Swoje 80. urodziny obchodzi dzisiaj nie byle kto, bo legenda Hollywood, Michael Douglas. Dwukrotny zdobywca Oscara, mąż Catherine Zety Jones, syn niezapomnianego Kirka Douglasa - lista zasług i rodzinnych koneksji Michaela jest tak długa, że można by pisać o nich godzinami. Ale dziś nie skupiajmy się jedynie na suchych faktach. Przed Wami ciekawostki, dzięki którym pokochacie Michaela Douglasa jeszcze bardziej – a może nawet zechcecie zaprosić go na rodzinny obiad, bo okazuje się, że kto wie – może i Wy jesteście jego krewnymi.
Z czerwonego dywanu na rodzinny obiad ze Scarlett Johansson
Michael Douglas odkrył niedawno, że jest dalekim krewnym Scarlett Johansson. Tak, tak – nie przewidzieliście się. Gwiazda takich hitów jak „Czarna Wdowa” czy „Avengers” dzieli z Douglasem wspólnych przodków. Gdy aktor dowiedział się o tym fakcie, nie mógł ukryć zaskoczenia:
Żartujesz? To doprawdy niesamowite. To takie fajne
– mówił wyraźnie rozbawiony.
Okazuje się, że zarówno Michael Douglas, jak i Scarlett Johansson mają wspólne DNA pochodzące od przodków ze strony matki aktorki, którzy wywodzili się z żydowskich społeczności Europy Wschodniej. Według naukowców ich gałęzie DNA są „identyczne” na czterech różnych chromosomach. Michael, komentując to odkrycie, żartobliwie stwierdził:
Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania ze Scarlett.
My już widzimy w wyobraźni Scarlett podającą sałatkę, a Michaela przy grillu.
ROBYN BECK/AFP/East News
Z aktorstwem we krwi i w domu – syn wielkiego Kirka, mąż pięknej CatherineC
Matka Michaela, Diana Douglas, była także aktorką, podobnie jak jego bracia Peter i Eric, jednak trudno mówić o Michaelu Douglasie bez wspominania jego legendarnego ojca, Kirka Douglasa. Urodzony w 1916 roku Issur Danielovitch (bo tak naprawdę nazywał się Kirk) był jedną z największych gwiazd Złotej Ery Hollywood: Oscara zdobył za całokształt twórczości w 1996 roku, ale to jego role w takich klasykach jak „Spartakus” czy „Ścieżki chwały” na zawsze wpisały go do historii kina.
Wychowany w cieniu swojego słynnego ojca Michael nie miał łatwego zadania. Oczekiwania były ogromne, ale szybko udowodnił on, że nie jest tylko synem wielkiego aktora – jest wielkim aktorem samym w sobie. W filmie „Wall Street” z 1987 roku, gdzie wcielił się w rolę bezwzględnego finansisty Gordona Gekko, pokazał pełnię swojego talentu, zdobywając swojego pierwszego Oscara za główną rolę męską, aby już w 1975 roku otrzymać statuetkę jako producent filmu „Lot nad kukułczym gniazdem”.
Michael Douglas i Catherine Zeta-Jones to para, która udowadnia, że prawdziwa miłość potrafi przetrwać próbę czasu – nawet w tak burzliwym środowisku jak Hollywood. Mimo sporej różnicy wieku (25 lat) od ponad 20 lat tworzą jedną z najbardziej zgodnych i podziwianych par show-bizu. I pomimo że pierwsza randka okazała się kompletną porażką - głównie przez wybujałe ego Douglasa - to w sylwestra 1999 roku Michael wręczył walijskiej aktorce diamentowy pierścionek warty milion dolarów, pieczętując tym samym ich uczucie.
AFF-USA/REX/Rex Features/East News
Nie tylko nieustające pasmo sukcesów
Życie osobiste Michaela Douglasa często przypominało scenariusz hollywoodzkiego dramatu. Jedne z najpoważniejszych problemów związane są z osobą jego syna, Camerona Douglasa. Cameron, syn Michaela i jego pierwszej żony Diandry Luker, przez wiele lat zmagał się z uzależnieniem od narkotyków, które rozpoczęło się, gdy był jeszcze nastolatkiem. Ostatecznie samodestrukcja doprowadziła go do więzienia, gdzie spędził aż siedem lat, w tym dwa w izolatce. Sam Michael wielokrotnie publicznie opowiadał o bólu i frustracji związanych z walką Camerona z uzależnieniem.
Rambo? Nie, dziękuję!
Nie wszyscy wiedzą, że Michael Douglas mógł zostać - wait for it - Johnem Rambo! Tak, właśnie tak – nasz jubilat miał szansę wcielić się w tę ikoniczną postać w filmie „Rambo: Pierwsza krew”, jednak rolę ostatecznie otrzymał Sylvester Stallone. Co ciekawe, Douglas był także brany pod uwagę do tytułowej roli w filmie „Terminator”. Schwarzenegger i Stallone mogą być wdzięczni, że Douglas wybrał inne projekty, bo kto wie – może dziś to on byłby królem filmów akcji.
Chociaż Douglas kojarzony jest głównie z filmem, jego twarz mogliście zobaczyć także w teledyskach. W 1986 roku pojawił się w klipie do utworu „When the Going Gets Tough, the Tough Get Going” Billy'ego Oceana, a w 2000 roku w teledysku Boba Dylana „Things Have Changed”. Może było to efektem niespełnionych rockowych ambicji aktora.
Kłopoty zdrowotne i wielki powrót
W sierpniu 2010 roku świat obiegła szokująca informacja – Douglas zmaga się z nowotworem w zaawansowanym stadium. Rak gardła postawił jego życie na krawędzi: gwiazdor stracił 15 kilogramów, rokowania nie były najlepsze, ale ostatecznie w 2011 ogłoszono zwycięstwo nad chorobą. Niemniej jednak w 2013 roku aktor przyznał się do pewnej nieścisłości: tak naprawdę nie miał raka gardła, ale języka. Publika została okłamana za radą lekarza gwiazdora: operacja usunięcia guza języka mogła wiązać się z poważnymi deformacjami twarzy, a Douglas nie chciał wzbudzać dodatkowej sensacji – wolał skupić się na walce z chorobą.
Ikona stylu i charyzmy
Michael Douglas to postać, która na zawsze wpisała się w historię światowego kina: jego role, sukcesy i trudności życiowe uczyniły go jednym z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych aktorów swojego pokolenia. Douglas udowodnił, że można być legendą i równocześnie człowiekiem z krwi i kości, który nie boi się mówić o swoich porażkach i życiowych potknięciach. Dziś, w swoje 80. urodziny, Michael wciąż jest aktywny zawodowo, wciąż zaskakuje fanów i nadal odkrywa swoje rodzinne sekrety.