Testujemy: domowe SPA z Pat&Rub

Testujemy: domowe SPA z Pat&Rub

O tym, jak Pat&Rub "zmusiło" mnie do relaksacyjnej kąpieli...

Reklama

Wy też nie pamiętacie swojej ostatniej kąpieli w wannie? Ale nie takiej na szybko! Długiej, relaksacyjnej, z zamknięciem oczu i pobudzeniem wszystkich zmysłów? Ja nie pamiętam i to z własnej winy. Zawsze wybieram prysznic, jest szybko, prosto i bez zbędnych ceregieli. Do wanny trzeba nalać wody, dodać jakiegoś produktu do kąpieli, położyć się na wznak i leżeć niczym w trumnie, mimo że czasu wciąż za mało - kojarzycie takie refleksje? Z pewnością większość z Was tak myśli. Ja do tej pory też podpisywałam się pod tymi niechlubnymi recenzjami na temat wanny. Do tej pory. Co zmieniło moją decyzję?

Nowe Pudry i sol od PAT&RUB - zdjecie lifestylowe

Kiedy usłyszałam o możliwości przetestowania kosmetyku do kąpieli, od razu kiwnęłam głową na "nie". Ja? Przecież ja nie mam czasu wylegiwać się w wannie! Zaraz potem przyszła myśl: "a właściwie czemu nie?" Zawsze zwalam winę na niedoczas, teraz mam pretekst do relaksu w ramach zawodowych obowiązków. Czego chcieć więcej? Podjęłam się wyzwania!

Zapał jednak szybko minął... Kilka dni powtarzałam sobie z uporem, że ja naprawdę nie mam czasu leżeć w wannie, a kiedy nastał weekend, przyszły inne, ważniejsze obowiązki. Ważniejsze niż chwila zatrzymania się, relaksu i zrobienia czegoś dla siebie. Znacie to? Po tygodniu z lekkim przymusem w końcu udało mi się wykrzesać godzinkę dla siebie. Podczas napełniania wanny wodą, wyciągnęłam tajemnicze pudełeczko i zerknęłam na etykietę. Puder do kąpieli? A cóż to takiego? Znam mydła, płyny i żele, ale puder? Nabrałam entuzjazmu, bo to coś nowego! Odkręciłam opakowanie i nagle moją łazienkę zalał lawendowo-cynamonowy aromat. Intensywny, piękny zapach pobudził moje zmysły i zachęcił do wskoczenia do wody. Położyłam się i nagle poczułam, jakby wszystkie stresy całego dnia ze mnie spłynęły. Pozycja leżąca, ciepła woda, przyjemny zapach, cisza i spokój. Tylko ja. Może to brzmi pretensjonalnie, ale tak właśnie wyglądały moje przeprosiny z wanną. Ponad rok rozstania i taka frajda z ponownego spotkania!

Musujacy_Puder_do_Kapieli_z_Kozim_Mlekiem_od_PAT&RUB male

Oprócz produktu, dostałam atmosferę spa i totalne odprężenie - sympatyczny pakiet! Sam kosmetyk to musujący puder z kozim mlekiem, masłem shea, olejem ze słodkich migdałów oraz (wspomnianymi wyżej) olejkami lawendowym i cynamonowym. Przeznaczony jest do skóry suchej i wrażliwej (czytaj: dla mnie). Zawsze mam problemy z przesuszeniem ciała, a hitowym odkryciem był dla mnie efekt nawilżenia. Moja skóra po kąpieli była delikatnie napięta, wyraźnie odżywiona i nie musiałam stosować już żadnych innych balsamów nawilżających. Dodatkowy punkt za to, bo nie przepadam za smarowidłami, które muszę dodatkowo aplikować na ciało po kąpieli i czekać aż się łaskawie wchłoną. W bonusie do kąpieli i spa dostałam też nowy zapach w łazience. Kojący zapach pudru utrzymywał się w pomieszczeniu kilka godzin!

Koziego mleka reklamować nie trzeba - wiadomo, że działa zbawiennie na naszą skórę: nawilża, ujędrnia, łagodzi i regeneruje. Masło shea i migdały odpowiadają za zmiękczenie i wygładzenie. Szczególnie zainteresowało mnie działanie lawendy - to jest dopiero składnik z efektem WOW! Nie tylko uspokaja i poprawia nastrój (działanie potwierdzone!), ale też ma właściwości antycellulitowe (przekonam się za jakiś czas). Małe ostrzeżenie: nie stosować w czasie ciąży i przy alergii na któryś ze składników.

Oprócz kosmetyku do kąpieli, dostałam też małą niespodziankę... Kiedy otworzyłam paczkę, nieśmiało uśmiechało się do mnie niepozorne, papierowe zawiniątko. Nie zdążyłam uchylić torebki i zobaczyć zawartości, a już intensywny zapach dopadł moje nozdrza! Pierwsze skojarzenie: zapach marynowanego imbiru podawanego do sushi (jak się potem okazało - błędne, ale ja nadal twierdzę, że tak pachnie!) Zaglądam, a tam brązowe "coś".

2

To coś okazało się mydłem - nie skojarzyłam od razu, bo tradycyjne mydła wyglądają trochę inaczej. Bardzo twarde i baaaardzo pachnące. Intensywność zapachu nie oznacza jednak efektu duszności. Aromat jest bardzo świeży, energetyczny. To ekstrakt z trawy cytrynowej i spiruliny (zielonej algi), wzbogacony olejami roślinnymi (rzepakowym, kokosowym, rycynowym, masła kakaowego i oliwy z oliwek). Mydło jest wyprodukowane ręcznie tradycyjną metodą "na zimno", a składniki, zgodnie z gwarancjami producenta, oczyszczają, odświeżają, działają grzybobójczo, nawilżają i wygładzają. Jak jest w praktyce?

Mydło przeznaczone jest do mycia całego ciała i może zastępować żele i płyny do kąpieli. Jest to produkt niewielki, więc wolałam zastosować go do rąk i twarzy. Kosmetyk jest delikatny, ale jego działanie jest silne. Aby sprawdzić skuteczność produktu, przetrzymałam go chwilę na twarzy. Poczułam lekkie mrowienie, co nie jest wadą, a dowodem potwierdzającym wysoką jakość składników. Dłonie i cera były wyraźnie nawilżone, odświeżone i pachnące... egzotycznymi wakacjami!

Po co Ci drogie wizyty w spa i salonach urody? Zainwestuj w jeden skuteczny i naturalny kosmetyk przeznaczony do ciała, który dodatkowo skupia w sobie właściwości kilku produktów. W bonusie dostaniesz relaks i chwilę tylko dla siebie. To coś więcej niż preparat zamknięty w tubce. Polecamy!

Reklama
Reklama