Kacper Kuszewski ujawnił szokującą prawdę o pracy na planie M jak miłość. "JAK TO MOŻE BYĆ LEGALNE?"

Kacper Kuszewski ujawnił szokującą prawdę o pracy na planie M jak miłość. "JAK TO MOŻE BYĆ LEGALNE?"

Kacper Kuszewski wcielający się w rolę Marka Mostowiaka po 18 latach odszedł z serialu "M jak miłość". Aktor nie zdradził powodów swojej decyzji, a w pożegnalnym wpisie na Facebooku jedynie wyjaśnił, że było to podyktowane potrzebą nowych wyzwań zawodowych. Teraz już wiemy, co miał na myśli. Aktor dołączył do ekipy polsatowskiego serialu "W rytmie serca", w którym występuje również Basia Kurdej-Szatan.

Reklama

Odejście Z Kuszewskiego z "Emki" mogło jednak mieć drugie dno, o którym aktor głośno powiedział dopiero teraz. Poproszony o skomentowanie wypowiedź Olgi Frycz na temat warunków pracy na planie telenoweli Dwójki, potwierdził jej wersję, że jest to niewdzięczna harówka ponad siły i możliwości czasowe pracowników. Przypomnijmy, że Frycz odeszła z serialu ze względu na niezdrową atmosferę.

Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda? – skarżyła się aktorka.

Kacper Kuszewski ma podobne spostrzeżenia odnośnie praktyk stosowanych na planie "M jak miłość". Według jego relacji, pracownicy planu są przemęczeni, zestresowani i ciągle niepewni swojego zatrudnienia.

Ludzie w ekipie filmowej są albo zatrudnieni na umowy o dzieło albo mają własną działalność gospodarczą, co powoduje, że prawo pracy ich nie obejmuje. Dzień pracy ekipy trwa 12 godzin, często zdjęcia są w sobotę, a nawet zdarza się, że w niedzielę, więc te sześć dni po 12 godzin. Z czego dzień zdjęciowy liczy się od rozpoczęcia zdjęć do momentu zakończenia. Zdjęcia mamy często poza Warszawą, trzeba liczyć jeszcze spakowanie się czy charakteryzację, ale też na dojazd na plan, skąd niektórzy muszą jeszcze wrócić do domu - wyznał w rozmowie z Plejadą.

Część ekipy musi być tam jeszcze wcześniej, by przygotować scenografię, rekwizyty, kostiumy, umalować aktorów itd. Właściwie, jakby to powiedzieć, to jest 14 godzin, codziennie od poniedziałku do piątku, a czasami nawet z sobotami włącznie. A ponieważ są to umowy o dzieło albo samozatrudnienie, w związku z czym wielu członków ekipy jest wynagradzanych za dzień pracy, czyli jeśli nie przyjdą do pracy, bo np. zachorują, to nie dostaną pieniędzy.

Kuszewski wyjawił, że mordercze tempo pracy często doprowadza do sytuacji, w których ekipa ma już nakręconych sporo odcinków na zapas. Wtedy pracowników wysyła się na przymusowy urlop (nawet na miesiąc) i zgodne z umową, za niepracujące dni nie wypłaca im się wynagrodzenia. O tym, że za chwilę zostaną "na lodzie", pracownicy mają dowiadywać się dopiero dwa, trzy tygodnie przed faktem. Mimo wszystko niewielu z nich próbuje się buntować.

Mają poczucie, że nie mogą narzekać i nie mogą walczyć o swoje prawa, bo są zatrudnieni na taki rodzaj umów, że można im podziękować i zatrudnić kogoś innego, kto nie będzie marudził. No więc nikt nie marudzi, tylko wszyscy zaciskają zęby i pracują. Od wielu lat zastanawiam się, jak to jest możliwe i jak to może być legalne - mówi Kacper Kuszewski.

Myślicie, że po tych słowach jeszcze kiedykolwiek wróci do roli Marka Mostowiaka?

Źródło: mwmedia
Reklama
Reklama