Na pomoc ginącej miłości

Na pomoc ginącej miłości

para1To wcale nie uśmiech losu sprawia, że razem nam ze sobą dobrze. Psycholodzy twierdzą, że szczęśliwy związek buduje się długo i w pocie czoła. Udaje się to parom, które są cierpliwe i umieją szukać kompromisu. My jednak częściej wszystko bezwiednie burzymy.

Najczęściej kobiety zazdroszczą przyjaciółkom męża: „On jest opiekuńczy, przynosi kwiaty bez powodu, adoruje ją. A mój?”. „Beznadziejny” - odpowiadamy sobie i czym prędzej informujemy  o tym męża. On zamyka się w sobie, nie reaguje na wymówki. Tymczasem lepiej się zastanowić, nim powie się coś nieprzyjemnego. Słowa mają porażającą moc. Starajmy się przypomnieć to, co się działało, kiedy się zakochaliśmy: oczy, głos, uśmiech. Ciepły dotyk, drobny komplement dają poczucie bliskości i zaufania. Lepiej cieszyć się drobiazgami, niż przejmować wyolbrzymionymi problemami. Spacer, wspólne przeglądanie zdjęć, wspomnienia sprzyjają miłości. Najpewniej nie przeżyjemy ognistego romansu z osobą,  z którą dzielimy codziennie łazienkę i domowe stresy, ale możemy kochać ją mocno.

Reklama

Raz w tygodniu odstawmy dzieci na noc do dziadków. Wieczorem umówmy się w restauracji. Potem w domu zróbmy sobie wspólną kąpiel i przytulmy się mocno. Nie zawsze taki wieczór musi kończyć się seksem, ale miło leżeć obok siebie, czytać książki i rozmawiać. Stary szlafrok i pantofle, choć wygodne i ulubione, mają dziwną moc. To powolni zabójcy miłości. Gdy chcemy utrzymać namiętność, dbajmy o wygląd i sylwetkę. Piwny brzuch i spocone ciało sprawiają, że kobieta traci ochotę na seks z zaniedbanym mężem. Unika kontaktu i woli spędzać czas nad książką. Nie zawsze ośmiela się, by mu o tym powiedzieć. On zaś nie lubi podniszczonego manikiuru na paznokciach i starej, rozepchanej spódnicy. Może też zauważyć zbędne kilogramy. A może warto razem zapisać się na siłownię?

Reklama
Reklama