Dym jak z komina w "Sanatorium miłości". "Prowadząca miała obowiązek zareagować, a ona jeszcze pogrążyła Ediego"

Dym jak z komina w "Sanatorium miłości". "Prowadząca miała obowiązek zareagować, a ona jeszcze pogrążyła Ediego"

Dym jak z komina w "Sanatorium miłości". "Prowadząca miała obowiązek zareagować, a ona jeszcze pogrążyła Ediego"

Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa/ Informacja prasowa; instagram.com/sanatorium_milosci_tvp

W niedzielnym odcinku "Sanatorium miłości" doszło do rozpadu relacji między Anią a Edim. To, co zapowiadało się na wielką miłość, rozwiało się jak dym. W spotkaniu moderowanym przez Martę Manowską kuracjuszka Ania podniosła głos i przed całą grupą bardzo dosadnie odcięła się od zalotów Edwarda. Prowadząca przyklasnęła tej przemowie, co kompletnie zaskoczyło widzów.

Reklama

Dymy w "Sanatorium miłości" - między Anią a Edim to już koniec

Niedzielny format TVP "Sanatorium miłości" z tygodnia na tydzień podkręca poziom emocji. Tym razem jedna z uczestniczek - Anna, która z zawodu jest nauczycielką - postanowiła, że definitywnie da znać Ediemu, że nie jest zainteresowana żadną relacją między nimi. Decyzję podjęła po rozmowie z Bogdanem i Elą, którzy zasugerowali, by podnieść temat na forum publicznym.

Gdy doszło do spotkania wszystkich uczestników formatu i prowadzącej Marty Manowskiej, Ania zabrała głos i wykrzyczała do Edmunda w emocjach:

Edi, teraz do ciebie. Znosiłam twoje podrywy z godnością. Nie mów, że Ci daję sygnał, bo nie daję. Nie kocham cię, patrzeć na ciebie, nie mogę. Rób człowieku co chcesz, tylko daleko ode mnie.

- usłyszeli wszyscy uczestnicy i widzowie. Ku zaskoczeniu widzów prowadząca opowiedziała się wprost po stronie uczestniczki, przyznając, że to wymagało odwagi; grupa nic nie zrobiła, a Edi bronił się sam:

Powiem, że jesteście plotkary. Nie rozumiecie pewnych słów, co ja powiedziałem. Nie znajdę kobiety swojego życia, to wracam do siebie, nie mam problemu, jak najbardziej. Mam prawo to powiedzieć. O tobie już zapomniałem, dziękuję. Dziękuję bardzo, ja się nie odzywam, temat zakończyłem. Dziękuję ci bardzo i też po prostu ci powiem, nie jesteś w moim guście i do widzenia.

- powiedział rozżalony i dotknięty Edi, na co prowadząca dyskusję Manowska skwitowała:

Wiesz, teraz to jest takie bardzo niskie.

Marta Manowska w czerwonej bluzce robi selfie z Anią, kuracjuszką instagram.com/sanatorium_milosci_tvp

Widzowie zbulwersowani zachowaniem Ani i Marty Manowskiej

Po edycji ostatniego odcinka "Sanatorium miłości" wprost zawrzało w mediach społecznościowych. Pod jednym z artykułów "Telemagazynu" pojawiła się lawina opinii od osób, które stanęły w obronie Edmunda. Publiczność w dużej mierze uznała, że zakochany i "nieco natrętny" Edi nie zrobił nic złego, a jedynie walczył o Anię, jak umiał, a ta mu się nieładnie odwdzięczyła. Jeden z widzów wyraził opinię, że Anna sama kokietowała mężczyznę:

Anka Ediego prowokowała - uśmieszki, tańce, ocieranie się o niego, w końcu na pidżama party skok na Ediego. Sami widzieliście. Facet mógł to niewłaściwie odebrać, był natarczywy, ale Anna nie jest bez winy. Jej prowokacyjne zachowanie i dwuznaczne podprogowe sygnały wysłane przez kobietę zrobiły Ediemu wodę z mózgu. Powstrzymanie jego zapędów w stosunku do Anny powinno się odbyć poza kamerami. Brzydko to wyszło i zaznaczam jeszcze raz - Anna nie jest bez winy.

- napisał, a z tym wpisem zgodziło się ponad 600 osób.

Powiem tak. Pani nauczycielka zrobiła z siebie widowisko na oczach wszystkich oglądających ten program, takie zachowanie jest nie na miejscu i świadczy tylko o bardzo niskim poziomie kultury. Jeżeli taka osoba pracuje w szkole, to ona nie uczy, tylko poucza innych; dała na ekranie najlepszy przykład. Takie sprawy to się załatwia w cztery oczy, a nie w mediach. Wstyd, żeby kobieta tak się zachowywała i dawała przykład dla swoich uczniów. Nic, tylko pogratulować etyki. Reasumując, świat nie kręci się wokół jednej Anny, jeśli ktoś miał spakować walizki, to właśnie ona - i opuścić ten program z racji skończonego przedstawienia.

Mało tego, widzowie byli zbulwersowani zachowaniem Marty Manowskiej, która niewłaściwie zmoderowała dyskusję między uczestnikami i nie zachowała bezstronności:

Przykro było to oglądać. Nikt z grupy nawet słowa nie powiedział. W tym momencie prowadząca miała wręcz obowiązek zareagować, ale bezstronnie, a co ona zrobiła? Jeszcze pogrążyła Edmunda. To nie jest pierwszy sezon, który prowadzi Manowska. Powinna wiedzieć, co robić w tak nieprzyjemnych sytuacjach. Wg mnie totalny brak profesjonalizmu.

Prowadząca jak śpiąca królewna, nie reaguje na chamskie wycieczki Anki.

Z mojego punktu widzenia bardzo źle go potraktowali. Nie mam ochoty już tego oglądać.

- pisze jedna z dotychczasowych fanek programu.

Widzowie "Sanatorium" opowiedzieli się za Edim:

Popieram Pana Edmunda. Każdemu należy się szacunek.

Dym jak z komina w "Sanatorium miłości". "Prowadząca miała obowiązek zareagować, a ona jeszcze pogrążyła Ediego"
Źródło: Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa/TVP
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne

Reklama