Marcin Miller wspomina pierwsze występy w remizie. Szczerość nie zawsze wychodzi mu na dobre

Marcin Miller wspomina pierwsze występy w remizie. Szczerość nie zawsze wychodzi mu na dobre

Marcin Miller wspomina pierwsze występy w remizie. Szczerość nie zawsze wychodzi mu na dobre

AKPA / youtube.com@MarcinMillerBOYS

Marcin Miller z zespołu Boys jest na scenie disco polo od 34 lat. Jak wyznał gwiazdor, z początkiem działania zespołu wiąże się pewna anegdota o remizie i strażaku. Okazuje się, że wokalista, który tak ceni sobie szczerość i dzieli się swoimi opiniami o muzyce, sam kiedyś taką opinię usłyszał.

Reklama

Marcin Miller wspomina pierwsze występy w remizie

Marcin Miller z zespołu Boys pochwalił się tym, że potrafi powiedzieć prawdę prosto w oczy, nawet jeśli nie jest wygodna i oczekiwana. W ostatnim wywiadzie opublikowanym przez "Twoje Imperium" gwiazdor disco polo wyznał, że w przeszłości sam taką szczerą opinię usłyszał, ale na szczęście się nie potwierdziła.

Wokalista założył zespół Boys w 1990 roku. Był wtedy zaledwie 20-letnim młodzieńcem, zwykłym chłopakiem z Mazur. Miał już żonę Annę i jedno dziecko. Kadr z tamtych czasów pokazał na swoim kanale na YouTube, w dokumencie "Granice kariery". Teraz z pewnym rozrzewnieniem wspomina swoje początki i przytacza anegdotę o strażaku:

Pamiętam, jak dawno temu zaczynaliśmy. Występowałem wtedy w remizie i przyszedł strażak, posłuchał mnie, a potem machnął ręką i powiedział: "No, pieniędzy to z tego nie będzie". Całe szczęście, że się pomylił, bo potem ta machina show-biznesowa się nakręcała".

- opowiedział redaktorce "Twojego Imperium". Z zespołem Boys nagrał aż 31 płyt plus jedną płytę solową.

20-letni Marcin Miller przy sprzęcie audio youtube.com@MarcinMillerBOYS

Marcin Miller o szczerości

Marcin Miller potrafi pogodzić się z tym, że nie wszystko mu się udaje, a niektóre piosenki nie znajdują uznania wśród publiczności. Ma na to zadziwiający sposób, przyznaje bowiem, że nawet niepopularne piosenki pozwalają mu się spełnić artystycznie:

Lubię tworzyć. Nagram coś, potem wrzucam do sieci i obserwuję, czy to się spodoba, czy nie. Fajna jest ta niepewność. Jeśli okazuje się, że utwór zyskuje popularność, to się cieszę. Czasem przechodzi bez echa albo pojawia się krytyka, wtedy uznaję, że zrobiłem to dla siebie i też jest OK.

- opowiedział w rozmowie z tabloidem. Sam również potrafi zdobyć się na szczerość wobec kolegów z branży, co nie każdemu przypada do gustu:

Wymieniamy się opiniami o swoich nowościach. Przy czym potrafię być wtedy szczery do bólu, a to nie każdemu się podoba. Artyści kochają być hołubieni. Ja jestem inny pod tym względem, wolę, żeby mi ktoś powiedział, co myśli, nawet jak nie będzie to pochlebne.

- zakończył myśl. Wobec swoich fanów również jest szczery i nie boi się żadnych tematów. Marcin Miller zrobił formę na lato. Fani: "Wow! Szacun. W końcu zwaliłeś skorupę".
Z nową formą bardziej przypomina siebie z młodości.

Marcin Miller wspomina pierwsze występy w remizie. Szczerość nie zawsze wychodzi mu na dobre
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama