Matka zabójcy Pawła Adamowicza prosi o wybaczenie. "Bardzo przepraszam za moje dziecko"

Matka zabójcy Pawła Adamowicza prosi o wybaczenie. "Bardzo przepraszam za moje dziecko"

Matka Stefa W., który zabił prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, podczas 27. Finału WOŚP, w poruszających słowach prosi jego rodzinę o wybaczenie. W rozmowie z "Dużym Formatem" opowiedziała o swoim dramacie. – Tyle osób skrzywdził, prezydenta, jego rodzinę, nas… A ja nadal jestem matką - mówi.

Reklama

Matka Stefana W., Jolanta, jest zdruzgotana tym, co zrobił jej chory psychicznie syn. W "Dużym Formacie" wyznała, że od tej pory musi żyć z piętnem matki zabójcy. Podkreśliła jednocześnie, że choć syn skrzywdził całą jej rodzinę, nigdy się go nie wyrzeknie.

To najtrudniejsze uczucie, jakie można sobie wyobrazić. Urodziłam syna, który zabił człowieka, i muszę z tym żyć. Ale nigdy się go nie wyrzeknę. Będę z tym cierpieniem już do końca życia, choć syna straciłam na zawsze. Na wolności najpewniej już go nie zobaczę - mówi pani Jolanta.

Kobieta przeprosiła za prosi rodzinę Pawła Adamowicza o wybaczenie.

Niech nas ktoś zrozumie, on skrzywdził także nas. Tak bardzo bym chciała prosić żonę, dzieci, rodziców oraz brata pana prezydenta o wybaczenie, ale wiem, że proszę o dużo i być może będę musiała na to długo poczekać. Dlatego chciałam tego jedynego wywiadu – żeby dotarły do nich moje słowa: „bardzo państwa przepraszam”. Bardzo przepraszam za moje dziecko –powiedziała pani Jolanta.

Matka Stefana W. wspomina, jak dowiedziała się o zamachu na prezydenta Gdańska.

Włączyłam telewizor, już wszyscy o tym mówili, prezydent był właśnie przewożony do szpitala. Zaczęłam płakać, mąż również, mówiliśmy do siebie: „To niemożliwe” - relacjonuje w wywiadzie. - Po zamachu na prezydenta w nocy wpadła policja, z bronią w ręku, zabrali synów na przesłuchanie.

Kobieta przyznaje, że wcześniej ostrzegała policję przed synem. Sygnalizowała służbom, że syn nie powinien on opuszczać zakładu po tym, jak na widzeniu w listopadzie wyznał jej, że czuje się skrzywdzony i chce zrobić coś spektakularnego.

Ale usłyszałam, że nie ma podstaw, że zgłoszą tylko swoje wątpliwości zakładowi karnemu. Nikt się ze mną później nie kontaktował – powiedziała.

Skończyłam resocjalizację, rozumiałam, co się dzieje, ale skoro mój syn został wypuszczony, nie wińcie mnie, proszę, ani moich dzieci. Co mieliśmy zrobić? – dodała.

Matka Stefana W. miła okazję osobiście poznać Pawła Adamowicza podczas wizyty prezydenta w placówce oświatowej, w której pracuje. Ciepły, dobry człowiek - wspomina go pani Jolanta. Brzemię tragedii było jednak tak wielkie, że nie miała siły pożegnać prezydenta na Placu Solidarności.

Nie byłam w stanie zrównać się z tą tragedią. O udziale w pogrzebie nie miałam odwagi nawet pomyśleć – powiedziała w wywiadzie.

27-letni Stefan W. wyszedł na wolność w grudniu po pięciu i pół roku spędzonych w więzieniu. Mężczyzna odsiadywał karę za napady na banki z bronią w ręku. Stwierdzono u niego schizofrenię paranoidalną. Przed dokonaniem zabójstwa prezydenta Gdańska, Stefan W. odstawił leki i nie chciał uczestniczyć w sesjach terapeutycznych.

Reklama
Reklama