Oto jak broni się Chris Watts, uważany kiedyś za przykładnego męża i ojca, a dziś oskarżony o zamordowanie całej swojej rodziny: 33-latek twierdzi, że zabił jedynie ciężarną żonę, Shanann i że zrobił to w afekcie, widząc, jak kobieta dusi ich malutkie córeczki: czteroletnią Bellę i trzyletnią Celeste.
Tak jak podejrzewała Shanann, mężczyzna miał romans z inną kobietą. Na krótko przed tragedią zakomunikował żonie, że chce się z nią rozstać. Ta miała zamordować córeczki w akcie zemsty: Chris twierdzi, że wróciwszy do domu zobaczył na monitorze elektronicznej niani, jak Shanann, w 15-tygodniu ciąży, dusi dzieci.
Mężczyzna nie przekonał prokuratury: we wtorek 21 sierpnia oficjalnie postawiono mu zarzuty potrójnego morderstwa i manipulowania dowodami. Linia obrony przyjęta przez oskarżonego zdaje się wysoce niewiarygodna. Chris najpierw zainscenizował rozpacz po "zaginięciu" żony z dziećmi, a wkrótce potem przyznał się do morderstwa i wskazał, gdzie ukrył ciała.
Shanann miała opinię troskliwej i kochającej mamy. Ze zdjęć, jakie po niej zostały, wyłania się kobieta, dla której rodzina była wszystkim. W chwili śmierci oczekiwała narodzin upragnionego synka.