Najważniejsza jest jednostka – Styl.fm rozmawia z PLICHem

Najważniejsza jest jednostka – Styl.fm rozmawia z PLICHem

Redaktorki Styl.fm po raz kolejny wybrały się z wizytą na ulicę Mokotowską w Warszawie. U kogo tam gościłyśmy? Na rozmowę zaprosił nas PLICH – artysta, projektant mody, dekorator wnętrz. Prawdziwy człowiek renesansu!

Pośród zabytkowych kamienic, licznych restauracji oraz ekskluzywnych butików bez trudu odnalazłyśmy numer 52, pod którym mieści się firmowy salon PLICH.

Reklama

Butik wzbogacił warszawską aleję projektantów niedawno. Dopiero 23 maja odbyła się oficjalna premiera tego stylowego wnętrza, które zaprojektował sam artysta! Wnętrze ujmuje nowoczesnością i elegancją. Pięknie wyeksponowane kreacje sprawiają, że kameralna przestrzeń staje się spełnieniem marzeń każdej kobiety. Zostałyśmy zaproszone na piętro, na które prowadziły białe kręte schody. A tam? Czekał na nas już PLICH.

PLICH to Twój pseudonim. Czemu nie używasz nazwiska?

Wszyscy mnie o to pytają, a ja cały czas się zastanawiam, dlaczego ludzie przywiązują tak ogromną wagę do imienia i nazwiska. Do mnie od zawsze wołano różnymi ksywkami – między innymi PLICH. Kiedy zakładając swoją markę, zastanawiałem się nad projektem logotypu i nad tym, co będę robił w przyszłości, uznałem, że bardziej przyzwyczajony jestem do PLICHa i tak zostało.

Skąd czerpiesz inspiracje? Co ma wpływ na Twoją twórczość?

Inspiruje mnie cały świat, a szczególnie bliska jest mi natura, której cykliczność wpływa na rytm mojej pracy. Najpierw jest wiosna, kiedy mam dużo energii do pracy, potem przychodzi zmęczenie materiału, a później spotykam na swojej drodze kolejną inspirację pobudzającą mnie do dalszego tworzenia. I tak to się wszystko cały czas kręci.

Naszą uwagę przykuło Twoje zielone logo. Czy to Twój projekt?

Tak, to mój projekt i co ciekawe – była to pierwsza grafika, którą zrobiłem przy pomocy komputera. Koleżanka, która uczyła mnie obsługi programu graficznego, bardzo się zdziwiła, gdy zobaczyła końcowy efekt mojej pracy, a ja byłem w szoku, że wszystko poszło tak gładko. Moje logo to przede wszystkim wielokrotne powtórzenie nazwy marki, które w efekcie tworzy wzór graficzny przypominający splot materiałów, czyli coś, od czego wszystko się zaczyna. Czasem niektórzy myślą, że w logotypie jest błąd i próbują go naprawić, bo nie wiedzą, że ten zabieg jest jak najbardziej celowy i przemyślany. Bardzo dbam o detale, bo to one najbardziej przykuwają uwagę i często to właśnie one decydują o wartości otaczających nas rzeczy.

Które elementy swoich kolekcji nosisz?

Totalnie utożsamiam się ze swoimi projektami, więc w swojej garderobie mam większość ubrań własnego projektu. Wyjątkami są buty i bielizna, gdyż tych jeszcze nie tworzę, ale i na to przyjdzie czas.

Jak postrzegasz trendy w modzie?

Trendy są oczywiście bardzo ważne, ale dla mnie liczy się przede wszystkim jednostka i jej indywidualny styl – tak też podchodzę do swoich klientów. Obecnie na rynku mamy szeroki wachlarz możliwości i każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Z trendami jest podobnie - obowiązuje kilka najsilniejszych, a nie jeden wiodący, do którego należy się dostosować. Jednak kiedyś niestety tak nie było. Co musiały czuć kobiety, które nie chciały chodzić w butach na koturnach albo źle wyglądały w żakietach w stylu Jacqueline Kennedy? Główną siłą jest stylizacja, a nie trendy! Największy problem mają ludzie, którzy nie potrafią dobrać właściwych dla siebie ubrań i dodatków. Strój powinien współgrać z osobą, która go nosi. Na piękno nie można patrzeć w sposób banalny, gdyż to, że sukienka jest piękna, nie oznacza, że kobieta będzie w niej wyglądać zjawiskowo.

A co sądzisz o kupowaniu w second handach?

Już jako młody chłopak głównie szyłem ubrania u krawca, jednak szukając alternatywy, odwiedzałem także second handy. Uważam, że to dobre rozwiązanie dla młodych ludzi, którzy szukają inspiracji i zależy im na ciekawych stylizacjach. Pamiętam, że moja przyjaciółka kupiła kiedyś w takim sklepie jedwabną spódnicę Johna Galliano za dwanaście złotych. Jednak, żeby znaleźć coś tak wyjątkowego trzeba mieć do tego rękę i duże chęci.

