Macadamian Girl ujawnia, jak wyglądało jej rozstanie z "PnŚ". "Czułam się terroryzowana"

Macadamian Girl ujawnia, jak wyglądało jej rozstanie z "PnŚ". "Czułam się terroryzowana"

Macadamian Girl ujawnia, jak wyglądało jej rozstanie z "PnŚ". "Czułam się terroryzowana"

Instagram

Na początku tygodnia fanami śniadaniówki TVP wstrząsnęła wiadomość, że Tamara Gonzalez Perea i Robert El Genty odchodzą z "Pytania na Śniadanie". Okazuje się, że zwolnienie prowadzących miało drugie dno. Tamara skomentowała sprawę i ujawniła, że poszło o pieniądze.

Reklama

Macadamian Girl i Robert El Gendy odchodzą z "PnŚ"

Niedawno dowiedzieliśmy się, że w "PnŚ" szykują się sporę zmiany. Do grona gospodarzy programu mają dołączyć Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski. To oznaczało, że ktoś z obecnej ekipy pożegna się z programem. Szybko okazało się, że na antenie nie zobaczymy już Macadamian Girl, czyli Tamary Gonzalez Perea i Roberta El Gendy. Wiele osób było w szoku, ponieważ byli jedną z ulubionych par, która gromadziła przed telewizorami sporo widzów.

Wiele osób dopytywało blogerki o powód jej zwolnienia. Tamara postanowiła odpowiedzieć i na swój Instagram dodał długie nagranie, w którym wszystko wyjaśniła. Okazuje się, że poszło o pieniądze:

Argumentem naszej wymiany była niska oglądalność, ale to nie ma prawa bytu w rzeczywistości. Powodem mojego odejścia jest fakt, że kiedy mnie przyjęto, wynegocjowałam taką umowę, która jest dobra dla mojego zawodu. Stacja wiedziała, na co się pisze, że przychodzę do programu, ale moje dochody z social mediów i z bloga są moją profesją i zarobkiem

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Tamara Gonzalez Perea ? (@tamaragonzalezperea)

Blogerka musiałaby oddawać ogromne sumy na rzecz TVP

Co ciekawe, wcale nie chodziło o kwotę, którą Telewizja Polska miałaby płacić Tamarze. Wszystko rozbiło się o sumy, które Macadamian Girl miałaby oddać stacji ze swoim kontraktów:

W zeszłym roku powstała jednak taka komórka jak impresariat TVP, czyli coś, co zrzesza gwiazdy i za kontrakty bierze prowizje. Pojawiły się propozycje, bym i ja to podpisała. Nie mogłabym nic zrobić bez zgody stacji, o wszystko musiałabym pytać. Z umowy impresaryjnej wynikało, że mam oddawać LWIĄ część swoich zarobków — ze wszystkiego, z każdego social medium. Miał to być spory procent, bo około 20/30 procent

Wyznała, że władze stacji naciskały tak bardzo, że czuła się zastraszona:

Moja menadżerka dostawała maile w środku nocy. Mail miał w nagłówku, że albo podpisujemy umowę, albo zdejmujemy Tamarę z weekendu. Czułam się terroryzowana. Nie było partnera do rozmowy. [...] Nie ma mojej zgody i nie tak mnie mama wychowała, że jak ktoś Ci pluje na głowę, to trzeba udawać, że pada deszcz

Tamara Gonzalez Perea i Robert El Gendy zostali zwolnieni z "PnŚ" Widzowie będą musieli pożegnać się z jedną ulubionych par
Reklama
Reklama