki potem poszlo juz szybko, polecaiala krew, zaczely saczyc sie wody, odszedl czop i no i skurcze ktorych czestotliwosc sie zwiekszala
Kamisia zadazyc napewno zdazysz :) na poczatku nie chwytaja od razu skurcze powalajace z nog, one przychodza na sam koniec :) ale torbe dobrze miec spakowana, wiem cos o tym, ja czekalam ciagle i wmawialam sobie ze mam jeszcze czas, a tu przyszlo co do czego i wyszlo ze duzo rzeczy brakuje
Mnie odeszly wody o 14.30,a urodzilam dopiero o 22.05... roznie to bywa,moja kolezanka pierwsze dziecko rodzila(w sumie) 2 h :o i nie odczuwala praktycznie w ogole bolu! :o ..szczesciara lol
A do szpitala napewno zdazycie! Moj maz musial pokonac(w chwili gdy poinformowalam go o sytuacji lol )ponad 60 km!Do dzis twierdzi ze nie wie jak udalo mu sie pokonac taaaaaaki odcinek w tak krotkim czasie lol
Dziękuję za odpowiedzi :) obawy moje pojawiły się ponieważ, zamierzam rodzić w szpitalu oddalonym o ok 45 km i zastanawiałam się czy mi się uda tam dojechać, biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że mój mąż może być w pracy i też bedzie potrzebował jakąś chwilkę na dojazd...
Hala, masz rację zmienię nazwę tego wątku i troszkę go zmodyfikuję.
pierwszy miałam wywoływany wiec to inna bajka, a drugi..pobolewało mni kilka dni, o 23.30 odeszły wody, ok 0:30 złapał mnie skurcz, o 2 byłam w szpitalu a o 3:45 Jasio tulił sie juz do cycusia:)
o 2 w nocy jak dotarłam do szpitala miałam juz 7cm, a po 20 min jak poszłam na porodówke juz 8 cm..wiec wszystko było błyskawicznie...ale to róznie bywa, nigdy nie wiadomo...