Zdradzisz nam swoje marzenia?

Od lat myślę o wypuszczeniu własnej linii perfum, jednak na razie jest jeszcze na to za wcześnie. Uważam, że na taki krok może zdecydować się marka rozpoznawalna globalnie – tylko wtedy moim zdaniem ma to sens, bo przecież wybierając zapach zwracamy najpierw uwagę na markę, nie kupujemy produktów nieznanych firm.

A najbliższe plany?

Nie chciałbym za bardzo zdradzać swoich planów na przyszłość, gdyż zadaniem projektantów jest zaskakiwanie, a gdy wszystko ujawnię – na nikim nie wywrze to później wrażenia. Mogę jedynie powiedzieć, że obecnie pracuję nad nową kolekcją i w związku z tym – nad kolejnym pokazem. Już niedługo do stałej oferty dostępnej w moim butiku przy Mokotowskiej 52 wejdzie cała linia akcesoriów dla czworonogów, którą zaprojektowałem. Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.

Lubisz klasyczną elegancję. Do kogo kierujesz swoje prace? Kogo chciałbyś ubierać?

Jak już wielokrotnie podkreślałem, najważniejsza jest dla mnie jednostka i jej potrzeby. Często nie odnajdujemy drzemiącego w nas piękna i ślepo podążamy za tym, co mówią nam media i różni specjaliści. Ja swoją pracą chcę pokazywać, że moda wcale nie musi być wulgarna. Chcę ubierać ludzi z osobowością – takich, którzy, tak jak ja, dążą do doskonałości. Inni projektanci często mówią, że chcieliby ubierać konkretne osoby – marzą na przykład o kreowaniu wizerunku Lady Gagi. Większość z nich nie będzie miała nigdy możliwości jej poznania, dlatego wymienianie listy osób, które pragnę ubrać, nie ma według mnie sensu.

Jak ubierają się Polacy? Jak wypadamy na tle innych krajów?

W Polsce trudno jest dobrze się ubierać, gdyż bardzo często ciekawe stylizacje są ostro krytykowane i wyśmiewane. Moda to przede wszystkim wolność, ale niestety ludzie często się o tym zapomina. Jeszcze długa droga przed nami, żeby to się zmieniło. Natomiast nie lubię generalizować i trudno mi stwierdzić, gdzie ludzie wyglądają najlepiej. W stolicach mody też niejednokrotnie spotyka się źle ubrane osoby.

Dobrze, więc jakie są według Ciebie różnice pomiędzy modą polską a zagraniczną?

Polska wbrew pozorom wypada bardzo dobrze na tle innych krajów. Urodziłem się na początku lat ’80 i mogłem obserwować, jak nasz kraj się zmienia i rozwija. Po tym wszystkim, czego doświadczyliśmy, zdecydowanie jesteśmy number one na tle innych państw. Jednak mimo tego wszystkiego, Polacy cały czas porównują się z innymi. Z jednej strony narzekamy, że nasze ulice są szare, a z drugiej – boimy się sięgnąć po coś, co będzie rzucało się w oczy. Na szczęście „magia metki” powoli przestaje funkcjonować, ale w dalszym ciągu jest spore grono osób, które wolą pójść do modowego McDonald’sa.

W takim razie, co myślisz o sieciówkach, które kopiują pomysły projektantów?

Z jednej strony jest to smutne, bo to przecież zwykła kradzież. Często ludzie tego nie czują i nazywają kopie inspiracjami, a bardzo trudno jest udowodnić, że ktoś ukradł twój pomysł. Z drugiej strony to cieszy, bo kopiuje się tylko wartościowe rzeczy, więc kiedy cię podrabiają, znaczy, że jesteś kimś i coś znaczysz.

W mediach mówi się teraz sporo o Twojej kolekcji akcesoriów dla psów. Skąd ten pomysł?

Do stworzenia linii akcesoriów dla czworonogów zainspirował mnie mój własny pupil – chart afgański Paris. Natura obdarzyła go niezwykłą urodą i wdziękiem. Zależało mi na tym, żeby mój pies miał eleganckie i dobrze wykonane smycz i obrożę, a niestety produkty dostępne na rynku mnie w żaden sposób nie satysfakcjonowały. Pomysł przyszedł w związku z tym bardzo naturalnie – z praktycznej potrzeby. Obecnie akcesoria dla psów wykonuję na indywidualne zamówienia, a już wkrótce będą dostępne w moim salonie, a także w Internecie.

Czy na zakończenie naszej rozmowy chciałbyś dodać coś jeszcze?

Wiele pytań jeszcze nie padło, więc może poruszymy je następnym razem…

Autor: Andrzej Borowski
Reklama
Reklama