Dorota Zawadzka o opiece poporodowej w latach 80. TRAGEDIA!

Dorota Zawadzka o opiece poporodowej w latach 80. TRAGEDIA!

Dorota Zawadzka o opiece poporodowej w latach 80. TRAGEDIA!

AKPA/ Facebook.com/DorotaZawadzkaPsycholog

Dorota Zawadzka kilkanaście lat temu dała się poznać jako specjalistka od wychowywania dzieci w słynnym programie stacji TVN "Superniania". Kobieta ma doświadczenie w opiece również nad swoimi dziećmi, ponieważ Zawadzka urodziła dwóch synów. W jednym z wpisów przytoczyła swoją historię porodu. Nie miała łatwo...

Reklama

Dorota Zawadzka o porodzie w latach 80.

"Superniania" postanowiła opowiedzieć, jak wyglądała opieka ginekologiczna, położnicza i poporodowa w czasach, kiedy ona rodziła swoje dzieci. Okazało się, że to był dla niej trudny czas. Wszystko dlatego że personel szpitala zamiast ułatwić, jeszcze bardziej utrudniał Zawadzkiej pobyt w szpitalu. Okazało się, że po nieprzespanej nocy nie dostała jedzenia, gdyż "jej się nie należało":

Po nieprzespanej nocy, nawet nie z powodu bólu z krzyża, tylko dlatego że szpital zawsze budził i budzi we mnie niepokój, doczekałam śniadania i informacji, że "przed badaniem nie należy się". Opryskliwa salowa zakomunikowała, że o 10 obchód i wszystko mi powiedzą.

Sytuacji nie poprawiał brak poczucia komfortu psychicznego, ponieważ kazano jej leżeć półnaga w koszuli szpitalnej:

W białej, sztywnej koszulinie ledwo za pupę i rozciętej do pępka, bez żadnego troczka dającego możliwość jakiegokolwiek zawiązania, czułam się odarta z godności, ale podobno "tak jest wygodniej. Choć nadal nie wiedziałam komu i dlaczego, ale przyjmowałam to z pokorą

W dalszej części opowieści opowiedziała o błędzie lekarskim.
Dorota Zawadzka Youtube.com/watch?v=2jsq4cEJOqg

Brak informacji, brak reakcji

Dorota Zawadzka przytoczyła historię nieprzyjemnego dla niej badania i ignorancji ze strony pielęgniarek:

To badanie zewnętrznego pomiaru miednicy służy orientacyjnemu określeniu rozmiarów kanału rodnego, przez który ma urodzić się dziecko […] Oceniono, że mogę rodzić, a dziecko jest "w normie" i polecono chodzić "w razie bólu"

Choć sam poród był w miarę łatwy, to decyzje lekarzy były dla Zawadzkiej niezrozumiałe. Miała urodzić wcześniej niż pierwotnie wyznaczono i stwierdzono u niej wysoki poziom stresu, choć... wcale go nie zmierzono:

Koło 12 przyszedł kolejny lekarz i stwierdził, że mój wysoki poziom stresu przyspieszył akcję porodową - cokolwiek to znaczyło, bo nikt mi tego poziomu nie mierzył. W ogóle nikt ze mną nie rozmawiał. O 13 poczułam, że odchodzą mi wody płodowe a o 13.35 urodziłam synka. Trzeci skurcz i pozamiatane

Po porodzie wcale nie było lepiej, gdyż Dorocie Zawadzkiej, która z zaskoczenia urodziła Pawła, a nie Basię chciano odebrać dziecko. Kobieta się na to nie zgodziła, wiec w konsekwencji trafiła do izolatki:

Po porodzie nie obyło się bez zgrzytu, gdyż nie zgodziłam się by zabrano synka ode mnie. Uznano mnie za wariatkę i umieszczono wraz z dzieckiem w izolatce. Inne mamy były same w salach a dzieci na sali zbiorczej, dowożone na karmienia. Ja chciałam by Pawełek był ze mną. Dziś to normalna procedura, ale wtedy rooming in nie był popularny

Co o tym sądzicie?

Dorota Zawadzka opowiedziała o swoich przeżyciach z porodem w latach 80.
Źródło: Instagram.com/superniania
Reklama
Reklama