Lewandowska pod obstrzałem znanego blogera-taty. Za ten wpis dziękują mu setki kobiet!

Lewandowska pod obstrzałem znanego blogera-taty. Za ten wpis dziękują mu setki kobiet!

Po tym jak Paulina Młynarska zabrała głos w sprawie lansowania przez media wyidealizowanego wzorca kobiety po ciąży przytaczając przykład Anny "Wonder Woman" Lewandowskiej, burzę wywołał kolejny wpis na ten sam temat. Tym razem swoją opinię wyraził mężczyzna - znany bloger i poeta, a prywatnie tata, Marcin Zegadło.

Reklama

We wpisie na Facebooku zastanawia się, czy przykład Anny Lewandowskiej z - jak pisze- płaskim jak stolnica brzuchem, która wróciła do formy w zaledwie kilka dni po porodzie, nie wpędza miliony zwykłych matek w kompleksy. W poście czytamy:

"Anna Lewandowska urodziła miesiąc temu, a już wróciła do pracy!” – informuje jeden z portali internetowych. To wspaniale. Cieszę się, że Anna Lewandowska jest w formie. Zastanawiam się tylko czy ta informacja ma dobry wpływ na wszystkie te kobiety, które miesiąc po porodzie nie wróciły do pracy. Nie tylko dlatego, ponieważ nie wyrażały takiego życzenia, ale również z innych powodów. Na przykład nie do końca od nich zależnych. Na przykład dlatego, że nie skacze wokół ich dziecka tabun opiekunek, które na zmianę zabierają bobasa na spacer w wózeczku w cenie kawalerki.

Na fotografii Anna Lewandowska z płaskim jak stolnica brzuchem. Jakby ciąża była odległą przeszłością, a nie wydarzeniem sprzed kilku tygodni. Cieszę się że pani Anna tak szybko odzyskała swój przedciążowy wygląd. Nie wiem tylko czy jest to budująca informacja dla wszystkich tych kobiet, które takiego wyglądu nie odzyskują w tempie, w którym mąż Anny Lewandowskiej wpada w pole karne.

Nie wiem czy jest to budujący komunikat dla kobiet, których waga nie spada o dwadzieścia kilogramów w dwanaście godzin, a ich ciało nie przypomina anorektycznych figur celebrytek, których sylwetki zmierzają bardziej w stronę sylwetek czternastoletnich chłopców niż dwudziestokilkuletnich kobiet.

Cieszę się, że Anna Lewandowska ma się dobrze i wróciła do pracy. Życzę jej dużo zdrowia. Uważam jednak, że nie ma absolutnie nic złego w pozostaniu w domu miesiąc po porodzie, nie ma nic złego we wzroście wagi, której nie udaje się zbić w trzy doby od rozwiązania, nie ma nic złego w fatalnym samopoczuciu, jakże odległym od promiennego uśmiechu rzeczonej Anny, i nie ma niczego złego w tym, że ciało kobiety po porodzie przypomina ciało kobiety po porodzie, a nie dla przykładu kobiecą postać z okładki SHAPE, na której nowoprzyjęty grafik zademonstrował cały wachlarz możliwości programu Photoshop, która to kobieca postać oświadcza nam właśnie, że jest wiecznie młoda i nieśmiertelna.

Czas najwyższy to wyjaśnić: zdecydowanie nie jest! Dlatego zasadniczo nie przejmowałbym się Anną Lewandowską na siłowni. Wciągnąłbym raczej pół litra lodów czekoladowych i cieszył się urlopem macierzyńskim. Taka jest sytuacja.

EDIT:

Niniejszy status nie jest wymierzony personalnie w Annę Lewandowską, zdrowy tryb życia, kluby fitness oraz pierogi z mąki orkiszowej. Status opowiada o presji wywieranej przez przekaz medialny, kreujący określone postawy jako (powiedzmy) wzór do naśladowania, jedyną godną uwagi postawę zasługującą na uznanie - podsumowuje Marcin Zegadło.

Źródło: www.instagram.com / @annalewandowskahpba
Reklama
Reklama