Mariola Bojarska-Ferenc otworzyła się na temat wesela swojego młodszego syna Aleksandra Ferenca. Jak się okazuje, młodzi chcą samodzielnie zorganizować uroczystość, bez pomocy ze strony rodziców. Fitnesska musiała się z tym pogodzić. Opowiedziała także, co sądzi o weselnych prezentach w kopercie.
Mariola Bojarska-Ferenc o weselu syna
Mariola Bojarska-Ferenc to w polskim show-biznesie prekursorka zdrowego stylu życia. Fitnesska i była gimnastyczka wraz z mężem, przedsiębiorcą Ryszardem Ferencem wkrótce będzie miała okazję zatańczyć na weselu młodszego syna. Mimo 10-letniej różnicy wieku, Mariola Bojarska-Ferenc o swoim ukochanym i ich miłości opowiada w samych superlatywach.
W wywiadzie z Pudelkiem Ferenc objaśniła różnicę między weselem starszego Marcina Bojarskiego (z pierwszego małżeństwa) a młodszego syna Aleksandra Ferenca (z obecnego związku). Jak się okazuje, wesele Marcina było dopięte na ostatni guzik, a rodzice wzięli na siebie część kosztów i - co za tym idzie - mieli wpływ na listę gości.
Alex jest bardziej spontaniczny i nie pozwolił mamie przejąć kontroli nad uroczystością. Młodzi chcą zorganizować wszystko sami, w niedużym gronie:
To nie jest ślub planowany od roku. Moje dzieci zdecydowały się na ten ślub dwa miesiące temu i robią go całkowicie sami. Urządzałam wesele pierwszego syna, czyli też partycypowałam w kosztach, mogłam też w jakiejś części decydować, kto będzie na tym weselu. Drugi syn z przyszłą synową zdecydowali, że nic nie chcą od nas, ale chcą mieć święty spokój i wesele po swojemu.
- wyznała Bojarska-Ferenc. Dodała, że początkowo wytrąciło ją to z równowagi, bo chciała zaprosić także swoich przyjaciół, ale nie zmieściliby się na sali weselnej. W końcu zaakceptowała decyzję syna i przyszłej synowej, by obecni byli tylko ich przyjaciele i najbliższa rodzina.
instagram.com/mariola_bojarska_ferenc
Mariola Bojarska-Ferenc o weselnych kopertach
Mariola Bojarska-Ferenc odniosła się także do kwestii kopert weselnych, która co roku spędza sen z powiek wielu gościom. 64-latka jest w tym temacie świetnie obeznana i, co ciekawe, nie przywiązuje wagi do kwoty, jaka znajdzie się w kopercie dla pary młodej. Może to być nawet dyszka:
Tu nie ma reguły. Każdy daje tyle, ile może dać. Są osoby, które się bardziej przyjaźnią i na więcej mogą sobie pozwolić, więc może chcą zrobić większy prezent. Są też osoby bardziej skromne, więc mogą nawet dać 10 złotych. Tu chodzi o serce.
Fitnesska została także zapytała o niechlubne przypadki dawania parze młodej pustych kopert. Tak sytuacja nie mieści się jej w głowie:
Jest to skandal, bezczelność. Lepiej nic nie dać, niż pustą kopertę. Są sytuację, gdy ktoś w ogólnie nie może pozwolić sobie na prezent, to warto dać kartkę, kwiaty i to wszystko. Nie należy się wstydzić, że dzisiaj nie mam. Kolejnego dnia ktoś inny może nie mieć. Tu uważam, że obciachem jest dać pustą kopertę. (...) Można wierszyk napisać i to też jest cudny prezent.
- zaproponowała kreatywną twórczość zamiast mamony. Interesująca propozycja.